Wiemy już, że zespoły zawitają do Orlando na początku lipca, by rozpocząć obóz przygotowawczy przed wznowieniem sezonu 2019/2020. Zawodnicy mają być codziennie poddawani testom na obecność koronawirusa. To kwestia, która spędza sen z powiek wielu osobom.
Jeff Van Gundy wspomniał scenariusz, który może być dla wszystkich bardzo niepokojący. Według ligowych protokołów, jeśli zawodnik lub członek zespołu zostanie pozytywnie zdiagnozowany, będzie natychmiast odizolowany na siedem dni. Problem polega jednak na tym, że w międzyczasie może zarazić kilkanaście kolejnych osób. Zatem Disneyland niemal od razu może zamienić się w epidemiczną bombę.
– Moim zdaniem na ten moment lekceważymy obawy przed złapaniem koronawirusa przez jednego z zawodników – twierdzi Van Gundy. Oczywiście przed dołączeniem do bańki wszyscy zostaną dokładnie przebadani, ale to nie da stuprocentowej pewności. – To niebezpieczna sytuacja dla zespołu tego gracza, dla rywala zespołu tego gracza i dla wszystkich, którzy mają z tym zespołem wkrótce zagrać. Moim zdaniem obawa przed takim zdarzeniem jest większa niż się spodziewamy – dodał.
Pojawił się więc konkretny problem, bo niektórzy zawodnicy mogą jechać do Orlando przestraszeni. W najgorszym wypadku będą ryzykować własnym zdrowiem i życiem, by dokończyć sezon. Liga jest tego świadoma, dlatego opracowuje 100-stronnicowy program restrykcyjnych zabezpieczeń. Związek zawodników zaakceptował plan ligi, więc na ten moment koszykarze są gotowi wziąć udział w śmiałym projekcie.
– Co jeśli wirusa nie złapie dwunasty zawodnik rotacji, ale prawdziwa gwiazda ligi? Jeden z najlepszych zawodników na świecie? – kontynuuje dalej Van Gundy. To pytanie pozostaje na razie bez odpowiedzi.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET