W Phoenix liczyli na to, że uda im się rozpocząć zupełnie nowy rozdział tego sezonu, gdy Bradley Beal wrócił do gry i po raz pierwszy w tym sezonie zagrała wielka trójka. Niestety Brad ponownie doznał urazu, który wykluczy go z gry przez kolejnych kilka tygodni. Zawodnik może mówić o dużym pechu, a kibice muszą się uzbroić w cierpliwość.
Jak poinformował Shams Charania z The Athletic, Bradleya Beala czeka kilka tygodni przerwy z powodu kontuzji kostki, jakiej doznał w pierwszej kwarcie przegranego meczu z New York Knicks. Na szczęście prześwietlenie nie wykazało żadnych zmian strukturalnych, więc Beal po prostu musi poczekać aż minie dyskomfort. Beal skręcił kostkę, gdy spadł na nogę Donte DiVincenzo przy próbie rzutu. Zawodni Knicks otrzymał za to faul niesportowy pierwszego stopnia, bo postawił nogę w miejscu lądowania Beala.
Gracz Phoenix Suns wykonał dwa rzuty wolne i opuścił parkiet o własnych siłach. Nie wrócił do gry. To był dopiero szósty mecz w sezonie dla nowego zawodnika Suns. W zasadzie od początku przygotowań do rozgrywek Brad miał problemy z plecami, które z czasem się nasiliły i sztab medyczny odsunął Beala od gry. Ten wrócił kilka dni temu, ale niestety czeka go kolejna przerwa. Zatem na poważne minuty tercetu Beal – Booker – Durant musimy jeszcze poczekać. Dla trenera Franka Vogela to bardzo niekomfortowa sytuacja.
Suns z bilansem 13-12 są na 10. miejscu w tabeli Zachodniej Konferencji. W tym momencie brakuje w ich grze regularności. Można odnieść wrażenie, że zespół jest dopiero na początku swojej drugi i kolejne problemy zdrowotne liderów skutecznie uniemożliwiają Suns budowania optymalnej dyspozycji. Beal w ostatnich latach miał wiele problemów zdrowotnych i w DC doszli do wniosku, że to czas na zmiany. W Arizonie Brad miał włączyć się z Suns do walki o mistrzostwo, ale na razie zespół musi się skupić na zupełnie innych celach.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET
Wspieraj PROBASKET
