Chicago Bulls przerwali serię sześciu kolejnych porażek. Zrobili to przeciwko Brooklyn Nets, którzy przez wielu obserwatorów uważani są za drugą najlepszą aktualnie drużynę w NBA, zaraz za Utah Jazz. Do wygranej poprowadził Bulls duet Zach LaVine-Nicola Vucević, który zdobył łącznie 47 punktów. Nets zagrali bez Jamesa Hardena i Kevina Duranta. Clippers nie dali żadnych szans Lakers w derbach Los Angeles. Boston Celtics zagrali z mocno osłabionymi Charlotte Hornets i dali im lekcję koszykówki. Philadelphia 76ers zagrali bez Joela Embiida i Memphis Grizzlies skrzętnie z tego skorzystali. Stephen Curry rzucił 37 punktów, ale nie uchroniło to Golden State Warriors przed porażką z Atlanta Hawks. New Orleans Pelicans zagrali bez podstawowych zawodników, ale nie przeszkodziło im to w pokonaniu Houston Rockets. W ostatnim meczu minionej nocy Denver Nuggets wygrali z Orlando Magic.
Chicago Bulls – Brooklyn Nets 115:107
- Nikola Vucević zanotował 22 punkty i 13 zbiórek, Zach LaVine dołożył 25 „oczek”, a Bulls przerwali serię sześciu porażek przeciwko jednemu z najlepszych zespołów w lidze. Tomas Satoransky rzucił rekordowe w tym sezonie 19 punktów i rozdał 11 asyst. Dla ekipy z Wietrznego Miasta to pierwsza wgrana od czasu Trade Deadline, w którym pozyskali m.in. Vucevicia.
- – Zdajemy sobie sprawę, że wdrożenie nowych rozwiązań może chwilę zająć. Co cieszy to wysoka motywacja i chęć wygrywania wśród całej drużyny. Mam nadzieję, że uda się nam zbudować tutaj coś ciekawego i wygrać sporo spotkań – powiedział po meczu Vucević, dla którego był to piąty występ w barwach Bulls.
- Dla Nets 24 punkty zdobył Kyrie Irving, który dodał do tego również 15 asyst. Jeff Green znów pokazał się z dobrej strony, notując na swoim koncie 21 punktów. Nets wygrali cztery poprzednie spotkania. – Nie potrafiliśmy ich zatrzymać. W drugiej kwarcie udało się im odjechać z wynikiem i to my musieliśmy gonić. Trzeba oddać im to, że wyszli na mecz pewni siebie i po prostu trafiali – powiedział Irving.
- Nets prowadzili w pierwszej kwarcie już różnicą dziewięciu punktów, ale jeszcze przed końcem otwierających 12 minut udało im się zmniejszyć dystans do trzech „oczek”. Następnie, w drugiej kwarcie, odsunęli się na bezpieczną przewagę, której nie oddali aż do końca. W pewnym momencie przewaga Bulls urosła do 18 punktów. Nets udało się jeszcze zmniejszyć straty do siedmiu „oczek”, ale na nic więcej nie było ich stać.
Los Angeles Clippers – Los Angeles Lakers 104:86
- Marcus Morris rzucił 22 punkty, a Clippers zdominowali osłabionych Lakers w bitwie o LA. Przy okazji podopieczni Tyronna Lue’a przerwali serię dwóch porażek. Kawhi Leoanrd dołożył 19 punktów, 10 zbiórek i osiem asyst, a Paul George 16 „oczek”. – Od początku narzuciliśmy to, jak chcemy grać w obronie. Byliśmy fizyczni i nie baliśmy się kontaktu – przyznał Lue.
- Lakers przegrywali przez cały mecz, w trakcie którego nie mogli skorzystać z LeBrona Jamesa, Anthony’ego Davisa, Andre Drummonda i Wesleya Matthewsa. Jeziorowcy przegrali sześć z ostatnich dziewięciu meczów. Ich najlepszym strzelcem był dzisiaj Montrezl Harrell, autor 19 punktów. Drugim i jedynym starterem, który zanotował dwucyfrową zdobycz punktową był Marc Gasol (11).
- Kyle Kuzma zdobył zaledwie sześć punktów, a wyjściowa piątka Lakers trafiła zaledwie 12 z 41 rzutów. – Musimy grać lepiej w ofensywie. W obronie sobie poradzimy, ale musimy znaleźć sposób na lepszą współpracę. Nie da się wygrywać meczów rzucając 80 czy 90 punktów – powiedział Kuzma.
- Clippers zbudowali dwucyfrową przewagę w połowie drugiej kwarty i Lakers już do końca nie zdołali zmniejszyć strat choćby do dziewięciu „oczek”. – Szacunek należy się obronie Clippers. Rzucili się na nas, a my nie byliśmy w stanie zareagować, nie trafialiśmy rzutów. Musimy się lepiej przeciwstawić ich fizycznej grze – powiedział trener Lakers, Frank Vogel.
Boston Celtics – Charlotte Hornets 116:86
- Jayson Tatum rzucił 22 punkty i miał osiem zbiórek, a Celtics przejechali się po osłabionych Hornets. Evan Fournier po drodze do 17 punktów trafił trzy razy zza łuku, a Robert Williams skończył zawody z 16 punktami i ośmioma zbiórkami. Celtowie wygrali drugi mecz z rzędu. Gospodarze przegrywali w pewnym momencie pierwszej kwarty dziewięcioma punktami, ale na przestrzeni kolejnych dwóch ćwiartek nie dali Hornets żadnego cienia wątpliwości, kto jest dzisiaj drużyną lepszą.
- – W ostatnich dwóch meczach bardzo dobrze wyglądał nasz ruch piłką. Mam nadzieję, że uda się nam częściej grać w obronie tak dobrze, jak dzisiaj – powiedział Brad Stevens, trener Celtics. Sam Williams przyznał, że lepsza gra w obronie zaczyna się od tego, że Celtowie bardziej ufają sobie po tej stronie parkietu. – Wiem, że to ważne zwycięstwo, które pozwala nam utrzymać rytm. Jednak musimy jeszcze sporo wygrać, aby być w miejscu, w którym chcemy być – Williams.
- Hornets przewodził dzisiaj Terry Rozier, autor 22 punktów i siedmiu asyst. Devonte’ Graham dodał 11 punktów. To jednak nie uchroniło drużyny z Karoliny Północnej przed najsromotniejszą porażką w tym sezonie. Podopieczni Jamesa Borrego spadli na piąte miejsce w Konferencji Wschodniej i mają tylko pół meczu przewagi nad Celtics, którzy przed tym meczem byli na pozycji nr osiem. Charlotte musieli sobie radzić bez LaMelo Balla, Malika Monka i Gordona Haywarda.
- Hornets są 5-3 od czasu kontuzji Ball, której nabawił się 20 marca. Jednak przegrali dwa z ostatnich trzech meczów, a przed nimi jeszcze dwa mecze trasy wyjazdowej. Kontuzja Haywarda uniemożliwiła mu grę przeciwko swojemu byłemu zespołowi. Skrzydłowy trafił do Charlotte w zeszłym offseason w ramach sign-and-trade, po tym jak odrzucił opcję zawodnika na ten sezon.
Philadelphia 76ers – Memphis Grizzlies 100:116
- Grayson Allen 11 ze swoich 15 punktów rzucił w decydującej trzeciej kwarcie, która pozwoliła Grizzlies zbudować bardzo dużą przewagę nad osłabionymi Sixers – nie mogli oni skorzystać z usług Joela Embiida. Dillon Brooks dołożył 17 punktów, a Jonas Valanciunas 16 punktów i 12 zbiórek. Ogólnie siedmiu graczy Memphis zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową. Zespół z Miasta Elvisa rozdał między sobą 30 asyst. – To piękna statystyka – przyznał trener Grizzlies, Tyler Jenkins.
- Grizzlies kontrolowali przebieg pierwszej połowy, a trzecią kwartę otworzyli serią punktową 14-4. – Kiedy dzielimy się piłką w taki sposób, jak dzisiaj, gra staje się łatwiejsza, każdy czuje się ważny. Świetnie się to ogląda i jest to z korzyścią dla naszego zespołu – przyznał Allen. Na pół minuty przed końcem trzeciej ćwiartki przewaga Grizzlies urosła do 28 punktów. – Zagraliśmy genialną koszykówkę – dodał Jenkins.
- Kibice 76ers, zgromadzeni w liczbie 25% pojemności Wels Fargo Center, dali znać o swoim niezadowoleniu w trakcie trzeciej kwarty, głównie pod jej koniec. Tobias Harris rzucił dla nich 21 punktów, ale nie miało to żadnego znaczenia. Sixers zagrali bez Embiida po raz 11 w ostatnich 12 meczach. – Jesteśmy tylko ludźmi. Gramy bardzo dużo spotkań w krótki odstępach. Dzisiaj nie byliśmy w stanie podnieść rękawicy – przyznał trener Sixers, Doc Rivers.
Atlanta Hawks – Golden State Warriors 117:111
- Clint Capela zanotował 24 punkty i 18 zbiórek, Danilo Gallinari dodał 25 „oczek”, a Hawks wygrali trzeci mecz z rzędu. Do składu Wojowników powrócili Draymond Green i Stephen Curry, i ekipa z San Francisco była inną drużyną niż w starciu z Toronto Raptors, ale ostatecznie to i tak było za mało. Warriors przegrali siedem z ostatnich ośmiu meczów.
- Curry zdobył 37 punktów, Hawks nie do końca potrafili znaleźć na niego odpowiedź. – Robił co chciał w pierwszej połowie, musieliśmy przestać go faulować. Jest świetny w wymuszaniu fali po pick-and-rollu. Myślę, że później udało się nam nieco go zastopować, pokazaliśmy mu spory tłum ludzi – powiedział, wciąż tymczasowy, trener Hawks, Nate McMillan.
- Warriors prowadzili aż do początku czwartej kwarty, ale dwa rzuty z wyskoku Lou Williamsa sprawiły, że Hawks objęli prowadzenie. Ogólnie w tym meczu prowadzenie zmieniało się 16 razy, a 17 razy mieliśmy remis. Jednak najpierw trójka Kevina Huertera, a następnie rzut za tyle samo „oczek” Tony’ego Snella, pozwoliły Hawks na wyjście na 5-punktowe prowadzenie. – Młodzi gracze są coraz głośniejsi, szczególnie na parkiecie. To zdecydowana poprawa względem początku sezonu, potrzebujemy tego od nich – powiedział Gallinari.
Houston Rockets – New Orleans Pelicans 115:122
- Lonzo Ball wrócił do składu Pels, rzucił 27 punktów, ośmiokrotnie trafił zza łuku (rekord kariery), a zespół z Luizjany przerwał serię dwóch kolejnych porażek. Ball mocno rozpoczął i trafił wszystkie cztery próby za trzy w pierwszej kwarcie. Później jednak nieco ostygł i na kolejne trafienie z dystansu kazał nam czekać od trzeciej ćwiartki. Zo miał również dziewięć asyst. – To, w jaki sposób Lonzo poprawił swój rzut jest jedną z najlepszych historii w NBA w ostatnich dwóch latach. To nie jest łatwe do zrobienia. Jest świetnym strzelcem – powiedział Stan Van Gundy, trener Pelicans.
- Dwa celne rzuty osobiste Kelly’ego Olynyka zmniejszyły dystans Rockets do czterech „oczek” na dwie i pół minuty przed końcem. Jednak ósma trójka Balla pozwoliła Pels ponownie uciec z wynikiem. – To bardzo ważne zwycięstwo. W końcówce mieliśmy kilka kluczowych zagrań, udało nam się zatrzymać rywali. Twardo walczyliśmy, udało nam się zaliczyć kilka ważnych zbiórek – dodał Van Gundy.
- Olynyk rzucił 26 punktów i był to dla niego drugi mecz z przynajmniej 20 punktami w piątym występie w barwach Rakiet, którzy przegrali po raz czwarty z rzędu. – Jest to dla nas kolejna lekcja. Musimy zrozumieć, że wszystko sprowadza się do czwartej kwarty, to tam musimy być skupieni. Nie możemy dać się ponosić emocjom – przyznał szkoleniowiec Rockets, Stephen Silas.
Denver Nuggets – Orlando Magic 119:109
- Aaron Gordon zagrał dzisiaj po raz pierwszy od czasu wymiany, na mocy której trafił z Magic do Nuggets. Skrzydłowy zdobył dzisiaj 24 punkty i w wymierny sposób przyczynił się do wygranej nowego zespołu. – To moi bracia, ale biznes to biznes – przyznał Gordon. Bryłki podniosły się po pierwszej połowie, po której przegrywali już różnicą 18 punktów. – Wiele zespołów nie byłoby w stanie podźwignąć się z czegoś takiego. To wyraźny znak, gdzie ta drużyna może zajść – dodał Gordon.
- Bryłki wygrały po raz 14 w ostatnich 17 meczach. Przy okazji było to ich 10 kolejne zwycięstwo nad Magic. – Fatalna obrona, fatalna ofensywa, fatalne wszystko. Nasza najgorsza połowa w sezonie. Dobrze było widzieć powrót, ale chciałbym, żebyśmy grali tak przez 48 minut – powiedział trener Nuggets, Michael Malone. Michael Porter Jr. dodał 20 punktów, a Jamal Murray 22. Nikola Jokić zdobył 17 punktów i rozdał aż 16 asyst.
- Pierwszoroczniak – RJ Hampton – który został oddany z Nuggets do Magic, rzucił 16 punktów. – Z pewnością było miło zobaczyć tych gości i powalczyć przeciwko nim. To świetny zespół – powiedział Hampton. Malone nie musiał uczulać Gordona, aby trzymał swoje nerwy na wodzy. Przypomniał jednak całej drużynie, że sytuacja przebudowy, jaka jest teraz w Orlando, nie oznacza, że Magic są słabą drużyną i można podejść do spotkania z nimi z mniejszą koncentracją.
- – Uczulałem zespół – to że nie mają w zespole gwiazd nie oznacza, że możemy ich zlekceważyć. Jeśli tak się stanie, to będziemy mieć zacięty mecz. I tak się stało – dodał Malone.