W jednym z najciekawiej zapowiadających się pojedynków tej nocy Dallas Mavericks Luki Doncicia pokonali Denver Nuggets Nikoli Jokicia. Pomimo fantastycznego występu Russella Westbrooka Washington Wizards przegrali z Milwaukee Bucks. Duet Harden-Irving ponownie poprowadził Nets do zwycięstwa. Kolejną ofiarą super-teamu z Brooklynu są Detroit Pistons. Hornets wykorzystali braki kadrowe Raptors, a Blazers ograli Timberwolves, choć tym razem to nie Damian Lillard był najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu. W pozostałych spotkaniach Pacers wygrali z Suns, Knicks z Thunder a Hawks z Kings.
OKLAHOMA CITY THUNDER – NEW YORK KNICKS 97:119
- Pod nieobecność swojej największej gwiazdy – Shaia Gilgeousa-Alexandra – Oklahoma City Thunder nie zdołała sprostać New York Knicks. Gospodarze co prawda lepiej rozpoczęli ten mecz i po 12 minutach gry prowadzili 31:22, lecz po impulsie wchodzącego z ławki rezerwowych Immanuela Quickley’a (21 pkt) w drugiej odsłonie goście z łatwością odrobili straty. Po przerwie seria 16:2 wyprowadziła ich na 12-punktowe prowadzenie (74:62).
- Świetnie tego wieczoru prezentował się Julius Randle. 26-latek był jednym z liderów swojej ekipy i zanotował drugie w tym sezonie triple-double, tym razem w postaci 26 punktów, 12 asyst i 11 zbiórek. Kapitalne zawody rozegrał także RJ Barrett, dla którego 32 punkty są dotychczasowym rekordem kariery. Cenne zdobycze dostarczyli również Reggie Bullock (14 pkt) i Alec Burks (15 pkt).
- Przewaga Knicks przed dłuższy czas oscylowała w granicy 8-12 „oczek”. W ostatnich minutach podopieczni Toma Thibodeau całkowicie zdominowali jednak przeciwnika i dopełnili dzieła zniszczenia. Zespól z „Wielkiego Jabłka” poprawił swój bilans (20-19) i plasuje się obecnie na 7. miejscu w konferencji wschodniej.
- Po stronie Thunder punktowali Al Horford (16), Luguentz Dort (14), Kenrich Williams (13), Ty Jerome (11), a także Isaiah Roby, Theo Maledon i Justin Jackson (po 10). Rozczarował natomiast Aleksej Pokuševski, który po dobrym występie przeciwko Mavericks zdobył dziś jedynie 4 punkty (do tego 7 zbiórek, 2/11 z gry, 0/6 zza łuku).
BROOKLYN NETS – DETROIT PISTONS 100:95
- Nets już po raz jedenasty z rzędu musieli radzić sobie bez Kevina Duranta. Kibice wciąż nie doczekali się również wyczekiwanego debiutu Blake’a Griffina. Nie zabrakło natomiast Kyriego Irvinga, który od samego początku rozdawał karty w ofensywie. Gospodarze byli w stanie wypracować sobie kilkupunktowe prowadzenie, a do przerwy prowadzili 51:46.
- Podopieczni Steve’a Nasha nie potrafili wykorzystać faktu, że ich rywalem był jeden z najsłabszych zespołów bieżącego sezonu. Na 1:37 przed końcową syreną na tablicy figurował bowiem remis 92:92. Wówczas sprawy w swoje ręce wziął jednak James Harden, którego trzy skuteczne akcje indywidualne zapewniły Nets skromne zwycięstwo.
- Wspomniany Harden zanotował kolejne już w tym sezonie triple-double, tym razem w postaci 24 punktów, 10 asyst i 10 zbiórek. Kyrie Irving dołożył od siebie 18 punktów i 5 asyst. Gwiazdy Nets miały jednak ogromne problemy ze skutecznością zza łuku (obaj 0/6 za trzy). Cały zespół Brooklynu trafił jedynie 6 z 27 „trójek” (22,2%). Oprócz wspomnianego duetu punktowali również Landry Shamet (15), DeAndre Jordan (14, do tego 9 zbiórek) i Joe Harris (10). Rozczarował z kolei Bruce Brown (3 punkty, 1/7 z gry).
- Po stronie Pistons prym ponownie wiódł Jerami Grant. 27-latek zakończył mecz z dorobkiem 22 „oczek”, trafiając 7 z 17 rzutów z gry. Po 13 punktów dorzucili Saddiq Bey i Delon Wright, natomiast o double-double otarł się Mason Plumlee (11 punktów, 9 zbiórek, 6 asyst). „Tłoki”, podobnie jak Nets, nie mogły odnaleźć odpowiedniego rytmu w rzutach z dystansu, trafiając 8 z 32 prób (25%).
CHARLOTTE HORNETS – TORONTO RAPTORS 114:104
- Szkoleniowiec Raptors Nick Nurse w dalszym ciągu ma do dyspozycji mocno okrojony skład. Dziś w rotacji Kanadyjczyków zabrakło Pascala Siakama, Freda VanVleeta, OG Anunoby’ego, Malachiego Flynna i Patricka McCawa. Hornets konsekwentnie wykorzystali braki przeciwnika i po 12 minutach prowadzili 44:24.
- W drugiej kwarcie Raptors zdołali zniwelować nieco straty (52:65), lecz po przerwie Charlotte raz jeszcze w znaczącym stopniu odskoczyli z wynikiem, prowadząc w pewnym momencie różnicą nawet 27 „oczek” (109:82). Rozmiary porażki goście zmniejszyli dopiero w końcówce, kończąc spotkanie serią 20:5.
- Świetne zawody rozegrał dziś LaMelo Ball. 19-latek zdobył 23 punkty, 6 asyst oraz 9 zbiórek i jest na dobrej drodze do zgarnięcia nagrody najlepszego debiutanta tego sezonu. Po 17 punktów dołożyli Terry Rozier i wchodzący z ławki rezerwowych Devonte’ Graham (5/9 zza łuku). Malik Monk dorzucił 16. Rozczarował nieco Gordon Hayward, autor jedynie 9 „oczek”, 7 zbiórek i 5 asyst.
- Po drugiej stronie parkietu pod nieobecność dwóch najlepszych punktujących ciężar gry na swoje barki wziął Kyle Lowry. 34-letni rozgrywający zdobył 19 punktów, 8 asyst i 6 zbiórek. Norman Powell, który na przełomie czterech wcześniejszych spotkań notował średnio 31 punktów na mecz, dziś dorzucił ich tylko 13 (4/14 z gry, 3/8 zza łuku). Chris Boucher dołożył 16, DeAndre’ Bembry 11, a Paul Watson 12.
WASHINGTON WIZARDS – MILWAUKEE BUCKS 119:125
- Niezwykle wyrównane spotkanie, o którego rezultacie zadecydowały ostatnie minuty. Wcześniej Wizards byli w stanie zbudować 12-punktową przewagę (60:48), ale roztrwonili ją jeszcze przed przerwą. Od tamtego momentu żadna ze stron nie prowadziła różnicą większą niż 7 punktów.
- Na nieco ponad minutę przed końcem Bucks prowadzili 119:113. Do remisu trafieniami zza łuku doprowadzili jednak Dani Avdija i świetnie dysponowany Russell Westbrook. Goście odpowiedzieli serią 6:0 i wywożą tym samym ze stolicy skromne zwycięstwo, które umacnia ich na 3. miejscu na wschodzie (24-14).
- Pod nieobecność Bradleya Beala odpowiedzialność za zespół spadła na barki Russella Westbrooka. MVP z 2017 roku nie zawiódł i zdobył triple-double w postaci 42 punktów, 12 asyst i 10 zbiórek (16/32 z gry, 5/11 zza łuku). Rozgrywającego wspierał Rui Hachimura, autor 29 punktów i 11 zbiórek. Japończyk był bliski pobicia swojego rekordu kariery z debiutanckiego sezonu (30 „oczek” zaaplikowanych Clippers). Po 10 punktów dorzucili Raul Neto i Alex Len. Dani Avdija (1/6 zza łuku) i Garrison Mathews (3/11 z gry, 2/9 za trzy) mieli problemy ze skutecznością i uzbierali po 9 punktów.
- W szeregach Bucks niekwestionowanym liderem był natomiast Giannis Antetokounmpo, który także skompletował triple-double (33 punkty, 11 zbiórek, 11 asyst). Jrue Holiday dołożył 18 punktów, a Khris Middleton 16. Obaj nie mieli jednak najlepszej nocy pod względem skuteczności (Holiday – 6/18 z gry; Middleton – 3/12 z gry). Double-double zanotował Donte DiVincenzo (10 punktów, 13 zbiórek), a dobre minuty z ławki dali Bobby Portis (14 pkt) i Pat Connaughton (11 pkt).
ATLANTA HAWKS – SACRAMENTO KINGS 121:106
- Kings byli w stanie zbudować 14-punktową przewagę jeszcze w pierwszej kwarcie (24:10), na co Hawks odpowiedzieli imponującą serią 24:2. O losach spotkania przesądziła jednak trzecia odsłona, w której to gospodarze odskoczyli nawet na 23 oczka (94:71). Podopieczni Luke’a Waltona zdołali jeszcze zniwelować straty, ale nie nawiązali już walki.
- Prym w szeregach Atlanty wiódł dziś Trae Young. Rozgrywający zakończył mecz z dorobkiem 28 punktów i 9 asyst, trafiając 5 z 10 rzutów zza łuku. Clint Capela dołożył double-double w postaci 24 punktów i 14 zbiórek. John Collins dorzucił 16 punktów, Danilo Gallinari 15, a Rajon Rondo 10.
- Po drugiej stronie kapitalny występ zaliczył De’Aaron Fox. Mimo problemów zza łuku (2/10) 23-latek uzbierał 32 punkty, 6 asyst i 7 zbiórek. Imponującą linijkę skompletował także Richaun Holmes (20 punktów, 12 zbiórek). Rozczarował Buddy Hield, autor 10 „oczek”, który trafił jedynie 25% swoich rzutów (4/16 z gry).
MINNESOTA TIMBERWOLVES – PORTLAND TRAIL BLAZERS 121:125
- Faworyzowani Blazers zdołali wywieźć z Minneapolis zwycięstwo, choć nie obyło się bez problemów. Podopieczni Terry’ego Stottsa roztrwonili 13-punktową przewagę z pierwszej połowy i w czwartej odsłonie to oni musieli przez moment gonić wynik. Kiedy już objęli prowadzenie, na wyżyny swoich umiejętności wspiął się Anthony Edwards, który dopilnował, by goście z Portland nie odskoczyli z wynikiem. Trafienia Damiana Lillarda i Derricka Jonesa Jr’a. przesądziły jednak o końcowym rezultacie.
- Najlepszym punktującym w ekipie Blazers był dziś Carmelo Anthony (26 punktów, 6 asyst, 8/14 z gry), który mimo roli rezerwowego spędził na parkiecie 31 minut. Damian Lillard dołożył 25 „oczek”, ale pudłował zza łuku (7/19 z gry, 3/10 za trzy). Enes Kanter zanotował kolejne już w tym sezonie double-double (20 punktów, 11 zbiórek), Gary Trent Jr. dorzucił 14 punktów, Derrick Jones Jr. 11.
- Wspomniany Anthony Edwards zdobył 21 punktów i 8 zbiórek, ale to nie on stanowił dziś o sile Timberwolves. Karl-Anthony Towns zdobył bowiem 34 punkty i 10 zbiórek, trafiając przy tym 12 z 21 rzutów z gry. Pozostała trójka zawodników wyjściowej piątki zdobyła łącznie zaledwie 16 „oczek”, z czego najwięcej Ricky Rubio (10 punktów, 8 asyst). Dobrze punktowali także Jaylen Nowell (17), Naz Reid (11) oraz Juancho Hernangomez (10).
- Mimo porażki Timberwolves całkowicie zdominowali walkę na tablicach (56-34 w zbiórkach), popełniając przy tym zdecydowanie więcej strat (18-8).
DENVER NUGGETS – DALLAS MAVERICKS 103:116
Statystyki na PROBASKET
- Jeden z najciekawiej zapowiadających się pojedynków tej nocy okazał się wyjątkowo jednostronny. Mimo dobrego początku Nuggets goście szybko przejęli inicjatywę i do przerwy prowadzili 62:51. W drugiej połowie Mavericks stopniowo powiększali swoje prowadzenie, które w pewnym momencie osiągnęło pułap 21 „oczek” (97:76).
- Nuggets nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi na grę Dallas, choć przed końcową syreną zdołali jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki. Kiepsko zaprezentowali się ich rezerwowi, którzy zdobyli łącznie zaledwie 16 punktów (Mavericks – 31 pkt).
- Pomimo porażki kolejny fantastycznym występem popisał się Nikola Jokić. Środkowy Denver otarł się o triple-double z dorobkiem 26 punktów, 11 asyst i 9 zbiórek. Po 23 punkty zdobyli z kolei Michael Porter Jr. i Will Barton. Oprócz zmienników problemy ze skutecznością mieli też Jamal Murray (10 punktów, 4/13 z gry) i Paul Millsap (5 punktów, 2/9 z gry), co miało bez wątpienia ogromny wpływ na rezultat.
- Dobre zawody rozegrał Kristaps Porzingis, autor 25 punktów i 6 zbiórek (10/15 z gry). Łotysz trafił 5 z 7 prób zza łuku. Luka Doncić dołożył od siebie double-double w postaci 21 punktów i 12 asyst. 20 „oczek” skompletował także Josh Richardson.
PHOENIX SUNS – INDIANA PACERS 111:122
Statystyki na PROBASKET
- Pierwsza połowa była dość wyrównana z lekkim wskazaniem na Pacers. Do przerwy podopieczni Nate’a Bjorkgrena prowadzili 62:57. W trzeciej odsłonie popisali się jednak kapitalną serią punktową 21:3, która w znacznym stopniu przesądziła o losach spotkania. Suns byli jeszcze w stanie odpowiedzieć i zniwelować straty, ale Indiana bez większych problemów dowiozła zwycięstwo do końcowej syreny.
- Aż trzech zawodników Pacers zdołało przekroczyć granicę 20 punktów. Domantas Sabonis zanotował triple-double w postaci 22 punktów, 10 asyst i 13 zbiórek, rzucając przy tym na imponującej skuteczności 69% (9/13 z gry). Malcolm Brogdon zdobył 25 punktów, a Doug McDermott 22. Dobrze zaprezentował się też Myles Turner (16 punktów i 8 zbiórek, 8/9 z gry).
- Warto wspomnieć, że po raz pierwszy od pamiętnego transferu z Nets i poważnej operacji nowotworu do gry powrócił Caris LeVert. 26-latek zdobył 13 punktów i 7 zbiórek, choć miał drobne problemy ze skutecznością (5/14 z gry, 0/4 zza łuku).
- W szeregach Suns najlepszym punktującym był dziś Devin Booker, autor 20 „oczek” i 9 asyst (1/6 zza łuku). Double-double zanotował Deandre Ayton (14 punktów, 12 zbiórek), z kolei Chrisowi Paulowi do tego wyczynu zabrakło jedynie dwóch punktów (8 punktów, 10 asyst). Dario Sarić dorzucił 17 punktów, a Abdel Nader i Mikal Bridges po 14.
- Dla Phoenix jest to pierwsza porażka po serii pięciu kolejnych zwycięstw. Podopieczni Monty’ego Williamsa utrzymują jednak drugą pozycję w konferencji zachodniej. Pacers mimo identycznego bilansu (15-20) wskakują przed Chicago Bulls i plasują się obecnie na 10. miejscu wschodu.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Zaskakujący pomysł D’Angelo Russella! Chce reprezentować… Litwę?!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie