To dopiero wieści. Okazało się bowiem, że podczas ostatniego sezonu w karierze Kobego Bryanta, za liderem Los Angeles Lakers podążała ekipa filmowa, która chciała uchwycić ostatnie momenty w lidze jednego z najlepszych graczy w jej historii.
Los Angeles Lakers byli wówczas w niezwykle trudnym położeniu. Nic nie wskazywało na to, że zespół dołączy do walki o play-offy zachodniej konferencji. Kobe Bryant zdawał sobie z tego sprawę. Mimo to zgodził się na to, by ekipa filmowa podążała za nim krok w krok, podczas gdy on był na ostatniej prostej swojej bogatej kariery. Pozwolił na to samo, co kilkanaście lat wcześniej zrobili przy okazji ostatniego sezonu Chicago Bulls Michaela Jordana.
To było jednak wyjątkowo dziwne doświadczenie, ponieważ zawodnicy musieli znosić operatorów kamer w trakcie najgorszego sezonu w historii Lakers. Było to więc bardzo frustrujące doświadczenie, o czym opowiadał m.in. Larry Nance Jr, wówczas pierwszoroczniak. – Nie znosiłem tego, że są w naszej szatni, ale z drugiej strony rozumiałem, dlaczego tam są – dodaje. Dla wielu było to nieznośne, ale przecież chodziło o Black Mambę.
Szef PR Lakers – John Black zdradził, że nikt wcześniej nie miał takiego dostępu do Kobego. Kamery podążały za drużyną wszędzie, w domu, na wyjeździe, w autobusie, w samolocie. Bryant pozwalał im także nagrywać w domu, by materiał był wielowątkowy. Lakers przegrywali, ale ostatni mecz sezonu rozgrywali na własnym parkiecie przeciwko Utah Jazz. Kobe rzucił 60 punktów prowadząc swoją ekipę do wygranej. To wisienka na torcie całej tej historii.
Taśmy już są w trakcie edycji przez filmowców. Kobe na kilka miesięcy przed śmiercią sprawdzał, jak idą pracę nad dokumentem. Na razie nikt nie planuje jego premiery, ale możemy oczekiwać, że za kilka lat koncepcja będzie gotowa i opowie znacznie więcej niż tylko i wyłącznie o rozgrywkach 2015/2016 Kobego. Tak czy inaczej dla fanów Lakers i Bryanta to ekscytujące wieści, ponieważ mają na co czekać. To może być celebracja wspaniałej kariery.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET