Koronawirus dotarł do NBA po tym jak zdiagnozowano go u Rudy’ego Goberta. Liga zawiesiła rozgrywki na czas nieokreślony i być może w ten sposób skończyła się kariera jednego z największych zawodników ostatnich 22 lat.
Vince Carter, który rozgrywał ostatni sezon, prawdopodobnie meczem z New York Knicks zakończył karierę. Nie wiadomo jeszcze jakie będą dalsze kroki odnośnie przyszłości rozgrywek, tego się dowiemy w najbliższych dniach, tygodniach, a może nawet miesiącach. Niemniej Cartera na parkiecie możemy już nie zobaczyć, jeśli przerwa będzie się przedłużała.
Sam Vince to przyznawał w dość długiej konferencji prasowej po przegranym przez Atlanta Hawks spotkaniu z New York Knicks:
Vince zagrał w tym meczu 13 minut, trafił 2 z 5 rzutów z gry, w tym jedną trójkę, dołożył 1 zbiórkę i 4 faule. Dość skromny rezultat, ale do takich w obecnym sezonie przyzwyczaił. Łącznie w całym sezonie notował średnio 5,0 punktu i 2,1 zbiórki na mecz.
W swojej karierze ma obecnie 25728 punktów, 2290 trafionych trójek i w obu kategoriach plasuje się bardzo wysoko w historii ligi. W punktach znajduje się na 22. miejscu, a w trójkach jest szósty. Sam zawodnik wydaje się być pogodzony z tą sytuacją i jak sam zauważa, są teraz ważniejsze rzeczy niż koszykówka.
Gdyby to miał być jego ostatni mecz, to jako cała redakcja mówimy gromkie: DZIĘKI VINCE!