Ja Morant w bardzo dobrym stylu zakończył swój debiutancki sezon w NBA. We wczorajszym meczu z Portland Trail Blazers rzucił 35 punktów, co było jego najlepszym wynikiem w karierze. Nie uchroniło to jednak Memphis Grizzlies przed porażką i ostatecznym zakończeniem sezonu. Po spotkaniu rozgrywający wyznał, że grał pomimo kontuzji.
–Przez ostatnie cztery spotkania, od meczu z Toronto Raptors, grałem ze złamanym kciukiem – powiedział Morant. 21-latek jest głównym faworytem do wygrania nagrody dla najlepszego debiutanta zakończonego sezonu. Pomimo urazu oddał wczoraj aż 28 rzutów z gry, najwiecej w karierze. Wczoraj dołożył do 35 punktów, osiem asyst, cztery zbiórki i osiem strat – najwięcej w sezonie.
Jeśli Grizzlies wygraliby wczorajszy mecz, dzisiaj mierzyliby się ponownie z Blazers w meczu o awans do play-offów, gdzie w pierwszej rundzie zagraliby z Los Angeles Lakers. Porażka zaprzepaściła ich szanse, a ich ostateczny bilans od czasu wznowienia rozgrywek wyniósł 2-7. Przed rozpoczęciem zmagań w „bańce” Grizzlies mieli nad Blazers 3.5 spotkania przewagi.
–Nie mogę powiedzieć, że jestem zawiedziony. Nikt nie lubi przegrywać, ale trzeba w tym wszystkim znaleźć pozytywy. Byliśmy blisko, zabrakło dwóch wygranych. Musimy wrócić do ciężkiej pracy i przygotowywać się do kolejnych rozgrywek – dodał rozgrywający.
Z pewnością sporym ciosem dla Grizzlies była kontuzja Jarena Jacksona Jr., który zagrał w „bańce” trzy spotkania zanim musiał zakończyć swój sezon z powodu zerwanej łąkotki. Skrzydłowy rzucał w Orlando średnio 25 punktów w każdym meczu.
–Jestem dumny z zawodników i sztabu szkoleniowego, graliśmy dobrze pomimo przeciwnościom losu. Od początku zmagaliśmy się z kontuzjami, pech nie opuszczał nas również w Orlando. Jednak walczyliśmy do końca, jestem z tego ogromnie dumny – zakończył Morant.