Mecz, który zapowiadał się tej nocy zdecydowanie najlepiej, zawiódł jeśli chodzi o emocje. Bucks rozbili Miami Heat z ponad 40-punktową przewagą. Cavaliers odnieśli pierwszą porażkę w tym sezonie za sprawą Knicks. W spotkaniu przeciwko Chicago Bulls kolejne triple-double zaliczył Russell Westbrook, jednak to nie wystarczyło, by odnieść zwycięstwo. Los Angele Clippers podnieśli się po blamażu z Dallas Mavericks i pewnie wygrali z Timberwolves. (Artykuł aktualizowany na bieżąco).
CLEVELAND CAVALIERS – NEW YORK KNICKS 86:95
- Po imponującym początku sezonu i trzech z rzędu zwycięstwach Cavaliers notują swoją pierwszą porażkę. Pod nieobecność kontuzjowanego Kevina Love Cavs przegrali w Cleveland z New York Knicks.
- Knicks byli dziś lepszym zespołem i potwierdzili to już w pierwszej kwarcie, szybko wychodząc na 15-punktowej prowadzenie. Najlepszym zawodnikiem gości był Julius Randle, autor efektownego triple-double w postaci 28 punktów, 11 asyst i 12 zbiórek. Popełnił przy tym jednak 9 strat.
- Po stronie gospodarzy prym wiódł dziś duet obwodowych wspierany przez Andre Drummonda (17 punktów, 17 zbiórek). Colin Sexton zanotował 20 „oczek”, Darius Garland dorzucił 17. Obaj panowie mieli jednak problemy ze skutecznością (kolejno 6/17 i 6/18 z gry). Cavaliers byli w stanie odrobić straty i w drugiej kwarcie doprowadzili do remisu, ale NYK ponownie odskoczyli z wynikiem i już do końca nie oddali prowadzenia.
- Cavs jako zespół trafili jedynie 7 z 32 rzutów zza łuku. Przegrali również walkę na tablicach (29-41).
autor: Krzysztof Dziadek
DETROIT PISTONS – GOLDEN STATE WARRIORS 106:116
- Golden State Warriors nie zaczęli najlepiej tego sezonu. Jednak Detroit Pistons mają jeszcze gorszy początek, ponieważ ich bilans wynosił przed meczem 0-3. Wojownicy wygrali swój ostatni mecz z Bulls i chcieli podtrzymać zwycięską passę, co im się udało.
- Pierwsza część spotkania przebiegała jednak pod dyktando Tłoków. Utrzymywali się na prowadzeniu przez prawie całe dwie pierwsze kwarty, a ich przewaga urosła już nawet do 12 ,,oczek”. Punktem zwrotnym było starcie Blake’a Griffina oraz Jamesa Wisemana pod koszem, kiedy to zawodnik Pistons otrzymał mocny cios z łokcia.
- Druga część spotkania to już powrót GSW, lecz nie bez emocji, ponieważ w połowie czwartej kwarty na tablicy wyników widniał remis 89:89. Za sprawą Stephena Curry’ego, który zdobył w tym meczu 31 punktów, Warriors odjechali w samej końcówce i nie oddali prowadzenia do samego końca. Bardzo dobrze spisał się również Andrew Wiggins, rzucając 27 punktów.
- W szeregach Pistons najlepiej spisywał się Jerami Grant (27 punktów). Nieco słabiej spisał się Derrick Rose (15 punktów), a Blake Griffin po rozegraniu jedynie 16 minut zdobył 8 punktów. Josh Jackson pokazał się z dobrej strony, dokładając 17 ,,oczek” od siebie.
INDIANA PACERS – BOSTON CELTICS 111:116
- Celtics zrewanżowali się Pacers za porażkę sprzed dwóch dni. Wtedy rzutu na zwycięstwo w końcówce nie trafił Jayson Tatum, dzisiaj nie było takiej potrzeby. Celtics przegrywali w pewnym momencie trzeciej kwarty już 17 punktami, przed ostatnią „ćwiartką” ich przewaga wynosiła 11 „oczek”.
- Jayson Tatum rzucił dzisiaj 27 punktów, miał 11 zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty. W sukurs przyszedł mu Jaylen Brown, który dołożył 20 „oczek”. 14 punktów i 10 zbiórek zanotował Tristan Thompson, a Marcus Smart uciułał 17 punktów.
- – Nie jesteśmy w miejscu, w którym chcielibyśmy być. Jednak czasem musisz próbować różnych sposobów na odniesienie wygranej – przyznał Brad Stevens, trener Celtics. – Wiedzieliśmy, że musimy zagrać z większą intensywnością. Musieliśmy zacząć lepiej bronić – powiedział Tatum.
- W barwach Pacers na wyróżnienie zasłużył Victor Oladipo, który powoli wraca do wysokiej dyspozycji. Dzisiaj zdobył 24 „oczka”, miał sześć zbiórek i sześć asyst. Domantas Sabonis zanotował 14 punktów i 11 zbiórek, a Malcolm Brogdon 19 punktów i siedem asyst.
- – Nie każdy mecz będzie idealny. Cały czas staramy się poprawić kilka rzeczy. Możliwości tego zespołu są ogromne – zapewnił Oladipo.
- Celtics zagrają już jutro o 1:30 z Memphis Grizzlies. Z kolei Pacers, również jutro, ale nieco później, bo o 21:00 rozpoczną swoje starcie z Cleveland Cavaliers.
autor: Dominik Kołodziej
PHILADELPHIA 76ERS – TORONTO RAPTORS 100:93
- Nie tak początek nowego sezonu wyobrażali sobie Toronto Raptors, dla których przegrana w Philadelphii to już trzecia z rzędu porażka. Podopieczni Nicka Nurse’a przez większość czasu gry byli stroną przeważającą, lecz w czwartej kwarcie wypuścili wygraną z rąk.
- Od początku meczu dobrze prezentował się Tobias Harris (26 pkt), zdobywca 9 z pierwszych 11 punktów Sixers. Od tamtego momentu skuteczność Philadelphii drastycznie spadła i oscylowała w granicach 20%. Gospodarze przez cały wieczór mieli dodatkowo również problemy z trafieniami zza łuku. Tymczasem po drugiej stronie parkietu świetnie radzili sobie Pascal Siakam i OG Anunoby – obaj zdobyli po 20 punktów.
- Kolejne części spotkania stały pod znakiem powtarzającego się schematu. Raptors z łatwością odskakiwali z wynikiem (najwyższe prowadzenie różnicą 14 „oczek”), po czym tracili przewagę po imponujących seriach punktowych 76ers – 15:3 w drugiej „ćwiartce”, 13:0 w trzeciej. Na około trzy minuty przed końcową syreną Sixers objęli pierwsze prowadzenie od stanu 6:4. Na wysokości zadania stanął wówczas Joel Embiid, autor 29 punktów i 16 zbiórek (7/17 z gry, 14/16 z linii).
- Przy 1:05 na zegarze kluczową „trójkę” trafił Seth Curry (17 pkt). Po chwili po szóstym faulu parkiet opuścił Pascal Siakam, a Tobias Harris podwyższył prowadzenie Sixers celnymi rzutami z linii (98:91). Gospodarze skutecznie egzekwowali kolejne rzuty osobiste i dowieźli zwycięstwo do końca.
- Na wyróżnienie zasłużył m.in. Kyle Lowry, zdobywa 24 punktów, 9 asyst i 8 zbiórek. Nie najgorzej zagrał także Ben Simmons, który zakończył spotkanie z dorobkiem 11 „oczek”, 7 asyst i 13 zbiórek. 24-latek miał jednak problemy ze skutecznością (3/11 z gry).
autor: Krzysztof Dziadek
WASHINGTON WIZARDS – CHICAGO BULLS 107:115
- Pojedynek dwóch zespołów, które sezon rozpoczęły od trzech rozczarowujących porażek. Wizards przegrali u siebie z Bulls i wraz z Detroit Pistons mają obecnie najgorszy bilans w całej lidze (0-4).
- Pierwsza połowa meczu była dość wyrównana, lecz po przerwie „Byki” zdołały odskoczyć z wynikiem. Na początku czwartej kwarty podopieczni Billy’ego Donovana prowadzili już różnicą 19 punktów. Dobrze spisali się Zach Lavine (23 pkt), Coby White (18 pkt), a także rezerwowy Otto Porter Jr (16 pkt). Double-double w postaci 10 „oczek” i 12 zbiórek wywalczył z kolei Wendell Carter Jr.
- Trzecie triple-double w swoim trzecim występie w tym sezonie zanotował Russell Westbrook. Rozgrywający zakończył spotkanie z dorobkiem 21 punktów, 11 asyst i 15 zbiórek. Najlepszym punktującym Czarodziei był Bradley Beal, zdobywca 29 „oczek”. Cenne minuty z ławki dołożył Davis Bertans (20 pkt).
- Obie drużyny zmierzą się ponownie już 31 grudnia, tym razem w United Center w Chicago. Forma Wizards sugeruje jednak, że pomimo obecności Westbrooka i Beala zespół będzie miał ogromne problemy z awansem do fazy play-offs.
autor: Krzysztof Dziadek
MIAMI HEAT – MILWAUKEE BUCKS 97:144
- Mecz bez większych emocji. Ekipa z Wisconsin prowadziła 24 punktami już w pierwszej ćwiartce i nawet na moment nie pozostawiła wątpliwości, kto jest dzisiaj lepszy. Tym samym Bucks nieco zrewanżowali się Heat za porażkę w drugiej rundzie zeszłorocznych play-offów.
- W szeregach Heat zabrakło dzisiaj Jimmy’ego Butlera, który odczuwa dyskomfort w prawej kostce. Pod jego nieobecność zespół zaprezentował się fatalnie, nie był w stanie przeciwstawić się rozpędzonym Bucks. Tyler Herro rzucił dla Heat 23 punkty.
- Giannis Antetokounmpo nie musiał się zbytnio wysilać. Spędził na parkiecie 25 minut, rzucił dziewięć punktów. Przy okazji jego seria 108 kolejnych spotkań z przynajmniej „dychą” na koncie dobiegła końca. 25 „oczek” zdobył Khris Middleton, a 24 punkty dołożył Jrue Holiday. Dzisiejsze zwycięstwo jest najwyższym w historii Bucks odniesionym na wyjeździe.
- Bucks pobili dzisiaj rekord NBA pod względem celnych rzutów zza łuku. Dzisiaj trafili aż 29 razy, poprzedni rekord należał do Houston Rockets i wynosił 27. Jeśli chodzi o poprzednie najlepsze osiągnięcie zespołu z Wisconsin w tym elemencie, to wynosiło ono 22.
- Szansa do rewanżu dla Heat już jutro w nocy – starcie pomiędzy obiema ekipami rozpocznie się o 1:30.
- Na trybunach zasiadło około 100 kibiców. Byli to głównie członkowie rodzin zawodników i pracowników klubu z Miami.
autor: Dominik Kołodziej
OKLAHOMA CITY THUNDER – ORLANDO MAGIC 107:118
- Do Oklahomy przyjechali jak dotąd niepokonani Orlando Magic. Gospodarze nie weszli w ten sezon tak, jakby tego chcieli i po rozegranych trzech spotkaniach, ich bilans wynosi 1:2. Rozpędzona ekipa z Vuceviciem na czele jest teraz jedną z dwóch niepokonanych ekip w lidze.
- Od początku do końca Magic kontrolowali to, co dzieje się na parkiecie. Mimo że ich przewaga nie była aż tak duża, to OKC nie byli w stanie odrobić straty. Dopiero w ostatniej kwarcie goście znacznie odjechali z wynikiem i zakończyli mecz z różnicą 11 punktów.
- Nikola Vucević zaliczył kolejny bardzo dobry występ. Tym razem rzucił 28 punktów, lecz dołożył także 10 zbiórek oraz 5 asyst. Mógł liczyć na wsparcie ze strony kolegów z zespołu w postaci Dwayne’a Bacona (18 punktów), czy Evana Fourniera (14 punktów).
- OKC wypadło słabo jeśli chodzi o całokształt gry. Nie potrafili znaleźć sposobu, by odrobić kilkupunktową stratę. Shai Gilgeous-Alexander zdobył 23 punkty. Isaiah Roby starał się mu pomóc, rzucając 18 punktów. Z ławki rezerwowych swoje zdobycze dołożyli Hamidou Diallo (13 punktów) oraz 14 ,,oczek” dorzucił Mike Muscala.
LOS ANGELES CLIPPERS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 124:101
- Los Angeles Clippers chcieli za wszelką cenę odegrać się za wielki blamaż przeciwko Mavs. Natomiast Timberwolves zanotowali bardzo dobry start, wygrywając dwa pierwsze starcia. Po porażce z Clippers ich bilans wynosi 2:2, z czego dwie porażki są z drużynami z Los Angeles.
- Mecz nie miał za dużej dramaturgii. Pierwsza kwarta dobra w wykonaniu drużyny z Minnesoty, lecz już druga ,,ćwiartka”, to początek dominacji Clippers. Przez następne odsłony aż do końca spotkania zespół z Los Angeles kontrolował wydarzenia na parkiecie. Ostatecznie wygrali różnicą 23 punktów.
- Pod nieobecność Leonarda oraz Morrisa, najlepiej spisali się Lou Williams (20 punktów) oraz drugi z duetu gwiazd, Paul George (18 punktów). W ostatnich minutach na parkiecie prezentowali się głównie rezerwowi, z powodu dużej przewagi.
- W Minnesocie to D’Angelo Russell był najlepiej punktującym graczem, zdobywając 22 punkty. Malik Beasley rzucił kilka ,,oczek” mniej (19 punktów). Z dobrej strony pokazał się również Ricky Rubio, który rzucał ze skutecznością 75%.
PHOENIX SUNS – NEW ORLEANS PELICANS 111:86
- Jae Crowder rzucił 21 punktów, a Cameron Johnson dołożył 18 „oczek”. – To gra zespołowa, stajemy się lepsi z każdym kolejnym meczem – oznajmił Mikal Bridges. Decydująca o końcowym wyniku spotkania okazała się być druga kwarta, po której Suns prowadzili już 66-44.
- W trzeciej kwarcie, po celnej próbie Corwdera zza łuku prowadzenie Suns wynosiło już 32 punkty. – Te dwie środkowe kwarty, nawet nie wiem, co mam powiedzieć. Nie znajduję w nich ani jednej pozytywnej rzeczy. Grali ze zdecydowanie lepszą energią – przyznał Stan Van Gundy, trener Pelicans.
- Aż sześciu koszykarzy Suns wykręciło dwucyfrowy wynik punktowy. DeAndre Ayton miał 13 „oczek” i 12 zbiórek. Bridges i Cameron Payne dołożyli po 13 „oczek”, a Dario Sarić zanotował 10 punktów.
- W szeregach Pels najlepiej spisał się Zion Williamson, rzucił 20 punktów. Brandon Ingram miał 13, a Steven Adams 11 punktów. Ekipa z Nowego Orleanu trafiła zaledwie trzy z 24 prób zza łuku. Suns, dla porównania, trafili za trzy aż 19 razy
autor: Dominik Kołodziej
SACRAMENTO KINGS – DENVER NUGGETS 125:115
- To było już drugie starcie tych dwóch zespołów w tym sezonie. W pierwszym spotkaniu to również zawodnicy Kings okazali się lepsi. Nuggets rozpoczęli rozgrywki z bilansem 1:3, co na pewno ich nie zadowala. Natomiast ich rywale radzą sobie zaskakująco dobrze (bilans 3:1).
- Spotkanie przyniosło dużo emocji fanom obu drużyn. W pierwszej kwarcie to Nuggets mieli przewagę, lecz już w następnej odsłonie, to Kings wyszli na prowadzenie. Na ostatnią ,,ćwiartkę” gracze Sacramento wychodzili ze stratą czterech punktów, lecz doprowadzili do wyrównania. W samej końcówce udało im się odskoczyć na kilka punktów i zwyciężyć w całym starciu.
- Bardzo dużą rolę w zwycięstwie Kings odegrały punkty zza łuku, ponieważ gospodarze rzucali ze skutecznością 48,5%. Najlepiej spisali się De’Aaron Fox (24 punkty) oraz Richaun Holmes (20 punktów). Ważne zdobycze dołożyli rezerwowi Tyrese Haliburton (13 punktów) oraz Nemanja Bjelica (12 punktów)
- W Nuggets kolejny świetny występ zanotował Jokić, zdobywając 26 punktów, 11 zbiórek, 12 asyst. W bardzo dobrej dyspozycji był również Michael Porter Jr. (30 punktów). Monte Morris dołożył 24 ,,oczka”, lecz to nie wystarczyło na bardzo skutecznych Kings.