Koszykarze BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski obronili swoją twierdzę przed natarciem Polskiego Cukru Toruń. Po niezwykle zaciętej rywalizacji wygrali 82:76. Świetny pojedynek stoczyli podkoszowi Cheikh Mbodj i Nikola Marković – zdobyli odpowiednio 27 i 19 punktów.
Celem numer „jeden” dla triumfatorów Pucharu Polski było włożenie kija w ostrowskie tryby, czyli zatrzymanie rozgrywającego Aarona Johnsona. Zacieśnienie strefy podkoszowej początkowo mocno ograniczało poczynania „kieszonkowego” gracza. Gdyby jeszcze tylko dołożyli do tego dobrą ofensywę, to błyskawicznie zbudowaliby sobie sporą przewagę. Stal po każdej nieudanej akcji wyciągała do nich pomocną dłoń. Ich bolesną niemoc przełamał dopiero Jure Skifić, który stanął na linii rzutów wolnych. W końcu obudził się także wspomniany Aaron Johnson – nie tylko punktował, ale też podawał lepiej ustawionym kolegom. Ostrowianie znaleźli sposób na rozrzucenie obrony rywali. Po krótkim rozegraniu piłka trafiała do biegnącego przy linii końcowej Mateusza Kostrzewskiego, a ten wymuszał faule „Twardych Pierników”. Dzięki takiej taktyce gospodarze wyszli na prowadzenie. Długo się nim jednak nie nacieszyli – po 10 minutach był remis po 17.
Boiskowe wydarzenia udowodniły, że ciężko było wskazać faworyta spotkania, a jeszcze ciężej powiedzieć, który zespół ma przewagę w tej serii. Do rywalizacji rozgrywających dołączyli gracze wysocy – Cheikh Mbodj i Nikola Marković, a potem także i Adam Łapeta. Co jednak najważniejsze, widowisko mogło się podobać, bo nie brakowało efektownych zagrań ofensywnych i bloków. Każdy z koszykarzy dawał coś od siebie, dlatego rywalizacja toczyła się punkt za punkt. Coraz częściej obie strony decydowały się na rzuty trzypunktowe. Tego elementu brakowało w pierwszej kwarcie. Po stronie Ostrowa trafiali Marc Carter i Michał Chyliński, a w zespole z Torunia Glenn Cosey. Ta odsłona również zakończyła się remisem – do przerwy było 41:41.
To był zdecydowanie dzień Cheikha Mbodja. Senegalczyk rozgrywał najlepsze spotkanie w całym sezonie, bo nie tylko był postrachem pod koszem, ale też dzielił i rządził w ataku. Ostrowianie często faulowali zawodnika Polskiego Cukru, co zaszkodziło szczególnie Adamowi Łapecie. Po niecałych trzech minutach gry musiał on usiąść na ławce. A torunianie po prostu trafiali z „osobistych”. Podopieczni Dejana Mihevca nie wypracowali sobie jednak przewagi, a kiedy na parkiecie pojawił się Nikola Marković, rywalizacja ponownie się wyrównała. W końcówce tej partii minimalną przewagę zyskali zawodnicy Stali. Wygrywali 65:62 i nie mogło być mowy o nokaucie. Wzorem bokserskiej nomenklatury – zwycięzcę mieliśmy poznać dopiero po 12-rundowym pojedynku.
Zaledwie chwili potrzebował Glenn Cosey, żeby wyprowadzić mocny cios zza łuku. Oddał mu spod kosza Nikola Marković, który jako jedyny był w stanie nawiązać walkę z broniącym Cheikhem Mbodjem. Potem do protokołu dopisali się jeszcze Grzegorz Surmacz i Stephen Holt. Ostrowianie objęli prowadzenie 72:65 i sprowokowali szkoleniowca Polskiego Cukru do przerwania gry. Goście z Torunia zatrzymali się w ataku – nieskuteczność i błędy przeszkadzały im w dogonieniu rywali. Ostrowianie nie mogli jednak do ostatniej sekundy bronić tak zaciekle i z upływem czasu ustępowali. Jeśli dodamy do tego straty w ataku, to wyraźnie zobaczymy topniejącą przewagę. Zespół gości na własne życzenie nie wykorzystał okazji do wyrwania zwycięstwa na obcym terenie. Dzięki wygranej 82:76 Stal objęła prowadzenie 1:0 w półfinałowej serii.
fot. Andrzej Romański/EBL
======
BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski – Polski Cukier Toruń 82:76 (17:17, 24:24, 24:21, 17:14)
Stal: Johnson 12, Chyliński 8, Skifić 2, Łapeta 3, Majewski – Marković 19, Holt 9, Łukasiak 4, Carter 9, Kostrzewski 13, Surmacz, Ochońko
Trener: Emil Rajkovikj
Polski Cukier: Cosey 15, Cel 4, Wiśniewski 9, Mbodj 27, Gruszecki 3 – Sulima 8, Diduszko 2, Newbill 6, Perka 2, Śnieg
Trener: Dejan Mihevc