James Harden w trakcie ostatniego meczu swojej drużyny przeciwko San Antonio Spurs wsadził piłkę tak mocno, że ta wpadła do kosza i… z niego wypadła. Okazuje się, że było to zgodne z przepisami, ale sędziowie uznali inaczej. Po meczu przyznali się jednak do błędu. Co zrobią z tym Houston Rockets?
Houston Rockets przegrali z San Antonio Spurs po dwóch dogrywkach. W czwartej kwarcie ekipa Mike’a D’Antoniego prowadziła dwoma cyframi. James Harden przechwycił piłkę i z impetem wpakował do kosza. Ta tak mocno wbiła się w siatkę, że… wróciła z powrotem na obręcz (zobaczycie na nagraniu powyżej).
Sędziowie byli tak zaskoczeni, że ku zdziwieniu wszystkich trafienia nie uznali. Mike D’Antoni popełnił w tym wypadku jeden błąd. Za późno zdecydował się na challenge, dlatego sędziowie nie mogli obejrzeć powtórki i decyzji zmienić. Po meczu jeden z sędziów tłumaczył, że cała trójka była przekonana, że piłka z kosza wypadła.
– Piłka musi przelecieć przez siatkę. Gdy obejrzeliśmy nagranie zobaczyliśmy, że wsadził tak mocno, że piłka przeleciała przez nią i znalazła się na obręczy, więc punkty zostały zdobyte prawidłowo – czytamy. Gdy D’Antoni zasugerował challenge, minęło zbyt dużo przerwy na żądanie i sędziowie nie mogli nic dla niego zrobić. Teraz w Houston zastanawiają się, czy nie złożyć protestu. Mają na to 48 godzin od zakończenia spotkania.
Jeśli NBA protestu nie uzna, będzie to Rockets kosztować 10 tys. dolarów. W Houston muszą więc zastanowić się, czy na pewno im się opłaca. Liga może w tym wypadku uznać błąd sędziów, ale nie stwierdzi, iż jest to wystarczająco mocna podstawa, by rozegrać na nowo cały mecz.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET