LeBron James to bez wątpienia legenda NBA. Jego długa kariera to pasmo indywidualnych i drużynowych sukcesów. Jak to możliwe, że po 17 sezonach w lidze wciąż znajduje motywację do gry o najwyższe cele? Lider Lakers już w 2018 roku zdradził, że główną motywacją jest jego najstarszy syn Bronny, z którym u schyłku kariery zamierza dzielić szatnię.
„Byłby to niewiarygodny moment nie tylko dla mnie, ale dla całej naszej rodziny, dla wszystkich. To byłoby cholernie fajne, gdybym mógł dzielić parkiet z moim najstarszym synem”- powiedział James.
NBA to liga wielopokoleniowa. Wielokrotnie zdarzało się, że grali w niej najpierw ojcowie, a po latach również synowie. Curry, Rivers, Thompson, Walton, Hardaway, Sabonis to tylko kilka całkiem świeżych przypadków. Duetu ojciec-syn na jednym parkiecie liga jak dotychczas nie obserwowała. LeBron nie tylko chce być pierwszym aktywnym oldboyem, którego syn również gra w lidze, ale chcę wraz z nim dzielić jedną szatnię.
Plan, choć niewiarygodny wydaje się jednak wykonalny. Podobny przypadek w sporcie zawodowym miał już miejsce. W 1990 roku, w lidze MLB Ken Griffey Sr. i jego syn Kenny Jr. połączyli siły w drużynie Seattle Mariners.
LeBron został ojcem w wieku 19 lat, a LeBron Jr. od małego dorastał w środowisku NBA. Aby marzenie seniora mogło się ziścić, zadziałać musi kilka kluczowych czynników.
Bronny musi dostać się do NBA
Po pierwsze, Bronny musi sam zdobyć bilet na ostatni taniec swojego ojca. I choć za 15-latkiem stoją fenomenalne geny i opieka seniora to i tak droga do NBA wciąż wydaje się długa.
Bronny z pewnością dobrze rokuje. W tej chwili ma 188 cm wzrostu i gra na obronie w Sierra Canyon. Wygląda na koszykarza bardziej finezyjnego i technicznego niż ojciec, który grę opierał głównie na szybkości, sile i niezwykłym atletyzmie. Bronny to zupełnie inny typ zawodnika. Wyróżnia go bardzo dobry kozioł i coraz lepsze umiejętności strzeleckie, nad których poprawą nieustannie pracuje. Jedno jest pewne, Bronny skacze równie dobrze, jak ojciec i ma wyjątkowe wyczucie gry.
Wejście młodego Jamesa do ligi wydaje się nieuniknione. W niedawnym zestawieniu ESPN umieściło go na 24 miejscu rankingu zawodników z klasy 2023.
LeBron musi być wciąż w grze
Starszy LeBron ma już 35 lat i w grudniu rozpocznie swój osiemnasty sezon w lidze. W zgodnej opinii wielu ekspertów jest wybrykiem natury i mimo upływu lat nadal nie wykazuje oznak wyraźnego starzenia. Poważne kontuzje szczęśliwie go omijały.
James nie szczędzi funduszy, aby utrzymać swoje ciało w doskonałej formie. W przerwie między sezonami wydaje fortunę na zabiegi i odpowiednie przygotowanie. Mądre zarządzanie ciałem to jedyna droga do realizacji celu, jakim jest gra z synem.
Zakładając, że w 2023 roku Bronny wejdzie do ligi, jego ojciec będzie miał wówczas 39 lat. Jeśli ominą go kontuzje, z pewnością powtórzy osiągnięcie takich zawodników jak chociażby legendarny Jordan, czy ostatnio Nowitzki i Carter.
W jakiej drużynie zagrają?
James ma ważny kontrakt z Lakers do 2022 roku. Aby zachować elastyczność działania, po jego wygaśnięciu zdecyduje się prawdopodobnie na roczną umowę. Kolejny krok w karierze zbiegnie się w czasie z wejściem do ligi Bronny’ego. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że do zespołu, który postawi na młodego Jamesa, w dodatkowym pakiecie powędruje również senior.
NBA musi znieść zasadę prep-to-pro
Przepis prep-to-pr, to główny powód, który może uniemożliwić dwóm Jamesom wspólne granie. LeBron już raz stwierdził publicznie, że NCAA jest skorumpowana i dlatego najchętniej nie wysyłałby syna do gry w lidze akademickiej. Jeśli kontrowersyjny przepis nie zostanie w najbliższym czasie zmieniony, wówczas młodszy z Jamesów zmuszony będzie rozegrać minimum jeden sezon na uczelni.
Komisarz NBA Adam Silver wypowiadał się już przeciwko tej zasadzie i wstępnie zadeklarował, że około 2022 roku zostanie zniesiona.
„Jest kilka kwestii, które muszą zostać rozwiązane przez ligę i stowarzyszeniem zawodników. Jest to jedna z omawianych obecnie kwestii” – powiedział Silver.
Deklaracja Silvera świadczy o tym, iż liga zamierza pomóc Jamesowi w realizacji marzenia o wspólnej grze z synem. Reguła prep-to-pro wydaje się zatem chylić ku upadkowi. Nam pozostaje jedynie czekać i obserwować kariery obu panów James.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie
- Buty Jordan za połowę ceny! 100 modeli w nowej, szybkiej wyprzedaży
- NBA: Koniec sezonu dla De’Anthony’ego Meltona
- Wyniki NBA: 41 punktów Giannisa, Knicks lepsi od Suns, porażka Sixers i kontuzja Paula George’a