James Harden zdobył 30 punktów i miał 14 asyst oraz 10 zbiórek przeciwko Hornets. Było to jego 46 triple-double. Rockets przegrali 99:108, ale uwagę kibiców i dziennikarzy przykuło „wyjątkowe osiągnięcie” lidera Rakiet. Harden zaliczył Quadruple-double, bo miał jeszcze 10 strat! Oczywiście to są żarty, bo straty to nic pozytywnego.
Jak się okazuje takie oszukane Quadruple-double, czyli normalne triple-double, ale do tego jeszcze 10 strat zdarzało się w ostatnich latach dość często.
Zacznijmy jednak od prawdziwego Quadruple-double. Zdarzyło się ono w NBA czterokrotnie.
Nate Thurmond – 18 października 1974, Chicago Bulls vs. Atlanta Hawks: 22 punkty 14 zbiórek, 13 asyst i 12 bloków.
Alvin Robertson – 18 lutego 1986, San Antonio Spurs vs. Phoenix Suns: 20 punktów, 11 zbiórek, 10 asyst i 10 przechwytów.
Hakeem Olajuwon – 29 marca 1990, Houston Rockets vs. Milwaukee Bucks: 18 punktów, 16 zbiórek, 10 asyst i 11 bloków.
David Robinson – 17 lutego 1994, San Antonio Spurs vs. Detroit Pistons: 34 punkty, 10 zbiórek, 10 asyst i 10 bloków.
Jak widzicie quadruple-double zaliczyło tylko czterech graczy w historii. Ostatni raz w 1994 roku. Trzeba jednak pamiętać, że bloki i przechwyty liczone są dopiero od sezonu 1973-74.
Teraz skupmy się oszukanych quadruple-double. Według Basketball Reference takie osiągnięcia zdarzyły się 14 razy.
To, co rzuca się w oczy, to częstotliwość przed 2016 rokiem – tylko cztery raz, a aż 10 w ostatnich czterech latach. W dodatku liderami są Russell Westbrook (pięć razy) i James Harden (trzy razy). Westbrook oczywiście z czasów, kiedy grał w Thunder i miał średnią triple-double. Nie zmienia to jednak faktu, że żeby zaliczyć 10 strat, to trzeba się postarać.
Skoro o triple-double mowa, to polecam mój tekst z 26 lutego o wszystko mówiącym tytule: Triple-double o włos? Kto je tracił najczęściej?
NBA: Triple-double o włos? Kto je tracił najczęściej?
Wracając do osiągnięcia Hardena. Posłuchajcie komentatorów, którzy nie mogli „wyjść z zachwytu”:
Zastanawiacie się dlaczego ten tekst nosi tytuł „ciąg dalszy żartów z Hardena?” Wszystko dlatego, że najpierw żartował z niego Giannis mówiąc, że potrzebuje w składzie na Mecz Gwiazd kogoś kto podaje. Nawiązał też do obrony Hardena, która jak niektórzy twierdzą nie jest wybitna.
NBA: Harden uderza w Giannisa, ten nie chce w to brnąć
Podobno te słowa bardzo zabolały Hardena i będzie chciał teraz udowodnić wszystkim, że nie jest tak słabym obrońcą jak go malują. W meczu z Hornets mu to nie wyszło, ale może kiedyś się uda…
NBA: Harden rzuca wyzwanie. Jest pewny swojej defensywy