Pierwsza dawka szczepionki przyjęta przez Andrew Wigginsa dała nam więcej pytań niż odpowiedzi. Dlaczego zawodnik zdecydował się na taki krok? Czy jest zadowolony z zaistniałego obrotu spraw? Na wszystkie niewiadome skrzydłowy odpowiedział na pierwszej w tym sezonie pomeczowej konferencji Wojowników.
Trwająca od paru ładnych tygodni COVID-owa saga Andrew Wigginsa zakończyła się tak, jak musiała się zakończyć. Zawodnik przyjął niedawno pierwszą dawkę szczepionki, co umożliwiło mu uczestnictwo w domowych spotkaniach Golden State Warriors. Jak podkreśla, znalazł się pomiędzy młotem a kowadłem. –Czułem, że jedynymi opcjami było niezaszczepienie się i niezagranie w przyszłym sezonie. To była trudna decyzja. – przyznał Kanadyjczyk.
Dlaczego zawodnik nie zaszczepił się szybciej? Głównym powodem były niepożądane reakcje organizmu Wigginsa na podawane leki w przeszłości. Gracz Warriors wprost przyznał, iż boi się konsekwencji swojej decyzji, która może mieć ogromne znaczenie dla jego formy fizycznej w nadchodzących latach. Kolejną kwestią jest stosunkowo łagodne przejście COVID-u i brak strachu przed ponownym zachorowaniem. Według źródeł Wiggins jako jedyny ze swojej rodziny jest zaszczepiony.
Największym wygranym tej sytuacji jest oczywiście liga. Liga, która może szczycić się wprowadzeniem efektywnych metod walki z niezaszczepionymi graczami. Można uznać to, za ogromny wizerunkowy plus, który NBA może wykorzystać również w przyszłości.
Sezon regularny Warriors rozpoczną 20 października meczem z Los Angeles Lakers.