Washington Wizards mieli dobry początek sezonu, ale w ostatnich tygodniach ich forma znacząco spadła. Bradley Beal także gra poniżej własnych możliwości. Lider zespołu notuje słabsze liczby, niż w poprzednim sezonie. W międzyczasie Wiz chcą go namówić na przedłużenie umowy.
Sytuacja Bradleya Beala jest bardzo jasna. Już na starcie rozgrywek Washington Wizards przedstawili mu ofertę 4-letniego kontraktu za 181 milionów dolarów. Zawodnik może ją podpisać w każdej chwili. Nie chce jednak tego zrobić, bo znacznie lepszy kontrakt może podpisać latem tego roku, gdy zostanie niezastrzeżonym wolnym agentem. To jednak rodzi w DC obawy, że zamiast 5-letniej umowy od Wizards, Beal wybierze 4-lata w innym zespole.
W ostatnich sezonach wiele o przyszłości Beala rozprawiano. To jedna z gwiazd ligi, znakomity strzelec, który serią trafień potrafi przesądzić o zwycięstwie swojego zespołu. Jednak w bieżących rozgrywkach Beal nie jest tym samym „killerem”, jakim był w poprzednich. W 37 meczach sezonu 2021/22 wychowanek Florydy notował na swoje konto średnio 23,7 punktu, 6,5 asysty i 4,7 zbiórki trafiając 45,5 FG% oraz 30,3 3PT%.
To liczby znacząco poniżej pułapu, na jaki Beal wspiął się w sezonie 2020/21. Brian Windhorst z ESPN poinformował, że nie ma szans, by zawodnik podpisał cały czas gotową ofertę 4-letniego przedłużenia z Wizards. To oczywiście jedyna słuszna decyzja, jaką może podjąć, zwłaszcza pod kątem finansowym. Na zespół ze stolicy kładzie to jednak dużą presję. Muszą bowiem potwierdzić Bealowi, że będą w stanie zbudować wokół niego drużynę gotową do walki z czołówką.
Zawodnik wielokrotnie przekonywał o swojej lojalności do zespołu z Waszyngtonu. Jednak wspomniana lojalność jest cały czas testowana. Co jeśli Wizards zdecydują się na przebudowę i utkną na dnie wschodu? To hipotetyczny scenariusz, ale Beal nie może wykluczyć, że zarząd zmieni podejście i będzie chciał zacząć od początku. Wiele nam powie to, w jakim stylu Wizards skończą bieżące rozgrywki. Wtedy Beal powinien wiedzieć, co będzie dla niego najlepsze.