Dla zawodników Boston Celtics wygrana w meczu numer cztery była sprawą fundamentalną. Porażka oznacza, że przegrywają w serii z Miami Heat już 1:3. Kolejne niepowodzenie wyeliminuje ich z walki o wielki finał NBA. Co zatem poszło nie tak, szczególnie w pierwszej połowie, dla Celtów?
– Nie grałem wystarczająco agresywnie. W pierwszej połowie nie rzuciłem żadnego kosza, to niedopuszczalne. Wiedziałem, że muszę zagrać lepiej i to starałem się uczynić – powiedział Jayson Tatum. Skrzydłowy skończył ostatecznie zawody z 28 punktami, ale wszystkie zdobył w drugich 24 minutach. W pierwszej połowie oddał łącznie zalewie sześć rzutów z gry. Młody gwiazdor Celtics wyglądał do przerwy dość statycznie, nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności.
Jednak trzecia kwarta była w jego wykonaniu już zdecydowanie lepsze. Rozpoczął je od dwóch akcji 2+1, pomógł również Celtom w czwartej odzyskać na kilka sekund prowadzenie. – Taka jest koszykówka. Wszyscy mamy momenty, w których myślimy, że to nie nasz dzień. W trakcie przerwy mógł się zresetować, wielu zawodników ma takie mecze. W drugiej połowie był zdecydowanie bardziej agresywny. Czasem wystarczą dwa lub trzy rzuty, aby zawodnik takiego kalibru wrócił na swój normalny poziom – powiedział szkoleniowiec Celtics, Brad Stevens.
Celtowi zdecydowanie za późno zaczęli się rozkręcać. Jak przyznał sam Stevens, mieli szczęście, że do przerwy przegrywali zaledwie sześcioma „oczkami”. Celtics cały czas byli blisko Heat. Jednak w ostatecznym rozrachunku wykonywali oni syzyfową pracę, szczególnie, gdy tak dobrze dysponowany strzelecko był dzisiaj Tyler Herro, zdobywca 37 punktów.
Wina leży po stronie podopiecznych Stevensa, którzy w pierwszej połowie trafili zaledwie 4 z 11 rzutów z czystych pozycji. Celtics zanotowali również dużo strat, kilka z nich w kluczowych fragmentach spotkania. Ostatecznie przegrali ten element gry 19:8, co pozwoliło Heat na zdobycie 17 punktów w kontrze. Ogólnie zawodnicy nie grali z tą samo energią, co przez pierwsze trzy spotkania. Jeśli Celtics przegrają z Heat ponownie, pojadą do domu.
– Nie potrafię wytłumaczyć tego, co zdarzyło się w pierwszej połowie. Najprostszą odpowiedzią będzie to, że musimy po prostu zagrać lepiej. Wiemy, jaka jest stawka, cały sezon sprowadza się do tych kilku meczów. Nie byłem sobą w pierwszej połowie. Będę musiał się bardziej postarać – dodał Tatum.
Jeszcze przed meczem numer cztery Celtics nie mogli sobie pozwolić na żadne potknięcia, ale właśnie to stało się w Game 4. Dla podopiecznych Stevensa nie ma już marginesu błędu – Jeśli chcą zagrać w finale NBA, muszą trzy kolejne spotkania wygrać. – Musimy trzymać się razem i walczyć do końca. To najlepsze, co możemy dla tego klubu zdobyć. Jeśli się rozpadniemy, to nie będzie to dla nas dobra sytuacja. Musimy się wspierać, o to w tym chodzi. Nie mogę się doczekać spotkania z chłopakami i analizy wideo. Na kolejny mecz musimy wyjść i walczyć – skomentował Jaylen Brown.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Wykorzystuje nieobecność Sochana. Robi wrażenie nawet na LeBronie
- NBA: Kluby z Zachodu chcą zmiany formatu play-offów. Koniec z podziałem na konferencje?!
- NBA: D’Angelo Russell zaskoczył. Chce reprezentować naszych sąsiadów!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż