Ostatni tydzień w NBA w ujęciu statystycznym to przede wszystkim krok milowy Carmelo Anthony’ego w rankingu strzelców wszech czasów. Oprócz tego nie zabraknie ciekawostek o historycznych występach zawodników pod kątem skuteczności rzutów, statystyk „super-rezerwowych”, a także o pechowcach którym notorycznie brakuje czegoś do osiągnięcia triple-double.
- Carmelo Anthony we wtorek rzucił 23 punkty w meczu przeciwko Orlando. Po tym występie miał w karierze 26.722 rzucone punkty. Przed spotkaniem, 13 punktów brakowało mu do wyniku Oscara Robertsona, którego ostatecznie przeskoczył w rankingu i przesunął się z 13 na 12 miejsce w klasyfikacji strzelców wszech czasów. Do 11 w rankingu Hakeema Olajuwona brakuje Anthony’emu mniej niż 200 punktów, czyli kilkanaście spotkań. W tym sezonie, Anthony może liczyć na około 500-600 punktów do końca rozgrywek i byłoby to na granicy czołowej dziesiątki w rankingu – 10. miejsce zajmuje Elvin Hayes. Warto zwrócić uwagę na zwyżkową formę Carmelo – w ostatnich trzech spotkaniach w tym tygodniu rzucił odpowiednio 23, 24 i 23 punkty, grając z ławki po ok. 20-25 minut i rzucając w tym okresie 57% za trzy.
- Zach LaVine w środę otarł się o rekord kariery, rzucił 46 punktów (dodał 7 zbiórek i 4 asysty) na świetnej skuteczności 17/25 z gry i 9/14 za trzy – tylko trzy punkty od rekordu kariery. Jego ostatnie cztery mecze z tego tygodnia to 146 punktów (średnio 36.5 w meczu), na 58% z gry i 60% za trzy przy niemal 9 próbach w meczu. W sezonie LaVine ma doskonałe 59% za dwa i 43% za trzy, co przekłada się na ponad 61% skuteczności według wskaźnika eFG% (czyli skuteczności uwzględniającej większą wagę rzutu zza łuku), a przy tym zdobywa średnio ponad 28 punktów w meczu. Historycznie było tylko dwóch graczy z lepszą średnią punktową osiąganą na co najmniej 60%eFG – Steph Curry w 2016 (30.1 punktów i 63.0%eFG) oraz Charles Barkley z sezonu 1987-88 (28.3 punktów i 60.4%eFG). W tym sezonie oprócz LaVine’a póki co takie wskaźniki mają jeszcze Steph Curry i Kevin Durant.
- Dodatkowo, w tym samym meczu Coby White trafił 8/17 za trzy i z LaVinem stali się pierwszą w historii NBA parą kolegów z zespołu z co najmniej ośmioma trójkami w jednym meczu. Klay Thompson ze Stephem Currym mieli trzykrotnie co najmniej siedem, ale nigdy nie trafili obaj po osiem.
- Zion Williamson od początku sezonu imponuje efektywnością, szczególnie blisko kosza. W ostatnim meczu poprawił rekord kariery rzucając 36 punktów. Co ciekawsze pomylił się zaledwie raz na 15 prób z gry (14/15). To 26 przypadek w historii kiedy zawodnik pomylił się maksymalnie raz przy tylu rzutach z gry. Ostatnio takimi graczami byli Jonas Valanciunas w 2015 i Dwight Howard w 2007 – obaj po 14/15. Wcześniejsze takie występy to już era Shaqa. Najwięcej rzutów w historii z maksymalnie jednym pudłem oddał Wilt Chamberlain w 1963 (18/19), a najwięcej bez pudła również on, tyle że 4 lata później (18/18). Na 15 rzutów Ziona w piątkowym meczu, 14 bez pomyłki było z „pomalowanego” – więcej stamtąd w erze play-by-play (czyli od sezonu 1996-97, kiedy w NBA można prześledzić kiedy i skąd rzucał w meczu każdy zawodnik) bez pudła rzucał tylko Hakeem Olajuwon (15/15 w 1998).
- T.J. McConnell to zawodnik o którym można powiedzieć „gracz drugiego planu”. W sezonie gra średnio 23 minuty w meczu, zawsze z ławki, ale jego średnia liczba asyst zbliża się powoli do siedmiu. W ostatnich 10 dniach trzykrotnie miał ich kilkanaście. W przeliczeniu na 100 posiadań McConnell jest najlepszym asystującym ligi (14.3 na 100 posiadań), wyprzedza o ułamki Jamesa Hardena i o ponad jedną asystę Trae Younga i Lukę Doncicia. Historycznie nie jest to może rekordowy wskaźnik, ale jeśli weźmiemy pod uwagę to, że McConnell jest permanentnie rezerwowym, okazuje się że nie było wielu tak często asystujących graczy z ławki. Jedynie Muggsy Bogues w 1989 (16.9 asyst na 100 posiadań), John Stockton w 1987 (16.8) i John Lucas w 1989 (14.8) przekraczali obecne wskaźniki rozgrywającego Pacers.
- Saddiq Bey – debiutant w Detroit Pistons, zanotował 30 punktów i 12 zbiórek z ławki przyczyniając się do piątkowego zwycięstwa w Bostonie. Miał przy tym 10/12 z gry i 7/7 zza łuku! To pierwszy od czasów Granta Hilla (1995) debiutant w Pistons w meczu z double-double i z co najmniej 30 punktami. W całym NBA w tym sezonie nie było takiego debiutanta, a w dwóch poprzednich sezonach takie mecze miewali jedynie Michael Porter i Eric Paschall. Co ważniejsze, żaden debiutant w historii NBA nie trafił siedmiu trójek bez pomyłki, kilku trafiało 6/6, ostatnio Theo Maledon (w obecnym sezonie), De’Aaron Fox i Bogdan Bogdanovic. 7/7 bez pomyłki gracza rezerwowego to 21 przypadek w historii, w ostatnich latach takie mecze mieli Zach LaVine (w sezonie 2018-19), Kyre Irving (2014-15) i Nate Robinson (2012-13). Rekord rezerwowych w NBA pod względem rzutów trzypunktowych bez pomyłki to 9/9 – dwukrotnie Ben Gordon i raz Latrell Sprewell.
Na koniec – aktualna klasyfikacja sezonu pod względem meczów z osiągnięciem triple-double: Luka Doncić 7, Nikola Jokić 5 i Russell Westbrook 5.
Przyglądając się bliżej statystykom mecz po meczu Jokicia, rzuca się w oczy to że trzykrotnie uzbierał dwucyfrową liczbę asyst mając 9 zbiórek, oraz dwukrotnie ponad 10 zbiórek rozdając 9 asyst. Przy pięciu meczach z triple-double, w kolejnych pięciu Serbowi zabrakło jednej akcji do osiągnięcia podwójnych zdobyczy w trzech kolumnach statystyk. Drugim zawodnikiem tego sezonu, który najczęściej poza Jokiciem był o włos od triple-double jest Luka Doncić – trzykrotnie miał 9 zbiórek lub 9 asyst, kiedy spełnione były pozostałe dwa kryteria.
Na podsumowanie ciekawostek statystycznych z nachodzących dni, jak zawsze zapraszam za tydzień!
Więcej moich artykułów na PROBASKET znajdziecie tutaj.
PROBASKET – https://twitter.com/probasketpl
Grupa dyskusyjna PROBASKET – https://www.facebook.com/groups/probasketpl/
PROBASKET na Facebooku – https://www.facebook.com/probasketpl/
PROBASKET na YouTube – https://www.youtube.com/c/PROBASKETLIVE/videos