W ostatnim czasie wiele mówiło się o tym, że pozycja Brada Stevensa w Bostonie nie jest już tak pewna, jak była do tej pory. Jeden z uniwersytetów chciał wykorzystać moment. Celtics tymczasem wygrali sześć ostatnich meczów i są już na 4. miejscu w tabeli wschodniej konferencji.
W poprzednim miesiącu Uniwersytet Indiany oficjalnie zatrudnił na stanowisko pierwszego trenera dobrze znanego z NBA Mike’a Woodsona. W ten sposób końca dobiegły spekulacje, jakoby pieczę nad drużyną miał przejąć Brad Stevens z Boston Celtics. Problemy ekipy z Bean-Town spowodowały, że wokół szkoleniowca pojawiło się napięcie, jakiego nie było od początku jego pracy z zespołem. Niektórzy bowiem wyszli z założenia, że jego pomysł na zespół już nie działa.
Według ostatnich informacji Adriana Wojnarowskiego, czyli źródła, które w 99% przypadków ma sprawdzone doniesienia – Uniwersytet Indiany złożył w tym czasie Stevensowi propozycję ogromnego 7-letniego kontraktu za 70 milionów dolarów. Oznacza to, że Brad byłby zdecydowanie najlepiej opłacanym trenerem w NCAA. Szkoleniowiec pozostał jednak lojalny wobec swojego projektu w Bostonie i odrzucił propozycję.
W tym momencie najwięcej zarabia John Calipari, który za rok pracy z Kentucky otrzymuje 8 milionów dolarów. Nie wiadomo, jak wiele trener Stevens zarabia obecnie, ponieważ warunki przedłużenia umowy, jakie podpisał w 2020 roku nie zostały ujawnione. Można jednak z dużym przekonaniem założyć, że suma ta nie przekracza 10 milionów dolarów. Stevens jednak wielokrotnie podkreślał, że jest w Bostonie szczęśliwy i nie chce się nigdzie ruszać.
Praca szkoleniowca NCAA nie sprowadza się wyłącznie do budowania systemu i odpowiadania za grę zespołu. Trenerzy uniwersyteccy wiele miesięcy spędzają wyłącznie na rekrutowaniu zawodników do swojego programu, a te zadanie potrafi być wyczerpujące. W tym momencie Stevens koncentruje się na tym, by znów włączyć się z Boston Celtics do walki o mistrzostwo NBA i takie wyzwanie odpowiada mu znacznie bardziej.