Kluby NBA w końcu wiedzą na czym stoją i mogą planować swoją przyszłość bez zastanawiania się i gdybania, z którym numerem Draftu będą wybierać. Losowanie przynosi sporo odpowiedzi – jednym daje nowe możliwości, innym je ogranicza. Przyjrzyjmy się zatem co oznaczają wyniki losowania kolejności Draftu NBA 2019.
Wyniki losowania kolejności wyborów w Drafcie NBA 2019 znajdziecie tutaj (cała pierwsza i druga runda).
Dla przypomnienia pierwsza dziesiątka:
1. New Orleans Pelicans
2. Memphis Grizzlies
3. New York Knicks
4. Los Angeles Lakers
5. Cleveland Cavaliers
6. Phoenix Suns
7. Chicago Bulls
8. Atlanta Hawks
9. Washington Wizards
10. Atlanta Hawks
Jak wyglądały szanse na numer 1 przed losowaniem?
14% – Knicks, Cavs, Suns
12,5% – Bulls
10,5% – Hawks
9% – Wizards
6% – Grizzlies, Mavs, Pelicans
3% – Timberwolves
2% – Lakers
1% – Hornets, Heat, Sixers
Jak słusznie zauważyła Rachel Nichols z ESPN wyniki tegorocznego losowania, może posłużyć NBA jako wiadomość do klubów, aby nie „tankowały” w sezonie, bo przegrywanie i większy procent szans na jedynkę nie daje żadnej gwarancji na pierwszą trójkę czy nawet piątkę.
Największe szanse na pierwszy numer mieli Knicks, Cavs i Suns, a skończyli z numerami 3, 5 i 6.
O tym samym mówił też później komisarz NBA Adam Silver. To kolejny dowód na to, że nie opłaca się specjalnie przegrywać czy odpuszczać. Wspomniał też, że prowadzone są zaawansowane rozmowy na temat zmniejszenia limitu wieku młodych graczy wchodzących do NBA. Po to, aby mogli dołączyć do niej zaraz po szkole średniej, tak jak LeBron James. Nowe przepisy powinny wejść w życie w ciągu 2-3 lat.
Co wiemy po losowaniu kolejności Draftu NBA 2019?
– Wyniki losowania dają wiele odpowiedzi. Kluby mogą w końcu rozpocząć realną pracę nad budowaniem drużyny na kolejny sezon. Mogą analizować kogo mają szansę wybrać, a kogo nie. Mogą się zastanawiać, czy w sytuacji w jakiej się znaleźli lepszym rozwiązaniem będzie handlowanie swoim wyborem, czy pozostawienie go. Czas po Drafcie to także okres spekulacji i plotek.
– Największymi wygranymi losowania są oczywiście Pelicans. Zespół z Nowego Orleanu miał zaledwie 6% szans na wylosowanie jedynki, a jednak się udało. David Griffin (nowy GM klubu) zapowiedział już, że Pelicans wybiorą Ziona Williamsona.
– Griffin zrobi też wszystko, aby zatrzymać Anthony’ego Davis w Nowym Orleanie. Chce, aby zawodnik dał mu szansę. Chce pokazać w najbliższych miesiącach, że jest w stanie zbudować organizację walczącą o mistrzostwo (już zaczął ją układać od wewnątrz). Przyjście Ziona Williamsona miałoby pomóc w przekonaniu Davisa do przedłużenia umowy z Pelicans. Problem jednak w tym, że wtajemniczeni dziennikarze twierdzą, że to niczego nie zmienia i Davis podjął już decyzję – za rok odchodzi. Pelicans mogą go teraz wytransferować lub za rok patrzeć jak odchodzi. Griffin może to zrobić podczas Draftu lub latem. Może też zaczekać do zamknięcia okienka transferowego w trakcie sezonu.
– Według Rachel Nichols z ESPN Zion Williamson był w szoku. Myślał, że trafi do Nowego Jorku i rozpocznie wielką karierę, a tymczasem przygodę w NBA zacznie w niedużym mieście, gdzieś na południu…
– New York Knicks można uznać za największych przegranych, bo liczyli na numer 1. Niech się jednak cieszą z trzeciego, bo jak widać po Cavs i Suns, mogli wylosować znacznie niższy numer.
– Z 3. numerem Knicks mogą wybrać utalentowanego skrzydłowego R.J. Barretta. Jeśli jednak prawdą jest, że Kevin Durant namawia inne gwiazdy NBA do wspólnej gry w Nowym Jorku, to wysoki numer Draftu może się przydać do ewentualnego transferu. Knicks podpisaliby Duranta i np. Kyrie Irvinga, a Pelicans w zamian za Anthony’ego Davisa mogliby zaoferować Barretta oraz młodych graczy z obecnego składu.
– Knicks mieli 40,1% szansy na trzeci numer. „Trójka” to jest i tak dobry wynik.
– Memphis Grizzlies z drugim numerem mogą wybrać rozgrywającego Ja Moranta. Mike Conley (pensja $32,5mln za sezon 2019/2020) i tak był wcześniej na liście transferowej. Grizzlies rozpoczynają przebudowę i pozyskanie młodego rozgrywającego oraz pozbycie się doświadczonego może być ich kolejnym ruchem w tym kierunku (w trakcie sezonu wytransferowali Marca Gasola do Raptors w zamian z Jonasa Valanciunasa).
– Grizzlies mieli tylko 6,3% szansy na drugi numer Draftu.
– O dużym szczęściu mogą też mówić Los Angeles Lakers. Wylosowali czwarty numer i od razu pojawiły się opinie, że w końcu mają czym handlować, aby wzmocnić skład wokół LeBrona Jamesa.
– Pierwsza myśl na temat transferu Lakers? Memphis Grizzlies, którzy mogliby oddać Mike’a Conleya z astronomicznym, ale krótkim kontraktem. Jeśli w LA ma być budowana drużyna wokół LeBrona, to musi się ona składać z doświadczonych graczy (takich z chociaż kilkuletnim stażem). Oczekiwanie, że jakiś debiutant będzie w stanie wejść od razu na wysoki poziom i pomóc drużynie wygrywać, może być zgubne (LeBron też na początku kariery nie wygrywał za często, wszystko przychodzi z czasem).
– Oczywiście Lakers nie muszą handlować z Grizzlies. Czwarty numer w Drafcie daje im nieco większe możliwości, niż mieli ostatnio. Chyba, że … zdecydują się wytransferować LeBrona Jamesa, bo i o takich scenariuszach zaczęto rozmawiać za oceanem.
– Hawks wybierają z 8. i 10. numerem. Jest to efekt zeszłorocznej wymiany Luka Doncić – Trae Young.
Follow @Pacuda
Follow @PROBASKET