Po słabym początku sezonu, związanym między innymi ze sprawą Carmelo Anthony’ego, Houston Rockets wydają się wracać na właściwe tory. Poprawę sytuacji w drużynie zauważa również lider zespołu, James Harden.
Jeszcze na początku grudnia podopieczni Mike’a D’Antoniego szorowali dno tabeli Konferencji Zachodniej. Rakiety z bilansem 11-14 były 14. drużyną na Zachodzie. Teraz pozycja Rockets w lidze jest zupełnie inna. Po niedzielnym zwycięstwie nad Celtics, zespół z Teksasu przedłużył serię kolejnych zwycięstw do pięciu spotkań. Obecnie jest to najdłuższa taka seria wśród ligowych ekip.
– To naprawdę, naprawdę fajne uczucie kiedy jesteśmy w pełnym składzie łapiąc przy tym odpowiedni rytm- powiedział Harden po ostatnim meczu– Wszystko to ma miejsce w odpowiednim czasie.
W trakcie obecnych rozgrywek kibice Rakiet doświadczyli już podobnych pass swoich ulubieńców ( 3 razy). Najdłuższa taka seria miała miejsce na przełomie grudnia i stycznia kiedy ich licznik zatrzymał się na sześciu meczach z rzędu.
Wtedy jednak wśród Rakiet brakowało Chrisa Paula, który musiał opuścić parkiety ligi na miesiąc z powodu naciągnięcia ścięgna prawej nogi. Ofensywa Rakiet w tym czasie opierała się przede wszystkim, a często nawet wyłącznie na kunszcie strzeleckim Jamesa Hardena. Brodacz z powierzonego zadania wywiązał się znakomicie, a dzięki jego popisom udało się niemal w pojedynkę pokonać m.in. Oklahomę City Thunder, Golden State Warriors, Denver Nuggets czy Toronto Raptors.
Zaistniało ryzyko, iż zbyt duża eksploatacja talentów Hardena może odbić się na jego zmęczeniu zarówno psychicznym jak i fizycznym przed decydującą fazą sezonu. Samotny lider otoczony grupą zadaniowców to zdecydowanie za mało na play-offs, zwłaszcza na uzbrojonym po zęby Zachodzie. Jeśli Rakiety chcą naprawdę zaistnieć podczas fazy posezonowej to potrzebują obydwu dowódców na parkiecie. W tym sezonie widok na parkiecie trójki-Paul, Harden i Capela należał jednak do rzadkości. Tercet miał okazję rozegrać łącznie 28 spotkań, z których, aż 19 kończyło się na ich korzyść (5-1 od czasu przerwy All-Star).
Zespół zmagał się z kilkoma urazami, dotykającymi przede wszystkim kluczowe postaci systemu Mike’a D’Antoniego.
Chris Paul był nieaktywny w trakcie tego sezonu przez 23 spotkania (problemy z więzadłami). Jeszcze przed przerwą związaną z All-Star Weekend 15 meczów z powodu doznania uszkodzenia więzadła w prawym kciuku Clint Capela. Swoje pauzował również Eric Gordon (13 spotkań z powodu kontuzji pachwiny i kolana).
W tym czasie, jak już wspomniano, Harden dwoił się i troił by walczyć przeciwko najlepszym. Przez ostatnie 37 spotkań notuje imponujące średnie na poziomie 40.6 punktu, 7.2 zbiórki i 7.2 asysty na mecz.
– Przez cały ten rok mieliśmy spore problemy wiele kontuzji, mieliśmy też sporo wzlotów i upadków, ale w końcu łapiemy rytm po obu stronach parkietu, czując się przy tym świetnie. W końcu jesteśmy zdrowi i czujemy się dobrze. Każdy z nas zna swoją rolę. Wykonujemy założenia taktyczne w defensywie, pomagamy sobie nawzajem, przede wszystkim rozmawiamy. O to w tym wszystkim chodzi.
Aktualnie Rockets z bilansem 38-25 okupują 5. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej chuchając na plecy mających identyczny rekord Oklahoma City Thunder oraz Portland Trail Blazers (39-24).
– Nie mieliśmy wcześniej okazji by przycisnąć- mówi na koniec Harden– Teraz jest na to idealny czas. Wspaniale jest złapać rytm tuż przed fazą posezonową.
Jak zakończą się obecne rozgrywki dla Rockets?