Kevin Garnett– to dwa słowa, które przez 21 lat tworzyły nieprawdopodobną historię koszykówki. Przez ponad dwie dekady dał poznać się jako osoba niezwykle zdolna, o nieprawdopodobnym arsenale koszykarskim, ale również jako człowiek emocjonalny i szalony. Jego nieugięte podejście do wszystkiego co robił było tak samo nieprawdopodobne jak talent. Docinki słowne, dunki, niesamowite wywiady i linijki statystyczne, które wykręcał przez większą część kariery nie odejdą tak szybko w zapomnienie.
W ciągu całej kariery rzucił ponad 25 000 punktów. Zdobył mistrzowski pierścień i zakończył karierę w miejscu, w którym ją rozpoczynał jako grający mentor koszykarza, którego na świecie nie było kiedy Garnett zaczynał swój rookie season. Nie ulega wątpliwości, że był jednym z najbardziej utalentowanych podkoszowych. Motoryki przy wzroście 211 cm mogli jemu pozazdrościć rozgrywający. Kwestią czasu jest dodanie go do Hall of Fame.
1. Z liceum do NBA
Kevin Garnett w 1995 roku postanowił spróbować swoich sił w lidze przystępując do draftu bezpośrednio ze szkoły średniej i został wybrany w pierwszej rundzie draftu z piątym numerem przez Minnesotę Timberwolves. Była to pierwsza taka sytuacja od 20 lat, kiedy to gracz tak młody decyduje się wstąpić do ligi, rezygnując z gry na parkietach NCAA. Rok później przykład z Kevina wziął Kobe Bryant i wprost z liceum postanowił spróbować swoich sił w lidze.
Kiedy chudy i wysoki jak tyczka Garnett pojawił się na indywidualnych workoutach zespołów, Filip Saunders i Kevin McHale patrzyli na niego z lekką pogardą, wierząc, że inne drużyny zdecydują się sięgnąć po talenty młodziana, dając Wilkom możliwość sięgnięcia po Rasheeda Wallace lub Jerryego Stackhouse.
Po treningu obaj szkoleniowcy diametralnie zmienili podejście. Zaczęli wręcz modlić się o możliwość pozyskania nastolatka. Młodzieniec zrobił piorunujące wrażenie wśród generalnych menadżerów i trenerów.
Od pierwszego sezonu nie patyczkował się z przeciwnikami na parkiecie. Jego zasięg ramion siał postrach w obronie. Zgryźliwe słowa, które słał do zawodników przeciwko, którym stał w obronie wybijały z rytmu meczowego niejednego silnego psychicznie koszykarza. Sam Mitchell powiedział kiedyś: ” Czy kiedykolwiek widzieliście koszykarza, który posiadał tak nieprawdopodobny arsenał zagrań, determinację i siłę koncentracji przychodząc do ligi w tak młodym wieku?”.
The Big Ticket rozwiał wątpliwość krążącą w środowisku NBA odnośnie przygotowania młodych koszykarzy do gry na zawodowym poziomie. Pokazał, że determinacja i siła koncentracji jest kluczem do sukcesu. Od 1995 roku do 2005, aż 39 graczy zdecydowało się pójść w ślady Kevina m.in Kobe, Tracy McGrady, LeBron James, Amar’e Stoudemire, Dwight Howard, Jermaine O’Neal i Tyson Chandler.
Stworzył możliwość tym, którzy wierzyli w swoje umiejętności i chcieli spróbować swoich sił w zawodowym sporcie. W 2006 roku, dzięki postulatom samego Garnetta oraz chęci gry w najlepszej lidze koszykówki coraz większej rzeszy młodych zawodników zniesiono próg wiekowy( 19 lat), który zabraniał młodszym zawodnikom grać w NBA. Wcześniej każdy przypadek koszykarza, którego wiek był niewystarczający musiał zostać rozpatrzony szczegółowo przez władze ligi.
2. Kevin Garnett rozbija bank.
W 1997 Los Angeles Lakers podpisali z Shaqiem O`Nealem kontrakt opiewający na 121 milionów dolarów. W 1998 Big Ticket roku podpisał najwyższy w tamtym okresie kontrakt w NBA. Wówczas nie było jeszcze w CBA zapisu zwanego „rookie scale” ( była to określona skala zarobków dla zawodników przychodzących do NBA). KG podpisał przedłużenie nowy, monstrualny kontrakt w czasie trwającego lock-outu w lidze. Opiewał on na sumę 126 milionów dolarów płatnych w sześć lat. Pod koniec trzeciego sezonu zdobywał średnio 18.5 ppg, 9.6 rpg, 4.2 apg i 1.8 bpg. Był jedynym zawodnikiem w lidzie, który co noc miał linijkę statystyczną na poziomie 18-9-4. Dodatkowo w ciągu trzech lat, był już dwukrotnym all-starem.
Ciężka praca się opłaca, prawda? Spójrzcie tylko na tę reklamę. Kevin stał się pewnego rodzaju ikoną, bohaterem. Idealnym przykładem, który pokazał, że nie ma nic niemożliwego.
[ot-video][/ot-video]
3. Rozpoczęcie ery „Wielkich Trójek”.
Kevin Garnett był wierny Wilkom przez 12 lat. Przez ponad dekadę brał na siebie wszelką krytykę i odpowiedzialność za wszystkie porażki. W 2007 roku McHale próbował handlować zawodnikiem nie widząc dla niego przyszłości w zespole i chciał doprowadzić do wymiany podkoszowego na mocy trójstronnej wymiany pomiędzy Wolves-Suns-Celtics. KG miał dołączyć do Paula Pierca, a small-forward z Arizony zasiliłby szeregi klubu z mroźnej Minnesoty. Ostatecznie problemem stały się wymagania finansowe Shawn Mariona. Widząc historyczną szansę na stworzenie super zespołu, generalny menadżer z Bostonu postanowił sięgnąć po talenty Raya Allena i Glena Davisa oddając w zamian Delonte Westa, Jeffa Greena i Wally Szczerbiaka. Big Ticket postanowił nie wahać się i zdecydował się na dołączenie do Boston Celtics. W sezonie 2007/2008 Celtowie zdobyli mistrzostwo NBA.
Ligę ogarnęło szaleństwo i moda na tworzenie „Big three”. W 2010 roku LeBron James, Dwyane Wade i Chris Bosh stworzyli unikalną drużynę na South Beach. W Nowym Jorku Carmelo Anthony dołączył do Amare Stoudemire. Władze Knicks starały się stworzyć własny, unikalny super zespół. W Los Angeles, Clippers mieli dość lat stagnacji i postanowili stworzyć Wielką Trójkę z Blake Griffina, Chrisa Paula i DeAndre Jordana . Lakers próbowali dołączyć Howarda i Steve Nasha do Gasola i Bryanta.
Dzisiejszy stan ligi zdominowany jest przez tworzenie super zespołów. Kevin Garnett zapoczątkował ten stan pokazując, że czasem nie ma sensu tkwić w jednym zespole i pobierać horrendalnych pensji. Utwierdził ligę w przekonaniu, że czasem warto odejść w imię i szansę zdobycia mistrzostwa, dając drużynie możliwość i czas na odbudowę.
Patrząc na podejście Kevina do życia, pracy jestem w stanie uwierzyć, że naprawdę wszystko jest możliwe jeżeli ciężko na to pracujesz.
[ot-video][/ot-video]
Facet jest jedynym koszykarzem w NBA, który plasuje się w TOP50 wszystkich statystyk(punkty, zbiórki, asysty, przechwyty, bloki). Wszechstronność to było jego drugie imię. Niestety postanowił zawieść buty na kołku. Pewna era koszykówki kończy się. Kurz po Kevinie Garnecie opadnie, ale nie przykryje jego dziedzictwa. Jego osobowość, dokonania na boisku jak i poza nim długo pozostaną w pamięci niejednego pasjonata koszykówki.
[ot-video][/ot-video]
[ot-video][/ot-video]