Najbliższy sezon będzie już czwartym rokiem Trae Younga w NBA. Utalentowany 22-latek wybrany z piątym numerem draftu w 2018 roku pokazał już wiele na parkietach NBA, ale czy może nas czymś jeszcze zaskoczyć?
Trae Young w sezonie 2020/21 doprowadził Atlanta Hawks do finałów konferencji wschodniej. Było to niemałe zaskoczenie, patrząc na rotację Jastrzębi. Nikt nie podejrzewał, że drużyna z Atlanty jest w stanie zajść tak daleko w play-offach, pokonując po drodze New York Knicks i Philadelphia 76ers. Największym powodem sukcesu Atlanty (oprócz nierzucającego Bena Simmonsa) był oczywiście Trae Young. 22-latek w swoich pierwszych w karierze play-offach zdobywał blisko 30 punktów na mecz, dokładając do tego niespełna 10 asyst. Statystyki godne niejednej legendy najlepszej ligi świata. W tym samym sezonie regularnym notował 25,3 punktu i 9,4 asysty. Są to liczby zbliżone do średnich w jego krótkiej karierze.
Young znany jest ze swojej fenomenalnej gry po atakowanej stronie parkietu. Jego floatery są praktycznie nie do zatrzymania, a rzuty z logo tylko wprawiają widzów w euforię, natomiast przeciwnikom podcinają skrzydła.
Najważniejsze jest pytanie, czy lider Atlanty Hawks może jeszcze coś dodać do swojej gry, by być jeszcze lepszym i jeśli tak, to co? Nad tym pytaniem pochylił się Richard Jefferson razem ze swoimi gośćmi Ramoną Shelburne oraz Timem Bontempsem w programie The Jump. Stwierdzili oni zgodnie, że jest to defensywa i fizyczność młodego All-Stara.
– Myślę, że powie ci to samo. Musi poprawić swoją grę w defensywie i być w niej bardziej konsekwentny – stwierdziła Shelburne.
Jego wskaźnik defensywny wynosi 117 na sto posiadań. To zdecydowanie za dużo i właśnie nad tym Young musi wyraźnie popracować.
– Trae nigdy nie będzie defensywnym dynamem, patrząc na jego wzrost, po tej części boiska. On po prostu nie może być gościem, którego możesz całkowicie osamotnić w obronie, w szczególności w play-offach – mówi o grze Younga Tim.
Bontemps słusznie zauważył, że od gwiazdy Hawks nie można oczekiwać już znaczących popraw.
– Był na tak zaawansowanym poziomie, wchodząc do ligi jako młody gracz, że wydaje mi się, że był zdecydowanie bliżej sufitu swoich możliwości, niż jest reszta młodych zawodników. Przez to, jak w ogólnym rozrachunku zaawansowana była jego gra.
Trae Young zdecydowanie jest zawodnikiem, wokół którego można budować drużynę. Wygląda na to, że wystarczy otoczyć go silnymi obrońcami, a on zadba o to, by drużyna zaszła wysoko w ligowej tabeli, a nawet powalczyła w drugiej fazie sezonu o coś więcej. Być może w przyszłości, i to niekoniecznie dalekiej, będziemy mówić o drużynie z Youngiem w składzie jako pretendencie do mistrzostwa NBA.