Zaledwie jeden sezon trwała przygoda Jeremy’ego Lina w Chinach. Rozgrywającemu marzy się powrót do NBA, co przekazał swoim fanom poprzez media społecznościowe.
Choć był tam jedną z największych gwiazd to jednak Jeremy Lin nie poprowadził drużyny Beijing Ducks do mistrzostwa ligi CBA. Pierwszy sezon na chińskiej ziemi skończył się zresztą dla Lina w szpitalu – rozgrywający ucierpiał w przegranej 1-2 serii półfinałowej, skarżąc się na to, że liga pozwalała rywalom na zbyt dużo. Argumentem niech będzie fakt, że Lin na jakiś czas nie słyszał na jedno ucho. Ta sytuacja zdaje się przelała czarę goryczy.
32-latek zakomunikował bowiem, że chce wrócić do NBA i raz jeszcze spróbować swoich sił w najlepszej lidze świata. Lin odchodził przed rokiem jako mistrz NBA w barwach Toronto Raptors, choć nie odegrał zbyt dużej roli – łącznie w ośmiu meczach spędził na parkiecie niecałe 27 minut. Wcześniej tułał się od klubu do klubu, lecz nigdzie już nie udało mu się nawiązać do niesamowitego okresu ze szczytu Linsanity w 2012 roku, kiedy to szturmem podbił koszykarski świat.
– Muszę to zrobić – tłumaczył kibicom swoją decyzję, zauważając że może być to jego ostatnia szansa na grę w NBA. W ubiegłym sezonie Lin był jednym z najlepszych zawodników ligi CBA, notując średnio 22.4 punkty, 5.6 zbiórek oraz 5.6 asyst na mecz (w 43 spotkaniach). 32-latek przed przejściem do Raptors w połowie sezonu 2018/19 dał się poznać jako solidny zmiennik na pozycji numer jeden w barwach Atlanta Hawks i zapewne w takiej roli widziałby swój powrót do ligi.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną