Rozczarowanie to niedopowiedzenie, jeśli mamy określić miniony sezon dla Chicago Bulls. Zmiany w organizacji nadchodzą. Trudno powiedzieć, co konkretnie stanie się w off-season, ale dla trzonu drużyny minione rozgrywki były lekcją, z takiego założenia wychodzi jeden z liderów – Jimmy Butler.
Derrick Rose nie ukrywał, że kontuzja oka jakiej doznał przed rozpoczęciem sezonu regularnego, mocno wpłynęła na jego przygotowanie oraz postawę na parkiecie. W międzyczasie pojawiły się problemy zdrowotne Jimmy’ego Butlera, natomiast Joakim Noah i Pau Gasol narzekali w kulisach na role, jakie pełnią w ofensywie nowego trenera – Freda Hoiberga. Przyszedł jednak czas, by spojrzeć na wszystko z perspektywy czasu i wyciągnąć lekcje.
To pierwszy sezon od siedmiu lat, gdy Chicago Bulls nie zagrają w play-offach swojej konferencji. W ostatnim pojedynku sezonu pokonali Philadelphię 76ers z triple-double Jimmy’ego Butlera, 29 punktów Justina Holidaya i 32 oczka Nikoli Miroticia. Otoczenie zgodnie twierdzi, że drużyna miała wszystko, by walczyć z czołówką wschodu. Jednak przez urazy, niejasne relacje między zawodnikami i sztabem oraz wątpliwości co do filozofii Hoiberga, zespół nie był w stanie odpowiedzieć na wyzwanie.
– To my postawiliśmy się w tej sytuacji i to my musimy sobie z nią poradzić – mówił D-Rose. – To był dla nas dziwny sezon. Działo się w nim wiele rzeczy. […] Celem były play-offy i się nie udało. Powinno nam to dać energię do pracy przed następnymi rozgrywkami – dodał. Dla Rose’a był to pierwszy sezon, w którym był w stanie kontrolować swoje zdrowie. Skończył ze średnimi 16,4 punktu, 4,7 asysty, 3,4 zbiórki, 42,7 FG%.
– Nie było tak źle. To dobry sezon, by zacząć od nowa – podkreśla zawodnik. Problem tkwił m.in. w tym, że Rose i Jimmy Butler nie dostali wystarczająco dużo czasu na to, aby lepiej się do siebie dopasować. W teorii mieli stworzyć jeden z najlepszych obwodów ligi. Kontuzje uniemożliwiły im zbudowanie silnej więzi. Jakie natomiast naprawdę były ich relacje? Obaj konsekwentnie zaprzeczali, aby mieli ze sobą jakiekolwiek problemy.
Rose zmęczony sezonem, odpuścił dwa ostatnie mecze rozgrywek. Jimmy Butler stwierdził, że skoro przesiedział tyle meczów przez walkę z kontuzją kolana, nie zostawi swoich kolegów w samej końcówce. – To są zawodnicy, którzy będą z nami za rok, więc muszą łapać moment, muszą się ogrywać – stwierdził wychowanek Marquette, dla którego sezon był lekcją pokory.
– Rok, który powinien nas czegoś nauczyć. Mieliśmy problemy zarówno na parkiecie, jak i poza nim, ale zdecydowana większość dotyczyła naszej gry -kontynuuje Butler. – […]Musimy pozostać zespołem, nie możemy się od siebie odcinać. Mamy w drużynie wystarczającą dużo talentu. […] Czuję, że mogliśmy zrobić więcej. Czasami masz wrażenie, że jesteś naprawdę dobry i stać się na wiele. Potem w twarz uderza ci taki właśnie sezon – dodał.
Butler swoją grą chce dobić do statusu jednego z najlepszych rzucających obrońców w NBA. Konkurencja jest spora, a najlepszym sposobem na wyróżnienie się z tej grupy jest regularność. Jej zabrakło zarówno w grze Jimmaya, jak i całej drużyny z Wietrznego Miasta. W ostatnim meczu sezonu zanotował triple-double 10 punktów, 10 zbiórek i 12 asyst. Sezon skończył ze średnia 21 punktów, 4,7 asysty, 5,2 zbiórki, 1,7 przechwytu i 45,6 FG% oraz 31,1 3PT%.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET