NBA: Arenas z tytułem GOAT? Zawodnik tłumaczy dlaczego

7
3629

Kto jest prawdziwym GOAT? Na to pytanie chyba nigdy nie dostaniemy konkretnej i jednomyślnej odpowiedzi. Jak się okazuje, rozwiązanie tej zagadki może być prostsze niż nam się wydaje.

Ciężko jest na dobrą sprawę wyłonić pretendentów do tytułu The Greatest Of All Time. Dla jednych liczy się ilość pierścieni, inni biorą pod uwagę występy indywidualne, jeszcze inni starają się znaleźć pomiędzy dwoma pierwszymi kryteriami pewien punkt równowagi.
Ostatnio pojawił się nowy, kolejny sposób na wyłonienie spośród wszystkich zawodników tego najlepszego.

Nowe kryterium płynie do nas z amerykańskiego talk-show ,, Fair Game” prowadzonego przez Kristine Leahy. W swoim ostatnim odcinku kobieta gościła byłego zawodnika ligi- Gilberta Arenasa. Zawodnik podczas rozmowy stwierdził, że to on ma prawo nazywać się ,,prawdziwym GOAT” . W końcu, jak sam tłumaczy żaden z zawodników nie otrzymał 62 milionów dolarów za rozegranie zaledwie 17 spotkań.

– To było dla mnie naprawdę zabawne kiedy media śmiały się ze mnie, że zostałem zwolniony – powiedział Arenas – Chodzi mi o to, że ,,Czy wiesz, że jeśli się mnie pozbędą to i tak dadzą mi moje wszystkie pieniądze?”. Dlatego też dostanę moje pieniądze nie robiąc kompletnie nic. I ty się ze mnie śmiejesz? Powiedz, dlaczego?

Arenas na parkietach NBA zasłynął głównie jako zawodnik Washington Wizards, których barwy reprezentował przez 8 kolejnych sezonów notując średnio 25 punktów, 5.7 asysty i 42 FG%. Zawodnik poza kilkoma indywidualnymi wyróżnieniami nie osiągnął w lidze niczego wielkiego. Tylko raz udało mu się wprowadzić ekipę Czarodziejów do drugiej rundy play-offs (2004/05). Wtedy jednak po 4 meczach odprawili ich z kwitkiem Miami Heat z Dwyane Wadem na czele. Zawodnik w 2008 roku podpisał tłusty, 6-letni kontrakt warty 111 milionów dolarów.

Po kilku kontrowersyjnych sytuacjach z udziałem zawodnika (najsłynniejsza to ta kiedy w szatni groził bronią klubowemu koledze), a także z uwagi na jego wysokie wynagrodzenie władze klubu zdecydowały się go wreszcie pozbyć. Chętnymi na usługi Arenasa byli Orlando Magic. Magicy ciągle wierzyli w potencjał rozgrywającego, a sami chcieli pozbyć się potężnego kontraktu Rasharda Lewisa, którego zarobki, podobnie jak Gilberta, nie współgrały z formą prezentowaną na boisku. Po sezonie 2010/11 w NBA zapanował tzw. Lockout.

W trakcie negocjacji ustalono wiele przepisów dotyczących m.in. zwolnień zawodników. Pierwszą ofiarą nowej klauzuli amnestii został właśnie Arenas. Według nowo obowiązujących zasad Magic byli zobligowani do wypłacenia zawodnikowi należnych mu 62 milionów dolarów, mimo że Agent Zero, nomen omen nie rozegrał już w barwach Magic ani jednego spotkania.

– 62 miliony siedząc wyłącznie na kanapie? Dla mnie brzmi to niesamowicie – dopowiada Arenas.

Słynny Agent Zero zostanie przez wielu sympatyków zapamiętany jako jeden z najlepszych i najniebezpieczniejszych rozgrywających lat dwutysięcznych. Z drugiej strony jest idealnym przykładem ciemnej strony sportu i przestrogą dla obecnych zarządów klubów by w sposób przemyślany rozdawały zawodnikom, nawet tym sprawdzonym, własne pieniądze.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    7 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments