Już niemal rok minął od ostatniego meczu DeMarcusa Cousinsa w NBA. Były all-star po raz ostatni pojawił się w grze pod koniec kwietnia ubiegłego roku. Potem jego umowa z Nuggets wygasła, a 32-latek od tego czasu pozostaje bez klubu. Teraz podkoszowy głośno zastanawia się, dlaczego w lidze nie ma dla niego miejsca, nie potrafiąc najwyraźniej znaleźć dobrej odpowiedzi na to pytanie.
To była całkiem udana przygoda DeMarcusa Cousinsa w Denver, bo podkoszowy za plecami Nikoli Jokica dawał Nuggets naprawdę solidne minuty. Mimo tego po wypełnieniu swojego kontraktu z ekipą z Kolorado żaden zespół nie zdecydował się ściągnąć 32-latka do siebie na nowy sezon. Ba, mijają kolejne tygodnie i faza zasadnicza rozgrywek zaraz dobiegnie końca, a Cousins cały czas pozostaje bez klubu. On sam nie wie jednak, dlaczego tak jest:
Były podkoszowy m.in. Kings i Pelicans w rozmowie telefonicznej zdradził, że próbował odzywać się do swoich byłych zespołów, lecz te „owijały w bawełnę”. – Nikt nigdzie nie powie mi, o co tak naprawdę chodzi. Mam z tym spory problem. Bardzo chciałbym dostać jakąś prawdziwą odpowiedź – oznajmił Cousins, który na początku roku odbył trening pokazowy dla Los Angeles Lakers, lecz ostatecznie do kalifornijskiej drużyny nie trafił.
Razem z nim trenował też wtedy Meyers Leonard, a trener Darvin Ham mówił potem dziennikarzom, że obaj wyglądali bardzo dobrze, jednak koniec końców tylko Leonard znalazł zatrudnienie, wiążąc się z Milwaukee Bucks – najpierw w ramach umów 10-dniowych, a potem już kontraktem do końca sezonu. 30-latek jak do tej pory w barwach nowego zespołu zagrał łącznie tylko 51 minut w sześciu spotkaniach, nie będąc zbyt dużym wsparciem.
Cousins tymczasem na swoją szansę cały czas czeka, mając nadzieję, że ktoś w NBA jeszcze zaangażuje go do składu. Czterokrotny all-star w poprzednich rozgrywkach zagrał łącznie w 48 spotkaniach w barwach Bucks i Nuggets, notując przeciętnie 9.0 punktów oraz 5.6 zbiórek w średnio kwadrans, jaki spędzał na parkiecie.