Środa przyniosła w NBA dwie ważne informacje w światku trenerskim. Otóż zarówno Nate McMillan, jak i Brad Stevens przedłużyli kontrakty ze swoimi klubami. Idealnie w porę przed fazą play-off, by móc skupić się na najważniejszych momentach sezonu.
Jako pierwsi o przedłużeniu umowy ze swoim szkoleniowcem poinformowali Indiana Pacers, którzy od maja 2016 roku grają pod wodzą Nate’a McMillana, a więc byłego zawodnika. W tym czasie drużyna z Indianapolis czterokrotnie zagrała w fazie play-off i w tym roku nie będzie wyjątku – wiadomo już, że Pacers zmierzą się w pierwszej rundzie z zespołem Miami Heat. McMillan przez cztery lata trenowania w Indianie może pochwalić się bilansem 181-136 – brakuje mu jednej wygranej, by przesunąć się na trzecie miejsce listy najlepszych trenerów w historii klubu.
Czwarte miejsce na podobnej liście, tyle tylko że Boston Celtics, zajmuje na razie Brad Stevens, który w środę także przedłużył obowiązującą umowę. Stevens piastuje stanowisko szkoleniowca Celtów od lipca 2013 roku i pod jego wodzą Bostończycy legitymują się bilansem 318-245. Tylko raz, w debiutanckim sezonie Stevensa, nie udało się im awansować do fazy play-off – w tym roku już po raz szósty z rzędu Celtics spróbują powrócić do finałów. Jak do tej pory największy sukces 43-letniego szkoleniowca to dwukrotny udział w finałach konferencji.
W obu przypadkach kluby zdecydowały się nie podawać szczegółów przedłużenia kontraktu, a co za tym idzie nie wiemy nic o długości umów. Warto jednak pamiętać, że umowa Stevensa obowiązywała jak do tej pory aż do 2022 roku – trener Celtics podpisał 6-letni kontrakt na początku swojej przygody z NBA, a w 2016 roku ustalono warunki 3-letniego przedłużenia. W kolejnych tygodniach możemy spodziewać się podobnych ruchów ze strony innych klubów, choć część zespołów zapewne uzależni swoje decyzje od sukcesu drużyny w fazie play-off.