Poza pierwszą kwartą, Denver Nuggets nie mieli w tym starciu argumentów. Połączenie Anthony’ego Davisa z Rajonem Rondo było głównym motorem napędowym, gdy gracze z LA budowali w trzeciej kwarcie swoją 20-punktową przewagę. Łatwe zwycięstwo nie powinno jednak uśpić czujności podopiecznych Franka Vogela.
- Początek serii pomiędzy tymi drużynami zwiastował wiele dobrych rzeczy dla fana NBA. Wypoczęci Los Angeles Lakers i grający jeszcze na adrenalinie z poprzedniej rywalizacji Denver Nuggets. Bardziej doświadczony zespół próbował zaskoczyć obronę z Kolorado szybkością, dużą liczbą podań i ścięciami w odpowiednim momencie posiadania. Lakers mieli wiele swobody w swojej grze, skutecznie dzieląc się piłką, czego potwierdzeniem było 12 asyst zespołu przy pierwszych 15 trafieniach.
- W drużynie Mike’a Malone’a był tylko jeden gracz z doświadczeniem na takim etapie rywalizacji – Paul Millsap. Skrzydłowy żartował, że uciekł ze wschodu przed LeBronem Jamesem, a ten wkrótce potem postanowił, że tym razem zdominuje zachód. Pierwszą kwartę Nuggets zakończyli buzzer-beaterem Jamala Murraya. Wówczas nie było jeszcze w środku Dwighta Howarda i to dało dużo swobody w rozgrywaniu Nikoli Jokicowi. Sielanka skończyła się w drugiej kwarcie, gdy wybudzony ze snu Dwight Howard zaczął terroryzować rywala pod obręczą.
- Jednak gdy mecz zaczynał układać się po myśli Los Angeles Lakers, w jednym z wjazdów LeBron James podkręcił kostkę. Chwila grozy zakończyła się jednak westchnieniem ulgi. Lider składu zawiązał mocniej buta i kontynuował grę nie dając po sobie poznać, że cokolwiek mu doskwiera. W międzyczasie Jokić złapał trzy faule i musiał przez dłuższą chwilę oglądać swoich kolegów z perspektywy ławki. Duża niefrasobliwość w ataku i obronie Nuggets pozwoliła rywalowi zbudować dwucyfrowe prowadzenie po serii 16:1.
- Bardzo dobrze ze swoich zadań wywiązywał się wspomniany Howard, który przecież nie grał w ogóle w serii z Houston Rockets. Stanął oko w oko z Jokerem i ten miał z nim sporo problemów, gdy łapał piłkę obrócony plecami do kosza. W trzeciej kwarcie przewaga Lakers urosła do 20 punktów. Mimo skutecznej gry Jamala Murraya, który skrupulatnie wybierał swoje rzuty, w obronie ekipa z Denver nie miała żadnej odpowiedzi, zwłaszcza na połączenie Rajon Rondo – Anthony Davis. Panowie zdominowali rywala w trzeciej kwarcie grą w pick-and-rollu i lobami.
- Szybkość gry, przygotowane rozwiązania, precyzja i komfort, jaki Lakers zyskali sugerował, że nie pozwolą Nuggets podnieść się z kolan. Jeszcze przed końcem trzeciej kwarty swój piąty faul złapał Jokić. Jeziorowcy wiedzieli, że nie mogą stracić koncentracji, bo Nuggets wykorzystają każdy taki moment. Mijały jednak kolejne minuty, a Lakers potwierdzali swoją dojrzałość, bezstresowo kontrolując mecz. LBJ opuszczał ławkę rezerwowych na 2 minuty przed końcem spotkania, bo wiedział, że nic złego się już jego kolegom nie przydarzy.
- Nuggets zabrakło konkretnego ofensywnego uderzenia. Jokić i Murray zanotowali po 21 punktów. Z ławki 14 oczek i 10 zbiórek Michaela Portera Jr’a, ale większość z tych punktów zdobył wtedy, gdy obrona Lakers traktowała już rywala ulgowo. W obozie z LA najlepiej wyglądał Anthony Davis notując 37 punktów, 10 zbiórek i 4 asysty. 12 asyst LeBrona Jamesa i 9 asyst z ławki Rajona Rondo. W całym meczu Lakers grali na 53% skuteczności z gry. Kolejne spotkanie serii w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Redick zdradził, co czuje po porażkach Lakers. Na pewno żartował?
- NBA: Wykorzystuje nieobecność Sochana. Robi wrażenie nawet na LeBronie
- NBA: Kluby z Zachodu chcą zmiany formatu play-offów. Koniec z podziałem na konferencje?!
- NBA: D’Angelo Russell zaskoczył. Chce reprezentować naszych sąsiadów!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem