Nie, to nie wszechobecne kroki są największym problemem NBA. Chociaż oczywiście mogliby coś z nimi zrobić, ale większym problemem są przepisy na temat reakcji po zdobytych punktach, a raczej to rozdawanie technicznych praktycznie za nic. Anthony Edwards zdobył właśnie 43 punkty i poprowadził Wolves do wygranej nad Nuggets, ale w jednej z akcji został ukarany za to, że… spojrzał na rywala. Oczywiście było to bardzo wymowne spojrzenie, ale to zdecydowanie przesada. NBA powinna to zmienić, bo to uderza w widowisko i powagę ligi.
NBA boi się, że okazywanie emocji przez zawodników, kiedy te skierowane są do rywali, wywołają niepotrzebne napięcie i spowodują np. bójkę. Wszystko ma jednak swoje granice. Władze ligi mają zapewne w pamięci sytuację sprzed 20 lat, kiedy to w Detroit doszło do bójki z udziałem kibiców. To był ogromny cios wizerunkowy dla dyscypliny, która reklamowała się jako bezpieczna, gdzie na mecze można przychodzić z dziećmi i dobrze się bawić.
Zmieniano kolejne przepisy i doszło do tego, że praktycznie zabroniono jakichkolwiek elementów rywalizacyjnych, które mogą wywołać napięcie między zawodnikami. Za takie uznawane jest spojrzenie na zawodnika po zdobytych punktach. Oczywiście jest to spojrzenie, które jest bardzo wymowne, można je odebrać jako pogardliwe, jako mówiące „zniszczyłem cię i co mi teraz zrobisz”, albo „jesteś za słaby, żeby ze mną grać” – jak to poniższe Edwardsa, ale wielokrotnie już o tym mówili dziennikarze i kibice – to jest przesada!
Co ciekawe, jak ktoś pokazuje, że rywal jest za mały, żeby przeciwko niemu bronić, albo jak ktoś krzyczy z radości, to wszystko jest w porządku. Jest OK, dopóki nie jest bezpośrednio skierowane do rywala.
Relację z pierwszego meczu Nuggets – Wolves znajdziecie tutaj. A poniżej sytuacja po której Edwards został ukarany przewinieniem technicznym. Oceńcie sami i napiszcie w komentarzach – czy to nie przesada? A może jednak zgadzacie się z taką interpretacją przepisów?
PS. Ciekawą propozycją wydaje się pomysł na „3 sekundy na reakcję”, żeby zawodnik ataku (albo obrony np. po bloku) miał trzy sekundy na okazanie emocji i interakcję z rywalem, ale nie dłużej, żeby właśnie nie podgrzewać atmosfery za mocno.
Anthony Edwards zdobył w tym meczu 43 punkty, a jedna z jego akcji wyglądała jak samego Króla (tego prawdziwego Króla):
O szansach Wolves w rywalizacji z Nuggets mówiliśmy w ostatnim podkaście PROBASKET. Na nowe nagranie zapraszamy w czwartek 9 maja o godz. 21:00.
Poniżej ostatni podcast PROBASKET (spis treści znajdziesz w opisie filmu):