Co za pech młodego zawodnika Orlando Magic. Devin Cannady nie dokończył meczu swojego zespołu przeciwko Indianie Pacers, ponieważ doznał bardzo poważnego złamania kostki. Cała sytuacja wyglądała naprawdę bardzo źle i nie są to obrazki dla osób o słabych nerwach.
Sytuacja miała miejsce pod koniec pierwszej kwarty. Devin Cannady próbował zatrzymać kontratak Indiany Pacers i wyskoczył do rzutu Edmona Sumnera. Panowie przy lądowaniu zaplątali nogi, co niestety dla Cannady’ego skończyło się koszmarną kontuzją. Mo Bamba od razu podbiegł do kolegi z drużyny zdjął swoją koszulkę i przykrył prawą kostkę, by Devin nie spoglądał w dół i by żadna z kamer nie uchwyciła bardzo przykrych obrazków.
Orlando Magic błyskawicznie zdiagnozowali otwarte złamanie, co oznacza, że zawodnik potrzebuje operacji i przed nim długotrwała rehabilitacja oraz powrót do pełni zdrowia. Przy małej liczbie osób na trybunach, nawet w transmisji dało się słyszeć, jak Cannady krzyczy z bólu. Zaraz po lądowaniu kamera uchwyciła jego kostkę i już na pierwszy rzut oka było widać, że przez skarpetę leje się krew. Oczywiście całość można obejrzeć, lecz nie polecamy osobom o słabych nerwach.
Po kilku minutach lekarze zabezpieczyli nogę i na noszach zwieźli zawodnika z parkietu. Ten podniósł jeszcze kciuk w górę. Cannady zgłosił się do draftu w 2019 roku, ale nie został wybrany. Grał w G-League i w końcu dostał szansę od Magic jako gracz two-way. Podczas krótkiego sezonu 2021 G-League poprowadził satelitę Magic do mistrzostwa spiżarni i został MVP finałów. Niedawno podpisał z Magic 2-letni kontrakt. Mecz z Pacers był dopiero jego siódmym w karierze NBA.