Nie każdy wie, że w NBA na wszystko jest określony czas. Nie tylko na akcję rzutową, przejście na połowę czy wybicie piłki z autu. Jest też przepis, który mówi ile ma się czasu na oddanie rzutów wolnych. Jest to 10 sekund. Tymczasem w ważnym momencie pierwszego meczu Bucks – Heat sędziowie uznali, że Giannis Antetokounmpo ten czas przekroczył i nie zaliczyli gospodarzom punktu.
Na zegarze było zaledwie 66 sekund do końca czwartej kwarty. Bucks prowadzili 97:96. Kolejne rzuty wolne oddawał Giannis.
Grek znany jest z tego, że ma długą „procedurę osobistych”. Wszystkich jednak zaskoczyło to, że w tak ważnym momencie sędziowie uznali, że błąd odgwiżdżą. W końcu ile razy widzimy zawodników rozpoczynających kozłowanie spod własnego kosza od ewidentnych kroków, kiedy nie ma obrońcy, albo nadepnięcie na linię, kiedy wybijają piłkę po straconych punktach.
Tymczasem tutaj była decyzja sędziów mogła wzbudzić kontrowersję z uwagi na to, że rzadko kto liczy czas podczas oddawania rzutów wolnych, a nawet jeśli ktoś robi to za długo, to przeważnie sędziowie upominają takiego gracza, aby następnym razem uważał.
Znacznie częściej zdarza się przekroczenie linii czy niedolot z wolnych, ale nie zbyt długie oddawanie rzutu.
To, że sędziowie odgwizdali ten błąd, to też spora zasługa Carona Butlera – kiedyś zawodnika NBA, a dziś asystenta Erika Spoelstry w Miami Heat.
Sytuacja miała miejsce w pierwszym meczu serii Bucks – Heat, który po dogrywce wygrała drużyna z Milwaukee 109:107.