Darrell Armstrong był jednym z moich ulubionych graczy Orlando Magic. Nie wybrany w drafcie, grą w CBA i Europie udowodnił swoją wartość. Przez 9 sezonów grał na Florydzie. Od zadaniowca do rozgrywającego pierwszej piątki i lidera zespołu. Po zmianie klubu z Dallas Mavericks i Dirkiem Nowitzkim grał w finale NBA. Z nimi zdobył tytuł. Po latach, w roli asystenta trenera. Obecnie wciąż jest w sztabie Ricka Carlisle’a.
Darrell opowiada o grze w Magic, magicznym sezonie 1998-99, gdy jako jedyny w historii NBA zdobył dwie nagrody: Most Improved Award i Sixth Man. Slam Dunk Contest, gdzie zaliczył wpadkę z „lay up” dunkiem. Na koniec o kulisach pracy w Mavericks i z Luką Doncicem.
Wywiad przeprowadził Przemek Opłocki, który odpowiada za projekt „OPOwieści z NBA”. Poniżej macie linki do jego mediów społecznościowych. Lajki czy subskrypcje z pewnością zachęcą go do dalszej pracy.
Przemek Opłocki: Kto w dzieciństwie był Twoim ulubionym graczem?
Darrell Armstrong: Pochodzę z miasta Gastonia, w Karolinie Północnej, skąd są James Worthy, były gracz Lakers, i Sleepy Floyd z Warriors i Rockets. Oglądałem ich w młodości. Jako nastolatek zakochałem się w koszykówce i grze MJ’a.
Przemek Opłocki: W sezonie 1998-99 zdobyłeś dwie nagrody: Most Improved Award i Sixth Man of The Year. Która była dla Ciebie ważniejsza?
Darrell Armstrong: Obydwie. Jestem jedynym graczem w historii NBA, któremu się to udało w jednym sezonie. Wróciłem do gry po operacji barku. Przez kontuzję straciłem 32 gry w poprzednim sezonie. Gdy wróciłem mieliśmy lockout, byłem wówczas wolnym agentem. Podpisałem 5 letni kontrakt za 20 milionów dolarów. W pierwszy sezonie tego kontraktu wygrałem dwie nagrody, dwukrotnie byłem graczem tygodnia. To był wspaniały komplement. Nigdy nie myślałem o żadnej nagrodzie. Chciałem po prostu wrócić do gry po kontuzji. Byłem szybszy i silniejszy. To był niesamowity sezon. 13,8 punktów, 3,6 zbiórki i 6,7 asyst z ławki.