Przede wszystkim – wielkie brawa dla Denver Nuggets za wspaniałą historię, jaką napisali w play-offach. To zespół, którego kibice pomimo porażki mogą czuć się dumni. Jednak to Los Angeles Lakers w pięciu meczach awansowali do wielkiego finału i to w dużej mierze za sprawą fantastycznego w czwartej kwarcie LeBrona Jamesa.
LOS ANGELES LAKERS – DENVER NUGGETS 117:107 (4-1 w serii)
- Mimo drobnego dyskomfortu, Anthony Davis dostał od sztabu medycznego zielone światło do gry w meczu numer pięć. Silnemu skrzydłowemu kostka nie przeszkadzała, ale otrzymał od trenera Franka Vogela bardzo wyraźny komunikat, że ma zapomnieć o walce na tablicach, co odzwierciedliło się w jego liczbie zbiórek. Pod koszem Denver Nuggets terroryzował LeBron James, który w żaden sposób nie chciał zlekceważyć swojego przeciwnika.
- Los Angeles Lakers już w pierwszych minutach podwajali wychodzącego z pick-and-rolla Jamala Murraya, by odciąć mu rzut lub penetrację. Na domiar złego, szybkie dwa faule złapali Nikola Jokić i Gary Harris, co było dla Mike’a Malone’a niezwykle kłopotliwe, bo w takiej sytuacji musiał liczyć na produktywność graczy z ławki. Obowiązki ofensywnego lidera próbował przejąć na siebie w pierwszej połowie Michael Porter Jr, ale nie potrafił złapać serii, która zaskoczyłaby dobrze przygotowaną obronę Lakers.
- Ekipa z LA drugą kwartę rozpoczynała mając 9 asyst na 12 trafień, co dobrze świadczyło o płynności ich ataku. Zadomowili się w pomalowanym i torturowali rywala w penetracjach pick-and-rollem. W 3. minucie drugiej kwarty “Joker” złapał trzeci faul, znów wykluczając się gry i nie ułatwiają zadania swoim kolegom. Strata 10 punktów po 24 minutach gry i tak była najniższym wymiarem kary dla koszykarzy z Kolorado.
- Ogromne problemy miał Jamal Murray, który nie potrafił przygotować dla siebie rzutu. Okazało się, że lider Nuggets grał z urazem i mógł być w tym meczu wyłącznie wabikiem. Gracze z Denver nie mieli zamiaru się poddawać. Na 4 minuty przed końcem trzeciej kwarty, trójka Portera Jr’a zmniejszyła stratę Bryłek do 7 punktów. Lakers odrobinę się rozluźnili, przestali agresywnie atakować pomalowane. Po rzutach wolnych Murraya było 84:84, przewagę Lakers odzyskał Davis trafiając za trzy w ostatniej sekundzie trzeciej kwarty.
- Jednak strata zaledwie 3 punktów zapowiadała bardzo ciekawą ostatnią część meczu numer pięć między drużynami z LA i Denver. Lakers wrócili na parkiet z konkretnym zadaniem – zaczęli atakować Murraya, który nie był w stanie poradzić sobie w obronie grając na jednej nodze, więc ratował się faulami. Gdy na 6 minut przed końcem Alex Caruso dostrzegł otwartego na dystansie Davisa, nie wahał się nawet moment. Piłka po rzucie AD przecięła siatkę i przywróciła LAL 10-punktowe prowadzenie. Końcówka należała jednak do innej gwiazdy.
- LeBron James zanotował 9 punktów z rzędu karcąc obronę Nuggets za każdy możliwy błąd. Przejął mecz w momencie, w którym Lakers potrzebowali kropki nad i, to było doprawdy imponujące. Skończył mecz z dorobkiem 38 punktów, 16 zbiórek i 10 asyst! Kolejnych 27 oczek, 5 zbiórek i 3 asysty Davisa. Lakers w całym meczu rzucali na 55% skuteczności. Po stronie Nuggets po 20 punktów Nikoli Jokicia i Jeramiego Granta. W Denver mogą być ze swojej gry dumni, natomiast Lakers czekają na wynik serii pomiędzy Miami Heat i Boston Celtics.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Redick zdradził, co czuje po porażkach Lakers. Na pewno żartował?
- NBA: Wykorzystuje nieobecność Sochana. Robi wrażenie nawet na LeBronie
- NBA: Kluby z Zachodu chcą zmiany formatu play-offów. Koniec z podziałem na konferencje?!
- NBA: D’Angelo Russell zaskoczył. Chce reprezentować naszych sąsiadów!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem