Drugie finały i druga porażka. Jimmy Butler cały czas bez mistrzostwa NBA. Tym razem drogę do tytułu zamknął mu Nikola Jokić, który dominował przez całą fazę play-off. Dość powiedzieć, że środkowy Denver Nuggets jako pierwszy zawodnik w historii ligi był numerem jeden fazy posezonowej, jeśli chodzi o liczbę punktów, zbiórek oraz asyst. Butler musi więc obejść się smakiem po raz kolejny, choć znów był bardzo blisko.
A kto w historii wygrywał w fazie play-off najczęściej, ale mistrzostwa nie zdobył? I gdzie na takiej liście plasuje się lider Miami Heat?
Karl Malone – 98 zwycięstw
Na samym szczycie listy znalazła się legenda Utah Jazz. Malone dwukrotnie awansował z drużyną z Salt Lake City do wielkiego finału tylko po to, by oglądać radość Chicago Bulls. Skrzydłowy pod koniec kariery próbował jeszcze zdobyć mistrzostwo w barwach Los Angeles Lakers. Przed sezonem 2003-04 podpisał z kalifornijską drużyną kontrakt na jeden sezon. Lakers byli murowanym faworytem do tytułu, ale w wielkim finale niespodziewanie nie poradzili sobie z Detroit Pistons, a 40-letni Malone gnębiony przez coraz większe problemy zdrowotne kilka miesięcy później zdecydował się odwiesić buty na kołek.
John Stockton – 89 zwycięstw
Drugie miejsce na liście przypadło partnerowi Malone’a. John Stockton calutką swoją karierę spędził w jednym klubie i w jego przypadku to także Michael Jordan oraz Bulls byli największym powodem braku mistrzostwa. Warto jednak wspomnieć, że Jazz grali w fazie play-off w każdym sezonie podczas 19-letniej kariery Stocktona w NBA. Nikt w historii nie ma też więcej asyst oraz przechwytów od legendarnego rozgrywającego Utah.
Sam Perkins – 88 zwycięstw
Perkins trafił do ligi w tym samym roku, co Michael Jordan. Tak w zasadzie, to został wybrany zaraz za MJ-em. Obaj doskonale się zresztą znali, bo grali na uniwerku North Carolina, a w 1982 roku mogli świętować krajowe mistrzostwo razem z zespołem Tar Heels. Jordan potem zdobył sześć mistrzowskich tytułów w NBA, z czego dwa właśnie przeciwko drużynom Perkinsa. Ten między 1984 a 2001 rokiem grał bowiem kolejno dla Mavericks, Lakers, SuperSonics oraz Pacers. W wielkim finale zameldował się trzykrotnie, za każdym razem w barwach innego klubu: w 1991 roku z Lakers, w 1996 z SuperSonics, a w 2000 roku z Pacers.
James Harden – 85 zwycięstw
Pierwszy na liście wciąż aktywny zawodnik. Harden może ten wynik jeszcze wyśrubować, ale też cały czas ma przecież szansę na zdobycie swojego pierwszego tytułu. W tym roku nie udało się w barwach 76ers i na razie nie wiadomo, czy 34-latek zostanie w Filadelfii, czy też wróci do Houston, o czym od dawna się spekuluje. Warto dodać, że Harden mistrzostwa jak do tej pory najbliżej był tak naprawdę w 2012 roku, kiedy to jeszcze jako super rezerwowy Oklahoma City Thunder przeżył przegrane z Miami Heat finały.
Al Horford – 82 zwycięstwa
Kolejne znajome z zakończonego sezonu nazwisko i kolejny zawodnik, który cały czas może się z tej listy „wypisać”. 37-letni Horford nie zamierza jeszcze kończyć kariery, ale nie da się ukryć, że zegar w jego przypadku tyka coraz głośniej. Kolejne lata mogą być tak naprawdę jego ostatnią szansą na zdobycie tytułu, choć Boston Celtics wciąż czegoś brakuje. Podkoszowy powygrywał sporo meczów fazy play-off zarówno w barwach Hawks, jak i Celtics, a w wielkim finale zagrał tylko raz – rok temu.
Derrick McKey – 77 zwycięstw
Zapomniany już nieco zawodnik, który w 1987 roku trafił do ligi, gdy z dziewiątym numerem draftu postawili na niego Seattle SuperSonics. McKey był znakomitym uzupełnieniem dla ekipy z Seattle, ale w 1993 roku trafił w ramach transferu do Indiana Pacers. Znany przede wszystkim ze swojej solidnej gry w obronie przez lata był ważną postacią Pacers, a pod koniec kariery doczekał się wreszcie możliwości walki o tytuł, lecz ekipa z Indianapolis w finałach w 2000 roku nie dała rady w starciu z Los Angeles Lakers.
Chris Paul – 76 zwycięstw
Kolejny gracz na liście, który wciąż może tytuł zdobyć. 38-latek na razie nie wie jednak, gdzie zagra w przyszłym sezonie i czy dalej będzie reprezentował barwy Phoenix Suns, z którymi w 2021 roku zagrał w swoich pierwszych i jak do tej pory jedynych finałach w karierze. Wiele wskazuje na to, że CP3 z Arizoną się pożegna, ale też można zakładać, że będzie naprawdę spore zainteresowane jego usługami (o czym już słychać), a w kolejce ustawią się też kandydaci do mistrzostwa, co dla rozgrywającego weterana na pewno będzie kuszące.
Jeff Hornacek – 76 zwycięstw
Znakomity strzelec, który w karierze raz wystąpił w Meczu Gwiazd (1992), a dwa razy wygrał konkurs trójek (1998 oraz 2000), tak jak Stockton i Malone ma tego samego wroga. To oczywiście Michael Jordan, który w 1997 oraz 1998 roku razem z Bulls zatrzymał marsz Utah Jazz w kierunku mistrzostwa. Hornacek przez długi czas był zresztą w Salt Lake City znakomitą opcją numer trzy i do dziś pozostaje klubową legendą, ale podobnie jak Stockton i Malone mistrzostwa w karierze nie zdobył.
Reggie Miller – 76 zwycięstw
Największa legenda Indiana Pacers ma na koncie mnóstwo pamiętnych meczów i wielkich rzutów. Nie bez powodu o zimnej krwi Millera krążą legendy. Brakuje mu jednak mistrzowskiego pierścienia, choć przez lata 90. prowadził on Pacers do wielu sukcesów. Najbliżej tytułu był w 2000 roku, kiedy to przegrał rywalizację o mistrzostwo dopiero w wielkim finale. Fani z Indianapolis mogą też gdybać, jak daleko ich zespół mógłby zajść w 2005 roku, jeśli nie doszłoby do „Malice at the Palace”. Miller na koniec tamtego sezonu odwiesił jednak buty na kołek. Co ciekawe, dwa lata później przez chwilę poważnie rozważał powrót do koszykówki, gdy w Bostonie utworzyła się nowa „wielka trójka”, lecz ostatecznie się nie zdecydował.
George Hill – 75 zwycięstw
Pierwszą dziesiątkę zestawienia zamyka George Hill, czyli jeden z najlepszych graczy zadaniowych poprzedniej dekady w NBA. Karierę zaczął w San Antonio Spurs, ale po trzech latach został oddany do Indianapolis w zamian za m.in. prawa do Kawhi Leonarda. Drogę do finałów zamykał mu wtedy przede wszystkim LeBron James. To zresztą właśnie u jego boku lata później zagrał jako gracz Cleveland Cavaliers w swoich pierwszych finałach, które ekipa z Ohio przegrała do zera. Następnie trafił do Milwaukee, ale stamtąd został wytransferowany w listopadzie mistrzowskiego sezonu Bucks. Do zespołu wrócił… po finałach, ale Bucks tytułu nie obronili. W lutym tego roku ponownie znalazł się Indianapolis, a choć Pacers chcieli iść mu na rękę i planowali umożliwić mu podpisanie umowy z którymś z faworytów do tytułu, to on postanowił zostać i pomóc młodej drużynie.
Wspomniany na początku tekstu Butler otwiera dopiero trzecią dziesiątkę takiego zestawienia – ma on na koncie 59 zwycięstw, z czego trzy w wielkim finale (wszystkie w barwach Heat, z czego dwa w 2020 roku oraz jedno w tym). Przed nim są jeszcze m.in. takie legendy jak Elgin Baylor (72 wygrane), Patrick Ewing (72) czy Charles Barkley (62). Co ciekawe, zdecydowanie najmłodszym graczem na liście jest Jaylen Brown. 26-letni skrzydłowy Boston Celtics od początku kariery gra w fazie play-off i na ten moment ma tylko jedno zwycięstwo mniej niż właśnie Butler.