Nadchodzący wielkimi krokami sezon 2020-2021 będzie pierwszym od 23 lat bez Vinca Cartera grającego na parkietach NBA. Jego debiut miał miejsce w lutym 1999 roku, w sezonie skróconym przez lockout. Dla starszych kibiców pamiętających tamte czasy, wielu zawodników grających wtedy w lidze dziś jest legendami, a końcówka lat dziewięćdziesiątych to zupełnie inna epoka koszykówki w porównaniu ze współczesnymi czasami. W artykule o długowiecznych zawodnikach nie mogło zabraknąć Cartera, jednak to nie on będzie główną postacią poniższego tekstu. Nie jest to też do końca artykuł o rekordzistach pod względem liczby rozegranych w NBA sezonów.


Na początek pytanie – co może łączyć Kareema Abdul-Jabbara i Lou Williamsa, LaMarcusa Aldridge’a czy Trevora Arizę? Odpowiedź jest związana właśnie z długowiecznością. W lidze, w której grali jako młodzi zawodnicy aktywni obecnie 33-34-latkowie, jak i w sezonach w których po parkietach biegał jeszcze Abdul-Jabbar pamiętający rok 1969 jako zawodowiec, grał nie kto inny jak Kevin Willis

Kevin Willis, solidny center, najdłużej związany z zespołem Atlanta Hawks, All-Star w 1992 roku, mistrz NBA z 2003 (z San Antonio Spurs), zakończył karierę w wieku 44 lat w roku 2007. Jego ostatnie rozgrywki to tylko 43 minuty na parkiecie. Tamten sezon pamięta jeszcze 32 nadal aktywnych graczy – co nie znaczy że każdy z nich gra jeszcze w NBA. Najmłodszym z nich był Ersan Ilyasova, dziś „zaledwie” 33-latek. W ostatnim sezonie Willisa na parkietach NBA, oglądaliśmy też np. Lou Williamsa czy Kyle’a Lowrego – obaj z rocznika 1986 i obaj bynajmniej w roli statystów w roku 2020. W sezonie w którym Kevin Willis wieszał buty na kołku, LeBron James był już potrójnym All-Starem. 

Cofając się o 23 lata, Willis zaczynał swoją długą karierę w sezonie 1984-85, sezonie w którym liga NBA liczyła 23 zespoły, a piątka najlepiej rzucających za trzy graczy trafiała tylko po 50-100 rzutów w ciągu całego sezonu. W tym samym sezonie tylko 9 zespołów ligi trafiało średnio więcej niż jeden rzut za trzy w meczu (drużynowo!), a Alex English, Kareem Abdul-Jabbar, George Gervin czy Julius Erving wciąż rzucali ponad 20 punktów w każdym meczu. Parkiety NBA w czasach pierwszego i ostatniego sezonu kariery Willisa to zdecydowanie bardzo różne od siebie miejsca.

Rozpiętość rywali Kevina Willisa jest imponująca. Zawodnicy przeciw którym mierzył się u schyłku swojej kariery (albo przynajmniej grał w lidze w tym samym czasie) – nadal grają, więc licznik wciąż bije. Na dzisiaj, Willis może się pochwalić faktem że grał przeciwko zawodnikom z lat 60, 70, 80, 90 i z trzech pierwszych dekad XXI wieku (00, 10, 20). Jego bezpośredni przeciwnicy grali w sumie przez 52 lata w NBA, a wskaźnik ten jeszcze urośnie!

Dla porównania, poniżej kilka innych przykładów graczy długowiecznych. 

Kevin Garnett był w lidze w tym samym momencie co Robert Parish (zaczynający w roku 1976), ale także w tym samym w którym grali już wciąż bardzo młodzi Devin Booker, Myles Turner albo D’Angelo Russel. Gdyby miał przebić Willisa w „rozpiętości” swoich przeciwników, Devin Booker musiałby grać jeszcze sporo ponad 10 lat, co jest oczywiście możliwe.

Wspomniany Robert Parish grał jeszcze w sezonie 1996-1997, tym samym w którym zaczynał Kobe Bryant (kończący karierę w 2016), natomiast zaczynał 20 lat wcześniej, pamiętając tym samym z parkietów Johna Havlicka (w lidze od 1962). Jego rywale grali więc na przestrzeni 54 lat.

Zostaje nam para Kareem-Abdul Jabbar – Kevin Willis. Skoro uwzględniając Jabbara, zakres sezonów w którym grali rywale Willisa to 52 lata, należy spojrzeć na weteranów z debiutanckiego sezonu Jabbara. Najstarszym z nich był Bob Cousy, który w sezonie 1969-70 po kilku latach przerwy wrócił do NBA na 7 meczów i w sumie kilkadziesiąt minut. Był to comeback podyktowany celami marketingowymi (podreperowanie wyników sprzedaży biletów na meczach Cincinnati Royals), ale obecność Cousiego w NBA w 1970 roku jest faktem. Kevin Willis jest jedynym „łącznikiem” pomiędzy obecnym pokoleniem aktywnych jeszcze graczy oraz latami sześćdziesiątymi, ale to Kareem-Abdul Jabbar był graczem, który spinał największy okres gry zawodników współczesnych mu. Od debiutu Boba Cousiego do przejścia na emeryturę Kevina Willisa minęło aż 57 lat, a tak jeden, jak i drugi zagrali w sezonach zazębiających się z karierą Kareema

Skoro zacząłem od Vince’a Cartera, to i na nim zakończę. Jego najstarszym rywalem był Rick Mahorn (w NBA od 1980). Najmłodszymi – oczywiście zeszłoroczni debiutanci. Trio Cousy-Jabbar-Willis rozciąga się na 57 sezonów NBA, więc tacy gracze jak R.J. Barret, Kevin Porter, Zion Williamson, czy Tyler Herro musieli by grać w NBA do sezonu 2036-2037, żeby wyrównać ten wynik. Nie jest pewne że któryś z graczy zeszłorocznej klasy draftu będzie jeszcze wtedy grał w NBA, ale jest to całkiem możliwe. 

O ile dzisiaj stwierdzenia że Carter grał w lidze zarówno z Mahornem i Herro lub Williamsonem nie robi może tak wielkiego wrażenia, o tyle w roku 2033 będzie to rzecz spektakularna.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments