Memphis Grizzlies wyszli na ogromne prowadzenie, ale byli bardzo blisko, aby wypuścić je z rąk. Ostatecznie jednak tak się nie stało i podopieczni Tylera Jenkinsa zagrają w meczu o wszystko z Golden State Warriors, którzy bardzo dzielnie walczyli, ale ostatecznie nie dali rady Los Angeles Lakers, dla których fenomenalnym i jednocześnie kluczowym trafieniem popisał się LeBron James.
Memphis Grizzlies – San Antonio Spurs 100:96
- Dillon Brooks osiem ze swoich 24 punktów rzucił w ostatniej kwarcie i w kluczowym momencie pomógł swojej ekipie odeprzeć napór wracających Spurs. Grizzlies wciąż maja szansę na przełamanie trzyletniej absencji play-offowej. Jonas Valanciunas zanotował 23 punkty i 23 zbiórki (swój rekord sezonu). Ja Morant dołożył 20 punktów i sześć asyst, a Jaren Jackson Jr. rzucił 10 „oczek”. – To świetne uczucie, ale jeszcze niczego nie osiągnęliśmy. Przed nami ostatni krok – powiedział Morant. – Przed nami jeszcze jeden mecz. Niesamowicie ważny, tak samo ważny jak ten dzisiejszy. Wygrana lub śmierć. W taki sposób budujemy naszą pewność siebie i doświadczenie – dodał Valanciunas.
- DeMar DeRozan i Rudy Gay zdobyli po 20 punktów, ale Spurs przegrali piąty kolejny mecz. Dejounte Murray zanotował triple-double (10 punktów, 13 zbiórek i 11 asyst). Keldon Johnson dołożył 11, a Jakob Poeltl 10 punktów. Spurs wyszli na prowadzenie 83:81 po celnej trójce Johnsona, ale wtedy też swoje punkty zaczął zdobywać Brooks. Dla Grizzlies był to najważniejszy mecz rozgrywany we własnej hali od play-offów 2017, wtedy też mierzyli się ze Spurs.
- Sam trener Spurs – Gregg Popovich – przyznał, że nie jest pewny, czy kiedykolwiek w życiu był bardziej dumny z drużyny, która nie przestała walczyć. – Bez względu na błędy i okoliczności, naprawdę walczyli. Jest na czym budować, a ja naprawdę jestem z nich dumny, grali o zwycięstwo – powiedział Pop. – Straciliśmy bardzo dużo na początku, ale później udało nam się odrobić i byliśmy blisko. Niektóre posiadania nie poszły po naszej myśli i dlatego przegraliśmy – dodał DeRozan.
- Na trybunach FedEx Forum zasiadło ponad 7 tys. kibiców, co stanowi już 40% pojemności hali. Cztery z pięciu play-offowych serii pomiędzy tymi klubami wygrali Spurs, ostatni raz 2017 roku, ale od tego czasu składu obu ekip mocno się zmieniły. Jedyna wygrana Grizzlies miała miejsce w 2011 roku, kiedy po sezonie regularnym zajmowali ósmą pozycję. Teraz Grizzlies próbują zbudować skład wokół Jacksona i Moranta. Grizzlies prowadzili po pierwszej kwarcie różnicą 19 punktów, ale seria punktowa 22:3 w drugich 12 minutach pozwoliła Spurs na powrót.
Los Angeles Lakers – Golden State Warriors 103:100
- Do końca spotkania pozostawało niewiele ponad 60 sekund do końca, ta akcja Jeziorowców kompletnie się nie kleiła. Kentavious Caldwell-Pope dostał piłkę pod koszem, ale nie wiedział, co z nią zrobić, na zegarze nie pozostało zbyt wiele czasu, oddał do LeBrona, a ten nie miał innego wyjścia jak tylko oddać desperacką trójkę z napisu „Staples Center”. Wpadło. LAL wyszli na 3-punktowe prowadzenie i już do końcowej syreny żaden zawodnik nie zdobył kolejnych punktów. – Udowodnił, że jest najlepszym graczem na świecie. To tylko kolejny dowód na poparcie tej tezy – przyznał trener Lakers, Frank Vogel.
- W kolejnym posiadaniu mógł odpowiedzieć Jordan Poole, miał czystą pozycję, ale jego próba z rogu boiska nie znalazła drogi do kosza. Następnie to Jeziorowcy nie byli w stanie powiększyć przewagi i Wojownicy dostali jeszcze jedną szansę na wyrównanie. Czasu nie zostało wiele – dwie sekundy, bo Steve Kerr nie wziął przerwy na żądanie wcześniej, licząc, że defensywa Lakers nie będzie na tyle zorganizowana i Stephowi uda się trafić zza łuku. Nic takiego nie miało miejsca, a wznowienie gry po timeoucie wyszło fatalnie i kibice w hali mogli świętować awans swoich idoli do play-offów – w pierwszej rundzie LAL zagrają z Phoenix Suns.
- – To niesamowity rzut. Akcja była już praktycznie przegrana, on sam był już raczej poza grą, znaleźli go, utrzymał balans i trafił. To było dla nas trudne, bo raczej nie oczekiwałeś, że to wpadnie. Mogliśmy się spodziewać, że zbierzemy piłkę i będziemy mieć posiadanie. Wszystko zmieniło się, gdy to wpadło. Najlepsi w historii trafiają takie rzuty, taka jest kolej rzeczy – dodał Curry.
- Pierwsza połowa była koncertem/popisem defensywnym ekipy z San Francisco. Warriors bardzo dobrze czytali grę, rozbijali pick-and-rolle, a Lakers nie byli w stanie znaleźć sposobu na dobrze zorganizowanych Warriors. Efektem tego była sytuacja, w której LeBron James, Anthony Davis i Dennis Schroder nie potrafili niczego wykreować po atakowanej stronie parkietu. Przy okazji goście popełniali naprawdę mało błędów w ataku.
- Warriors prowadzili do przerwy 13 punktami po tym jak celnym trafieniem zza łuku równo z syreną popisał się Curry. Sytuacja szybko zmieniła się w trzeciej kwarcie – Warriors popełnili mnóstwo strat, a Lakers zdawali się odzyskiwać kontrolę nad spotkaniem. Lakers otworzyli trzecią kwartę serią punktową 14:2, ale chwilę później pozwolili Wojownikom na podobny run (15:4). – Zaczęliśmy grać lepiej w obronie i zdobywaliśmy punkty z kontry – dodał AD. – Podejmowaliśmy złe decyzje z piłką, większość naszych strat nie była wymuszona – zauważył Kerr.
- Choć jeszcze w połowie trzeciej ćwiartki nie udało się Jeziorowcom odrobić strat, to czuło się w powietrzu zbliżającą pogoń, która zmaterializowała się, gdy Curry odpoczywał na ławce rezerwowych. Lakers zakończyli trzecia kwartę serią 17:7. W ostatnich 12 minutach prowadzenie zmieniało się trzykrotnie, a pięć razy mieliśmy remis. Warriors prowadzili 98:95 po tym jak Curry trafił od tablicy, ale od tego momentu Lakers zdobyli osiem z ostatnich 10 punktów w meczu.
- James ostatecznie skończył zawody z 22 punktami, 11 zbiórkami i 10 asystami. Davis 13 ze swoich 25 „oczek” zanotował w czwartej kwarcie, a Lakers byli w stanie przeciwstawić się 37 punktom Stepha Curry’ego. James i Davis trafili w pierwszej połowie zaledwie trzy z 19 prób z gry – w drugich 24 minutach wyglądało to już zdecydowanie lepiej 14 na 22 z gry. Na pierwsze prowadzenie Jeziorowcy wyszli dopiero na początku czwartej kwarty, kiedy Kyle Kuzma trafił spod kosza. – Wydaje mi się, że w pierwszej połowie wyglądaliśmy słabo. Wszystko przez stawkę tego spotkania. W szatni musieliśmy sobie przypomnieć nasz styl gry i fakt, że jesteśmy obrońcami tytułu – stwierdził Davis.
- Kluczowym czynnikiem dla losów spotkania okazała się decyzja o posadzeniu w trzeciej kwarcie Andre Drummonda, który jest jednym z najsłabszych zawodników w rotacji Lakers. Vogel postawił na Davisa grającego na centrze – widzieliśmy to w poprzednich play-offach i jest to zdecydowanie najlepsze ustawienie Lakers. Zespół z LA traci może wtedy gabaryty pod koszem, ale jest szybszy, ma lepszy spacing. Choć złośliwi powiedzą, że wstawienie kogokolwiek do składu za Drummonda zapewnia lepszy spacing. Ale to widać gołym okiem – Lakers z Davisem grającym na piątce są trudni do zatrzymania.
- Na nieco ponad dwie minuty przed końcem Draymond Green sfaulował LBJ-a, uderzył go w twarz, a wydaje się, że jeden z palców Greena trafił Króla w oko. Sędziowie sprawdzali sytuację, ale nie zmienili decyzji na faul niesportowy. Przez chwilę wyglądało to tak, jakby LBJ miał za chwilę zakończyć karierę, ale to powiedzą złośliwi. Po meczu przyznał, że chwilę po uderzeniu mieniło mu się w oczach na tyle, że widział trzy obręcze. – Będzie boleć przez kilka dni, ale dzisiaj liczy się tylko zwycięstwo – stwierdził LBJ.
- Steph znany jest z tego, że potrafi autoironicznie odpowiedzieć na niektóre pytania, więc nie powinno dziwić, gdy w dokładnie taki sposób skwitował rzut LBJ-a, który trafił będąc krytym przez Curry’ego. – Widziałem to już wcześniej, około pięć lat temu – powiedział. Chodzi oczywiście o sytuację z siódmego meczu Finałów NBA z 2016 roku, w którym Kyrie Irving trafił kluczową trójkę, również nad rozgrywającym Wojowników.