Boston Celtics cieszą się z awansu do finałów konferencji – trzeciego w ciągu ostatnich czterech sezonów – a najwięcej uznania po ostatnich meczach zbierają Jayson Tatum czy Jaylen Brown. Jest jednak jeszcze jeden zawodnik, który od lat pozostaje sercem i duszą bostońskiego zespołu.
To była fantastyczna seria i potrzeba było siedmiu meczów, by wyłonić zwycięzcę, ale koniec końców to Boston Celtics okazali się lepsi od broniących tytułu mistrza Toronto Raptors i po roku przerwy wracają do finałów konferencji. To dla drużyny Brada Stevensa trzecia szansa na awans do finałów, co Celtom nie udało się od 2010 roku. Bohaterami zostali oczywiście fantastyczni młodzi zawodnicy jak Jayson Tatum czy Jaylen Brown, ale swoje zrobił także człowiek od czarnej roboty.
Chodzi oczywiście o Marcusa Smarta, który odkąd tylko trafił do Bostonu w 2014 roku to za każdym razem melduje się w fazie play-off. Co więcej, on sam ma już teraz więcej zwycięstw w playoffs (29) niż pięciu graczy wybranych przed nim w drafcie (22). W piątek Smart po raz kolejny udowodnił, dlaczego jest nazywany sercem i duszą Celtics, przy okazji potwierdzając że dwa z rzędu miejsca w najlepszej piątce defensorów to wcale nie przypadek.
Przez cały mecz, jak ma to w zwyczaju, był wszędzie i grał w obronie jak natchiony, by w decydującym momencie meczu zablokować próbę Normana Powella na wyrównanie wyniku. – To był coś wyjątkowego, wręcz nierealnego – podsumował to zagranie Kemba Walker. Bohater Celtów przyznał po spotkaniu, że miał w pamięci podobną akcję Powella z meczu numer sześć – wtedy górą był gracz Raptors, ale teraz Smart nie miał zamiaru na powtórkę z historii.
Nic więc dziwnego, że po meczu w samych superlatywach wypowiadali się o nim koledzy czy trener Stevens. – Jest niesamowicie ważną częścią naszego klubu – dodał szkoleniowiec Celtów. Smart to jednak nie tylko fantastyczna obrona, ale też solidna gra po drugiej stronie parkietu. Dość powiedzieć, że w siedmiu meczach przeciwko Raptors trafił on aż 24 trójek – w historii Celtics w jednej serii więcej trafili tylko Ray Allen (27) oraz Isaiah Thomas (25).
Tym samym Smart doskonale zastąpił kontuzjowanego Gordona Haywarda, który pozostaje poza grą już prawie cztery tygodni z powodu skręconej kostki. Skrzydłowy wrócił jednak do bańki i jest już po okresie kwarantanny, a przed meczem rozgrzewał się na parkiecie. Wszystko wskazuje więc na to, że Celtowie zyskają dodatkowy zastrzyk energii na serię z Miami Heat – finały konferencji rozpoczynają się już we wtorek i w tym przypadku także zapowiada się ekscytujące widowisko.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Sensacja w Toronto, 73 punkty duetu Miller – Ball, Wagner kończy serię wygranych Lakers
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną