NASA zdążyła zaprosić Stepha Curry’ego do siebie, a internet rozpętał burzę o tym, jak bardzo niedouczona jest gwiazda Golden State Warriors. Komentarze Curry’ego na temat lądowania na księżycu okazały się tak wielkim wydarzeniem, że zawodnik postanowił wyprostować sytuację.
I co…? Okazało się, że żartował. Curry w jednym z programów, w których rozmawiał z Vincem Carterem, Kentem Bazemorem i Andre Iguodalą przyznał, że nie wierzy w to, iż Amerykanie w 1969 roku wylądowali na księżycu. To popularna teoria spiskowa mająca szerokie grono zwolenników. Wszystko wskazywało na to, że Stephen Curry również nie wierzy w całe przedsięwzięcie.
W odpowiedzi NASA zaprosiła go w odwiedziny i gdy tylko Curry będzie miał okazję, pojawi się w centrali w Houston. – Na sto procent skorzystam z tego zaproszenia – mówił podczas spotkania z dziennikarzami. Ale co z tą teorią spiskową? – Oczywiście żartowałem, gdy o tym rozmawialiśmy w podcaście. To było głupie, że ludzie naprawdę pomyśleli, że wierzę w sfingowanie lądowania na księżycu – dodał. Curry postanowił przełożyć to na lekcję o edukacji.
– Bez względu na wszystko skorzystam z zaproszenia NASA, by z pierwszej ręki zobaczyć całą znakomitą pracę, jaką wykonali na przełomie ostatnich kilkudziesięciu lat. Mam nadzieję, że ludzie zrozumieją, iż edukacja jest siłą, tak samo jak poszukiwanie wiedzy – dodał. Curry najwyraźniej się zreflektował i nie chciał wpaść w tą samą kategorię, co Kyrie Irving powątpiewający w to, jaki faktycznie kształt ma ziemia.
NBA: Właściciel Phoenix Suns grozi przenosinami do innego miasta
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET