Jeśli ktoś się obawiał o poziom meczu Suzuki Puchar Polski to wychodząc z hali, czy wyłączając telewizor mógł zakończyć weekend zadowolony z koszykówki, jaką zobaczył. Koszykarze dwóch drużyn z Kujawsko-Pomorskiego stworzyli świetne widowisko, w którym ostatecznie górowali podopieczni trenera Igora Milicicia.
Od pierwszych minut intensywność oraz taka pozytywna boiskowa agresywność dawała nadzieję, na świetne widowisko. Kibice obu drużyn mogli oglądać świetne pojedynki dwóch podkoszowych: Shawna Jonesa oraz Damiana Kuliga.
Warto nadmienić, że ten pierwszy został nagrodzony statuetką MVP. Center Anwilu zanotował aż 27 punktów, myląc się tylko raz i trafiając również rzut za trzy! Dołożył do tego 5 zbiórek a jego eval wyniósł robiące wrażenie 34 oczka.
Przez większość spotkania przeważały Rottweilery, jednak wspierani swoimi kibicami gracze z Torunia zaczęli wykorzystywać błędy rywali i odrabiać kilkunastopunktową stratę. Na 5,5min przed końcem czwartej kwarty Chris Wright swoją celną trójką doprowadził do remisu, a minutę później również po jego punktach, na chwilowe prowadzenie wysunęli się podopieczni trenera Sebastiana Machowskiego.
Emocje mieliśmy do praktycznie do ostatnich sekund. Gdy zostało ich 20,5, przy pięciopunktowej stracie Twarde Pierniki miały piłkę do wprowadzenie zza linii bocznej na połowie rywali. Za trzy rzucał Wright. Gdyby to trafił, jeszcze wszystko byłoby możliwe. Ostatecznie aktualni Mistrzowie Polski i zwycięzcy ostatniego Superpucharu wygrali 103:96 dodając kolejne trofeum z rzędu do swojej kolekcji.
Zwycięzcy w trzech spotkaniach turnieju notowali średnio 99,33pkt tracąc ich 88,66.
Co ciekawe, w spotkaniu finałowym Polski Cukier Toruń miał lepszy eval, lepszą skuteczność rzutów, wygrał zbiórki, miał więcej asyst i bloków. Jednak ich rywale mieli mniej strat i więcej przechwytów, które skuteczniej wykorzystywali (28 punktów wobec 11) oraz zdecydowanie lepiej zagrali w „pomalowanym”: 50 do 30.
Marcin Rutkowski: Smak Pucharu Polski doskonale znany, w końcu to nie pierwszy raz.
Krzysztof Sulima: Tak, już trzeci raz zdobywam to trofeum. Pierwszy raz był ze Śląskiem, drugi raz z Twardymi Piernikami, a trzeci raz teraz z Anwilem Włocławek.
Radość zawsze taka sama?
Zdecydowanie. Za każdym razem jest inny mecz, za każdym razem jest coś innego, ale naprawdę to coś fantastycznego.
A ten mecz wyjątkowo warty oglądania, zacięty do końca.
Tak, mecz godny finału. Na początku mieliśmy małą przewagę, ale potem Toruń… no po prostu nie wykonywaliśmy swoich założeń. Jednak na sam koniec ostatecznie wygraliśmy.
Anwil będzie pierwszym, który zdobędzie trzy korony?
Mam taką nadzieję!
Warszawa, Marcin Rutkowski
Obserwuj @MarcinRutkowski
Obserwuj @PROBASKET