Po serii zwycięstw w Miami odżyły nadzieje na to, że to nadal może być równie udany sezon, co poprzedni. Żeby jednak mieć pewność, iż zespół ma wszystko czego potrzebuje, zespół może próbować wzmocnić skład przed zamknięciem zimowego okienka transferowego.
Miami Heat wygrali dziewięć z ostatnich dziesięciu meczów. Odkąd wrócili do gry Goran Dragić oraz Jimmy Butler, zespół złapał odpowiedni rytm, dzięki temu buduje swoją pozycję przed play-offami, w których ponownie spróbuje wszystkich miło zaskoczyć. Z bilansem 20-18 są już na 4. miejscu wschodniej konferencji, więc możemy zakładać, że w drugiej połowie sezonu 2020/21 będą liczyć się w walce o przewagę parkietu w pierwszej rundzie play-offów.
Tymczasem na ligowych korytarzach słychać pogłoski, iż Heat wyrazili swoje zainteresowanie pozyskaniem weterana – LaMarcusa Aldridge’a. Kilka dni temu Gregg Popovich, trener San Antonio Spurs poinformował, że zespół z Teksasu doszedł z weteranem do porozumienia, iż najlepiej będzie jeśli ich drogi się rozejdą. Spurs i Aldridge chcą wykonać całą operację w pełni profesjonalnie, dlatego od jakiegoś czasu szukają dla LaMarcusa transferu.
Heat mieliby być jedną z najbardziej zdeterminowanych ekip do przejęcia kontraktu 35-latka. Ten w 21 meczach bieżących rozgrywek notował na swoje konto średnio 13,7 punktu i 4,5 zbiórki trafiając 46,4 FG% oraz 36% za trzy. Aldridge latem trafi na rynek wolnych agentów, więc jest na schodzącej umowie. Heat pozyskując zawodnika musieliby przełknąć 24 miliony dolarów zapisanych w kontrakcie na ten sezon. Nie wiadomo, jaki pakiet zaoferowaliby w zamian.
Według informacji z ligowych korytarzy, Heat są gotowi handlować takimi zawodnikami jak Avery Bradley, Maurice Harkless czy Meyers Leonard. Niewykluczone, że Spurs poproszą o wybór w drafcie i tutaj zapewne Heat będą mieli najwięcej wątpliwości, bowiem poświęcanie picku za 35-letniego gracza, który nie gwarantuje stuprocentowej pewności, że zagra na oczekiwanym przez zespół poziomie, jest odrobinę ryzykowne. Czekamy na rozwój wydarzeń…