Golden State Warriors w niczym nie przypominali drużyny idącej po legendarny rekord Chicago Bulls (72-10) i sensacyjnie ulegli Los Angeles Lakers – jednej z najsłabszych ekip w całej stawce. Oklahoma City Thunder nie bez problemów, ale wywieźli zwycięstwo z Milwaukee, a Devin Booker zdobył 27 punktów i poprowadził Phoenix Suns do triumfu nad Memphis Grizzlies. Jedyna dogrywka tej nocy miała miejsce w Kolorado, gdzie miejscowi Nuggets minimalnie pokonali Dallas Mavericks. Detroit Pistons przed własną publicznością zmiażdżyli Portland Trail Blazers, Philadelphia 76ers dotrzymywali kroku Miami Heat, ale oddali mecz w czwartej kwarcie, z kolei na koniec James Harden rzucił 40 punktów, gdy Houston Rockets obrócili losy spotkania w ostatnich 12 minutach.
Golden State Warriors – Los Angeles Lakers 95:112
Golden State Warriors przyjechali do Los Angeles z pięcioma porażkami na koncie. Mecz z Lakers miał być kolejnym przystankiem w drodze do pobicia legendarnego rekordu Chicago Bulls i nikt nie spodziewał się, że jedna z najsłabszych drużyn w tym sezonie może sprawić wielką niespodziankę. A jednak – gospodarze od samego początku kontrolowali mecz i w zasadzie czekaliśmy, kiedy przebudzą się mistrzowie i przejmą spotkanie. Nie przebudzili się, nie byli sobą i po raz szósty w rozgrywkach 2015/16 musieli pogodzić się z porażką.
To pierwszy przypadek w historii NBA, kiedy drużyna o tak słabym procencie zwycięstw (19%), pokonała zespół, który w tym sezonie przegrywa od święta (91,7% zwycięstw). Ale Warriors w ani jednym elemencie nie byli sobą, nie trafiali swoich rzutów, popełniali mnóstwo strat, a liderzy – Stephen Curry i Klay Thompson przeszli gdzieś obok, zupełnie nieobecni, nie do poznania. Nie tylko seryjnie pudłowali z dystansu, ale nie trafiali nawet prostych lay-upów.
W trzeciej odsłonie rywalizacji wydawało się, że wszystko wraca do swojego porządku. Warriors zaczęli odrabiać straty i przegrywali już tylko 57:65. Po chwili znakomicie odpowiedział Jordan Clarkson trafiając dwa rzuty z dystansu. Gospodarze znów poczuli, że mają kontrolę nad tym meczem i znów zbudowali przewagę oscylującą w granicach 16 punktów. W czwartej kwarcie niezwykle efektownym alley-oopem popisał się duet Marcelo Huertas – Larry Nance Jr, a goście nie wierzyli własnym oczom.
Ostatecznie Warriors nie zdołali nawet zmniejszyć rozmiaru porażki. Jeziorowców do 13 zwycięstwa w tym sezonie poprowadził Jordan Clarkson – 25 punktów (10-21 FG, 4-6 3PT), 21 oczek dorzucił D’Angelo Russell, który coraz lepiej czuje się w pierwszej piątce zespołu. Po 13 punktów z ławki wnieśli Brandon Bass i Nick Young, a Kobe Bryant w swoim ostatnim meczu przeciwko GSW zapisał 12 oczek (4-14 FG, 0-5 3PT).
Steph Curry i Klay Thompson razem trafili tylko 13 z 40 rzutów z gry i… tylko 1 z 18 rzutów za trzy. Cały zespół mistrzów zagrał na niesłychanie słabej skuteczności z dystansu (4-30 3PT, 13,3%). Curry zakończył rywalizacje z dorobkiem 18 punktów, Klay dołożył 15, ale obaj byli jak dzieci we mgle. Poza tym duetem, żaden z pozostałych zawodników GSW nie przekroczył bariery 10 punktów, a cały zespół popełnił aż 20 strat. – Dostaliśmy to, na co zasłużyliśmy. Gdy piłka nie wpada, trzeba wygrywać energią, defensywą i wytrzymałością – skomentował trener Steve Kerr.
– To po prostu się wydarzyło – powiedział Draymond Green, który otarł się o triple double (9 punktów, 10 zbiórek, 9 asyst). – Nie możemy do tego więcej dopuścić – dodał. Warriors już w poniedziałek będą mieli szanse, żeby powrócić na zwycięską ścieżkę. Przed własną publicznością zagrają z Orlando Magic. Lakers w swoim następnym spotkaniu również zmierzą się z Magic, ale ten mecz rozegrany zostanie we wtorek.
[ot-video][/ot-video]
Oklahoma City Thunder – Milwaukee Bucks 104:96
[ot-video][/ot-video]
Phoenix Suns – Memphis Grizzlies 109:100
[ot-video][/ot-video]
Dallas Mavericks – Denver Nuggets 114:116
[ot-video][/ot-video]
Portland Trail Blazers – Detroit Pistons 103:123
[ot-video][/ot-video]
Philadelphia 76ers – Miami Heat 98:103
[ot-video][/ot-video]
Houston Rockets – Toronto Raptors 113:107
[ot-video][/ot-video]