Charlotte Hornets podpisali z Gordonem Haywardem czteroletni kontrakt kontrakt wart 120 milionów dolarów. Potrzebowali jednak zrobić miejsce w limicie płac i z klubem zmuszony został pożegnać się Nicolas Batum. Teraz Francuz jest aktualnie niezastrzeżonym wolnym agentem i podobno nie narzeka na brak ofert.
Oczywiście w grę w dalszym ciągu wchodzi sign-and-trade z Boston Celtics, ale najnowsze raporty wskazują, że Francuz zostanie zwolniony z ostatniego roku swojego kontraktu, a jego płatność rozciągnięta na kilka lat, zastosowany zostanie tzw. stretch kontraktu.
Batum może spokojnie podpisać kontrakt wart minimum dla weterana, a dać drużynie zdecydowanie więcej. Jest on dobrym obrońcą, przyzwoitym rozgrywającym i posiada doświadczenie w play-offach. Zespół walczący o mistrzostwo z pewnością skorzysta z usług weterana na minimalnej umowie.
– Sześć drużyn kontaktowało się ze mną w sprawie Nico, są to: Jazz, Warriors, Nets, Clippers, Bucks i Raptors. Nico jest aktualnie w najlepszej kondycji fizycznej w swoim życiu. Ciężko trenował, schudł 10 kilogramów – powiedział agent Francuza, Jeremy Medjana.
W formie i znający swoją rolę Batum może być bardzo przydatnym elementem mistrzowskiej ekipy. W sezonie 2018-19 trafił 39% swoich rzutów za trzy, a w play-offach rozegrał 40 meczów. Oczywiście ludzie nie widzą go w pozytywnym świetle. Warto jednak pamiętać, że w trakcie pierwszych czterech sezonów w Hornets osiągał on średnie na poziomie 13 punktów, 5.6 zbiórek i pięciu asyst, trafiając 35% prób zza łuku.
Największą krzywdę wyrządził mu ogromny kontrakt, który mu zaproponowano. Ale bądźmy szczerzy – każdy czytający ten artykuł podpisałby umowę na pięć lat, za którą otrzymałby 120 mln dolarów. Poza tym Batum ma dopiero 31 lat, prawie 32, więc spokojnie może w tej lidze jeszcze pograć. W wymienionych wyżej zespołach mógłby odnaleźć się jako ważny zmiennik.
Follow @DominikKoldziej
Follow @PROBASKET