To już ósme zwycięstwo z rzędu podopiecznych Toma Thibodeau. Tym razem na własnym parkiecie pokonali gości z Atlanty. Końca dobiegła wspaniała seria Stephena Curry’ego, który w starciu z Wizards nie wyglądał jak gracz z poprzednich 11 meczów. Suns pokonali w Filadelfii miejscowych Sixers dzięki dobrej grze Chrisa Paula natomiast Raptors zatrzymali pozbawioną swoich gwiazd drużynę z Brooklynu. Interesująco było w Portland. Damian Lillard wrócił do gry po krótkiej absencji i Blazers do samego końca próbowali pokonać Nuggets. Zabrakło im jednego skutecznego trafienia. Buddy Hield zapewnił zwycięskie punkty Sacramento Kings w starciu z Minnesotą Timberwolves.
CLEVELAND CAVALIERS – CHICAGO BULLS 121:105
INDIANA PACERS – OKLAHOMA CITY THUNDER 122:116
- Koszykarze z Indianapolis przerwali serię trzech porażek z rzędu pokonując na własnym parkiecie ekipę z Oklahomy sześcioma punktami (122:116). Podopieczni Nate’a Bjorkgrena nadal pozostają w poważnym osłabieniu, w postaci Sabonisa, Turnera i Lamba. W dzisiejszym dniu do listy kontuzjowanych dołączył Doug McDermott. Braki kadrowe nie przeszkodziły w odniesieniu zwycięstwa ze zdecydowanie niżej rozstawionymi gośćmi z OKC.
- Pacers do wygranej poprowadzili Caris LeVert (28 oczek) i Malcolm Brogdon (29 punktów). Były gracz Milwaukee Bucks był bliski triple-double, dokładając do dorobku punktowego 15 zbiórek i 7 asyst. Z kolei LeVert dołożył 5 zbiórek, 6 asyst i 4 przechwyty. Double-double zanotował Oshae Brissett (23 punkty i 12 zbiórek). Nowy Skrzydłowy z meczu na mecz skutecznie wypełnia minuty brakujących zawodników i coraz lepiej odnajduje się w koszykówce trenera Bjorkgrena.
- Po stronie OKC najwięcej oczek zanotował Darius Bazley, autor 26 punktów i 9 zbiórek. Drugim najlepszym graczem okazał się Svi Mykhailiuk, zdobywca 20 punktów, 9 zbiórek, ale również 5 strat. 15 punktów i 7 zbiórek dołożył Kenrich Williams. Z kolei double-double zapisał na swoje konto Moses Brown (12 punktów i 11 zbiórek).
- W poważnym osłabieniu są również koszykarze Oklahomy. Przeciwko Pacers nie wystąpili: Luguentz Dort (prawe biodro), Shai Gilgeous-Alexander (prawa noga), Josh Hall (kolano) i Mike Muscala (prawa kostka).
Mateusz Malinowski
PHILADELPHIA 76ERS – PHOENIX SUNS 113:116
- Kolejne ważne zwycięstwo odnieśli gracze Phoenix Suns, pokonując na wyjeździe drugi raz z rzędu zespoły z topowej trójki na Wschodzie. Słońca do zwycięstwa poprowadził Chris Paul trafiając na 0,8 sekundy przed końcem jeden z dwóch rzutów osobistych. Piłkę po niecelnym drugim rzucie zebrał Joel Embiid, który rzucając za trzy punkty próbował doprowadzić do dogrywki. Rzut lidera Sixers okazał się jednak niecelny.
- Po stronie zwycięzców najlepiej zaprezentował się wspomniany wcześniej CP3. Rozgrywający Słońc zanotował 28 punktów (10/17 z gry, 59%) i 8 asyst. Paul trafił też 5-krotnie zza łuku (najwięcej w zespole). Drugim najlepszym strzelcem okazał się Devin Booker, autor 19 punktów (6 na 14 z gry, 43%) i 7 asyst. 18 oczek dołożył Mikal Bridges, a 15 punktów padło łupem Camerona Johnsona.
- W zespole Szóstek tradycyjnie brylował Joel Embiid, który wykręcił potężne double-double (38 punktów i 17 zbiórek). Lider Sixers trafił 14 z 23 rzutów z gry (61%), ale zanotował 8 strat. 18 oczek dodał Danny Green, z kolei 14 punktów zanotował Tyrese Maxey. 12 oczek zapisał na swoje konto Furkan Korkmaz, którego wszystkie próby zza łuku okazały się skuteczne (3/3).
- Phoenix Suns (42-16) nadal są w grze o pierwsze miejsce w konferencji zachodniej. Do liderów brakuje im dwóch zwycięstw (Utah Jazz, 44-15). Kolejnym rywalem Słońc będą Boston Celtics.
Mateusz Malinowski
WASHINGTON WIZARDS – GOLDEN STATE WARRIORS 118:114
- Po wspaniałej serii, Stephen Curry w końcu musiał złapać oddech i wyglądał przeciwko Washington Wizards zupełnie jak nie on. Po 78 trafionych trójkach w przekroju 11 meczów – nikt w historii nie trafił więcej w podobnym zakresie, ciało Curry’ego przestało spełniać wszystkie jego prośby. Przeciwnik skrzętnie to wykorzystał pokonując Golden State Warriors na własnym parkiecie.
- Curry był głównie kryty przez Russella Westbrooka, który do swojego zadania podszedł rzecz jasna bardzo ambitnie. W efekcie Wizards zanotowali szóstą wygraną z rzędu, to najlepsza seria zespołu w sezonie. Nie było to jednak takie proste. W czwartej kwarcie Wiz wrócili z -11. Dopiero na dwie minuty przed końcem meczu Davis Bertans trafił za trzy po podaniu Bradleya Beala i dał swojej ekipie 2-punktowe prowadzenie.
- Niestety pod koniec pierwszej połowy brzydkiego urazu kostki nabawił się Deni Avdija. Pierwszoroczniak opuszczał parkiet na wózku, nie będąc w stanie postawić nogi na ziemię. Curry nigdy się nie rozpędził i skończył mecz z dorobkiem 18 punktów trafiając tylko 7/25 z gry i 2/14 za trzy. Gości w grze utrzymywali Jordan Poole z 22 oczkami oraz Kelly Oubre Jr z 24 punktami i 9 zbiórkami.
- Dla gospodarzy punktował głównie Bradley Beal – 29 oczek, 10 zbiórek, 4 asysty i 2 przechwyty. Z kolejnym triple-double mecz zakończył Russell Westbrook dokładając 14 punktów, 20 zbiórek (najlepszy wynik w sezonie) i 10 asyst. Ekipa z Waszyngtonu po raz pierwszy w tym sezonie grała z kibicami na trybunach.
TORONTO RAPTORS – BROOKLYN NETS 114:103
- Gospodarze przejęli kontrolę w trzeciej kwarcie spotkania i w efekcie wygrali czwarty mecz z rzędu. Brooklyn Nets ze swojego zestawu super-gwiazd ponownie mieli tylko Kyriego Irvinga i rozgrywający sam nie potrafił pociągnąć ekipy do wygranej. Z kolei do rotacji Toronto Raptors wróciła dwójka liderów – Kyle Lowry oraz Fred VanVleet.
- W trzeciej odsłonie Raps pokonali Nets 36:23 i miało to konkretne przełożenie na ostateczny wynik meczu. Przewaga zespołu Nicka Nurse’a konsekwentnie rosła dzięki grze na dobre skuteczności. Mimo to starania Irvinga oraz Bruce’a Browna pozwoliły Nets uciąć prowadzenie rywala do 5 oczek na 3 minuty przed końcem. To jednak wszystko, na co było Nets stać.
- Raptors grali w dobrym rytmie po obu stronach parkietu. W czwartej kwarcie stracili niestety Chrisa Bouchera, który doznał kontuzji kostki. 27 punktów, 9 zbiórek, 6 asyst i 2 przechwyty Pasciala Siakama. Kolejnych 25 punktów OG’ego Anunoby’ego. Po stronie Nets 28 oczek, 11 zbiórek, 8 asyst i 3 przechwyty Irvinga. Z ławki 21 oczek i 14 zbiórek Browna.
NEW YORK KNICKS – ATLANTA HAWKS 137:127 OT
- Zdecydowanie najciekawszy mecz spośród wszystkich rozgrywanych poprzedniej nocy. New York Knicks niesieni na fali ostatnich sukcesów zaprosili Atlantę Hawks do dogrywki, gdzie przejęli inicjatywę i w konsekwencji wygrali po raz ósmy z rzędu. Podopieczni Toma Thibodeau zdobyli 10 pierwszych punktów dodatkowych pięciu minut i w ten sposób zamknęli spotkanie rozgrywane w Madison Square Garden.
- Ten mecz w wielu momentach miał atmosferę spotkania play-off. Obie ekipy chcą namieszać trochę we wschodniej konferencji, więc miały sobie wiele do udowodnienia. Niestety pod koniec trzeciej kwarty parkiet opuszczał Trae Young z powodu urazu kostki. Mamy nadzieję, że to nic poważnego. Goście prowadzili w tamtym momencie różnicą 11 oczek. W czwartej kwarcie Knicks udało się zbliżyć i doprowadzić do interesującej końcówki.
- Julius Randle na 8 sekund przed końcem wjechał pod kosz i dał NYK prowadzenie 121:118. Na próbę lidera Knicks rzutem za trzy odpowiedział Bogdan Bogdanović i było 121:121. Randle próbował raz jeszcze przed końcem regulaminowego czasu, ale bezskutecznie i w ten sposób drużyny dobiły do dogrywki, gdzie podopieczni Toma Thibodeau przejęli lejce na dobre.
- Randle skończył mecz z dorobkiem 40 punktów, 11 zbiórek i 6 asyst. Z ławki po 20 oczek zapewnili Derrick Rose oraz Immanuel Quickley. Po stronie Hawks 25 punktów i 22 zbiórki Clinta Capeli, 20 oczek i 14 asyst Trae Younga oraz 20 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty Bogdana Bogdanovicia. Porażka Hawks spowodowała, że NYK przesunęli się na 4. miejsce w tabeli.
HOUSTON ROCKETS – UTAH JAZZ 89:112
DALLAS MAVERICKS – DETROIT PISTONS 127:117
- Luka Doncic i Kristaps Porzingis tym razem skutecznie połączyli siły i przerwali czteromeczową serię domowych porażek swojego zespołu. Spotkanie miało być rozegrane 17 lutego, ale zostało przez ligę przełożone z powodu złej pogody nad Teksasem. Ekipa Ricka Carlisle’a miała w ostatnim czasie problemy z regularnym wygrywaniem, więc traktują to jako mecz na przełamanie.
- Detroit Pistons najbardziej ucierpieli przez problemy z faulami Jeramiego Granta, który w drugiej i trzeciej kwarcie zagrał tylko 3 minuty. Gdy najlepszy strzelec ekipy z Mo-Town odzyskał rytm, Pistons przegrywali różnicą 16 punktów. Mavs źle weszli w mecz, oddając inicjatywę przeciwnikowi. Pierwszą połowę zamknęli jednak runem 12:2 i po tym ruszyli do budowania przewagi.
- W finałowej odsłonie gościom udało się zejść do 8 oczek straty, ale po rzutach wolnych Doncicia i wsadzie Porzingisa Mavs kontrolowali ostatnie minuty. 30 punktów, 10 zbiórek i 9 asyst Słoweńca. Kolejnych 19 oczek, 7 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty Łotysza. Z ławki 20 punktów i 5 asysta Jalena Brunsona. Po stronie Pistons 26 oczek Granta. 13 punktów, 16 zbiórek oraz 7 asyst niezwykle aktywnego Masona Plumleego.
SAN ANTONIO SPURS – MIAMI HEAT 87:107
- Jeden z najsłabszych ofensywnych występów drużyny Gregga Popovicha w tym sezonie. Pozwoliło to Miami Heat odnieść dość łatwe trzecie zwycięstwo z rzędu. Ekipa z Florydy jest już coraz bliżej strefy TOP 6, do której awans oznaczałby brak konieczności rywalizowania w turnieju play-in. Zapewne taki jest cel Heat na resztę sezonu regularnego.
- W San Antonio Heat jeszcze nigdy tak wysoko nie wygrali. Do gry wrócił Bam Adebayo, który wcześniej dostał jeden dzień wolnego z powodu obolałego kolana. Wypoczęty wysoki torturował zawodników rywala. Dla Spurs to piąta domowa porażka z rzędu. Kluczowa okazała się czwarta kwarta, którą gospodarze przegrali 15:30 całkowicie oddając inicjatywę przeciwnikowi.
- Adebayo zapewne cały czas ma w pamięci 2019 rok, gdy trener Gregg Popovich zrezygnował z niego przy wyborze składu na Mistrzostwa Świata. Zanotował 23 punkty, 8 zbiórek, 5 asyst i 3 przechwyty. Z ławki 22 oczka, 6 zbiórek oraz 4 asysty Tylera Herro. Spurs rzucali 40% z gry. 15 oczek, 5 zbiórek i 4 asysty DeMara DeRozana i 15 oczek, 7 zbiórek, 5 asyst Derricka White’a.
LOS ANGELES CLIPPERS – MEMPHIS GRIZZLIES 117:105
- W pierwszej kwarcie Memphis Grizzlies wyszli na 18-punktowe prowadzenie i wiele wskazywało na to, że nie dadzą Los Angeles Clippers zbyt wielu argumentów w tym starciu. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się jednak Luke Kennard notując najlepsze w tym sezonie 28 punktów. Dzięki jego postawie LAC wyciągnęli mecz i zanotowali kolejną wygraną.
- W ekipie z LA zabrakło Kawhiego Leonarda (obolała stopa) oraz Paula George’a i Reggiego Jacksona – obaj odpoczywali. Dla Memphis Grizzlies zadebiutował w końcu rehabilitujący się od początku sezonu Jarren Jackson Jr. Z ławki zdobył 15 punktów i 8 zbiórek. Grizz liczą, że będzie dużym wzmocnieniem na ostatnią fazę rozgrywek zasadniczych.
- Clippers wrócili do gry dzięki bardzo dobrej trzeciej kwarcie, którą wygrali 34:20. Na początku czwartej ekipy szły łeb w łeb, ale gościom z LA udało się uciec. Głównie za sprawą Kennarda, ale także Marcusa Morrisa – 25 oczek, Terance’a Mana – 19 punktów, 6 zbiórek, 7 asysty i Ivicy Zubaca – 18 punktów, 7 zbiórek. Po stronie Grizzlies 22 oczka, 6 zbiórek i 4 asysty Ja Moranta.
PORTLAND TRAIL BLAZERS – DENVER NUGGETS 105:106
- W końcówce Nikola Jokić trafił trzy kluczowe trafienia z linii rzutów wolnych, które zapewniły jego drużynie przewagę. Portland Trail Blazers mieli jeszcze szansę na to, by odwrócić losy spotkania, ale ostatecznie im się to nie udało. Zatem jedyną dobrą informacją tego dnia był dla gospodarzy powrót do rywalizacji Damiana Lillarda, który stracił trzy poprzednie mecze z powodu kontuzji kolana.
- Dla podopiecznych Mike’a Malone’a to czwarte zwycięstwo z rzędu. Z kolei gracze Terry’ego Stottsa przegrali ostatnie trzy mecze, co skutecznie utrudnia im sytuację w tabeli zachodu. W trzeciej kwarcie PTB prowadzili różnicą 10 punktów. Jednak na niespełna 8 minut przed końcem PJ Dozier trafił trójkę, która zapewniła Denver Nuggets prowadzenie 92:91. Ekipy do samego końca wymieniały się ciosami.
- Trzy rzuty wolne Jokera dały gościom prowadzenie 106:103. Lillardowi udało się uciąć stratę do punktu. Ostatnie słowo mogło należeć do Normana Powella, ale nie wykorzystał swojej szansy i to Nuggets dopisało tej nocy więcej szczęścia. 25 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst Jokicia. Kolejnych 17 oczek z 12 rzutów Michaela Portera Jr’a. Lillard w powrocie 22 oczka, ale tylko 2/10 za trzy. Blazers są tuż nad strefą turnieju play-in.
SACRAMENTO KINGS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 128:125
- Koszykarzom z Kalifornii udało się zmazać plamę po ostatniej porażce u siebie z Wilkami. W meczu rewanżowym pokonali u siebie Wolves trzema punktami, lecz nie obyło się bez emocji praktycznie do ostatnich sekund spotkania.
- Po trójce Townsa na 52 sekundy przed końcem goście prowadzili czterema punktami (125:121). Następnie faulowany Fox trafił oba rzuty wolne (125:123). W kolejnej akcji za trzy punkty nie trafił Russell i piłkę na 28 sekund przed końcem zebrał Hield, który na 8,8 sekundy przed końcem trafił za trzy (126:125). Trener Chris Finch wziął czas, po przerwie na żądanie rzutu nie wykorzystał Towns, a faulowany na 1,4 sekundy Fox wykorzystał oba rzuty wolne. Kings wygrali na własnym parkiecie Wolves 128:125.
- Najwięcej punktów dla Kings zdobył wspomniany wcześniej De’Aaron Fox (30). Rozgrywający klubu z Sacramento do dorobku punktowego dodał 5 zbiórek i 7 asyst. Jedno oczko mniej zanotował Buddy Hield (29), który dzisiejszej nocy był fantastycznie dysponowany rzutowo. Obrońca Kings trafił 11 z 16 rzutów z gry (69%), z czego 7 z 11 prób zza linii 7,24 (64%). Hield dołożył 6 zbiórek i 5 asyst. Trzeci najlepszy wynik punktowy to 22 oczka Harrisona Barnesa. Skrzydłowy Królów zdobył też 6 zbiórek i 7 asyst.
- Po stronie Wolves najwięcej punktów zanotował Karl-Anthony Towns, autor 26 oczek, 5 zbiórek i 6 asyst. Po 16 punktów zdobyli Anthony Edwards i Juancho Hernangomez. 15 punktów i 9 asyst zapisał na swoje konto D’Angelo Russell.
Mateusz Malinowski