Sporo debat odbyło się w ostatnim czasie na temat tego, kto powinien poprowadzić zespoły wschodu i zachodu w trakcie zbliżającego się Meczu Gwiazd w Toronto. Liga zdecydowała, że zachód w tym roku należy do Gregga Popovicha, natomiast trenerem wschodu będzie… Tryonn Lue, head-coach Cleveland Cavaliers, który ma za sobą dopiero trzy mecze na stanowisku.
Steve Kerr nie mógł przejąć w tym roku drużyny gwiazd zachodniej konferencji, ponieważ prowadził ją rok temu. W lidze istnieje przepis, który nie pozwala robić tego dwa razy z rzędu. Czemu zatem nie Luke Walton? Teoretycznie Walton nie był head-coachem Golden State Warriors, dlatego liga, aby uniknąć kontrowersji wybrała pierwszego szkoleniowca San Antonio Spurs – Gregga Popovicha. Trener przyznał, że czuje się zaszczycony wyróżnieniem. Poprowadzi zachód po raz czwarty w karierze.
Znacznie więcej głosów wzbudziło wybranie Tyronna Lue na wschodzie. Szkoleniowiec dopiero co zastąpił na stanowisku Davida Blatta i ma za sobą zaledwie trzy mecze swojej drużyny. Dlaczego więc nie dano szansy Dwane’owi Caseyowi z Toronto Raptors? Liga stwierdziła, że skoro Lue piastuje stanowisko head-coacha, a nie trenera tymczasowego, powinien poprowadzić wschód jako przedstawiciel najlepszej drużyny konferencji.
Wybór Lue przypieczętowało zwycięstwo Cavaliers przeciwko Phoenix Suns. Zagwarantowało ono najlepszy bilans Cavs do końca stycznia bez względu na to jak potoczą się dla drużyny ostatnie dni pierwszego miesiąca 2016. Krytycy wyboru szkoleniowca Cavaliers twierdzą, że to policzek w twarz pozostałych trenerów wschodu, którzy odpowiadają za swoje drużyny od początku sezonu regularnego.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET