Kolejny dzień to kolejne mecze. W nocy najwięcej działo się w konferencji wschodniej. Mecze między sobą grali Pacers z Pistons, Celtics z Heat, czy Nets z Bucks.
Indiana Pacers – Detroit Pistons 111:102
– Pistons znani są w lidze z siły i rozmiarów pod koszem. Nie jest łatwo wygrywać walkę o zbiórki z Andre Drummondem i Blake’em Griffinem (ten drugi nie zagrał, ale grający w jego miejsce Thon Maker to też nie jest ułomek). Indiana postanowiła jednak właśnie o ten element powalczyć z rywalami. Udało się. Myles Turner i Domantas Sabonis raz za razem walczyli o piłkę z popularnym 'Dre, sprawiając mu dużo problemów. Głównie dzięki temu Pacers przełamali passę trzech przegranych z rzędu i ciągle liczą się w walce o czwarte miejsce.
– Thaddeus Young i Bojan Bogdanović zdobyli po 19 punktów. Sabonis rzucił 18 oczek i 12 razy zebrał piłkę. Turner do 17 punktów dodał 6 biórek i 5 bloków.
– Wayne Ellington zdobył 26 punktów. Reggie Jackson dodał 22 do dorobku Pistons.
Boston Celtics – Miami Heat 110:105
– Kyrie Irving wraz z kolegami zepsuł ostatnią wizytę Dwyane’a Wade’a w TD garden. Celtics zdominowali mecz już w pierwszej kwarcie i zbudowali na tyle duże prowadzenie, że dowieźli je do końca.
– Irving rzucił 25 punktów. Al Horford zaliczył triple-double: 19 punktów, 11 zbiórek, 10 asyst. 19 punktów zdobył też Jayson Tatum.
– Goran Dragić zdobył 30 punktów dla Miami. Bam Adebayo dodał 19, a Wade 17.
Brooklyn Nets – Milwaukee Bucks 121:131
– Powracający Giannis Antetokounmpo poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa nad Nets. Dla Bucks ta wygrana oznacza, że najprawdopodobniej zapewnili już sobie zwycięstwo na Wschodzie (Raptors mają jeszcze szansę, ale musieliby wygrać każde spotkanie, a Bucks musieliby przegrać co najmniej 3 z 4). Dla Nets ta porażka natomiast oznacza, że ciągle nie są pewni play-offów. 9. w tabeli Orlando traci do Brooklynu zaledwie jedną wygraną.
– Eric Bledsoe zdobył 29 punktów dla Milwaukee. Giannis dodał 28 punktów i 11 zbiórek. George Hill rzucił 22 punkty.
– D’Angelo Russell zdobył 28 punktów. 24 dodał Caris LeVert, a 20 DeMarre Carroll.
Minnesota Timberwolves – Portland Trail Blazers 122:132
– W kolejnym meczu Blazers pokazują, że kontuzje nie mają dla nich większego znaczenia i pomimo osłabień radzą sobie naprawdę dobrze. Gdy urazy leczy dwóch spośród trzech najlepszych zawodników, odpowiedzialność za punkty, zbiórki i asysty rozkłada się na więcej graczy. Tym samym Portland są na trzecim miejscu w tabeli z takim samym bilansem, co Rockets (49-28).
– Rodney Hood zdobył 21 punktów, a Enes Kanter 20. Dobrze zagrali rezerwowi. Seth Curry rzucił 19 punktów, a Evan Turner zaliczył triple-double. Rezerwowy obrońca trafił 5/5 rzutów z gry, zdobywając 13 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst. Damian Lillard do 15 punktów dodał 12 asyst.
– Andrew Wiggins był najlepiej punktującym zawodnikiem Timberwolves. Kanadyjczyk zdobył 21 punktów.
Utah Jazz – Charlotte Hornets 111:102
– Dla Kemby Walkera ten wieczór był jak niemal każdy inny tego sezonu. Kolejny raz jego świetny występ nie daje wygranej Charlotte Hornets. Będący w przeciętnej formie Jazz poradzili sobie bez problemu z rywalami, bowiem po drugiej stronie parkietu znów grał w zasadzie tylko jeden zawodnik.
– Donovan Mitchell zdobył 25 punktów. Ricky Rubio 20, a Rudy Gobert do 18 punktów dodał 18 zbiórek.
– Kemba rzucił 47 punktów. Pozostała czwórka podstawowego składu? 6 punktów. Gdyby nie 24 punkty Jeremy’ego Lamba i 15 Willy’ego Hernangomeza, mecz zakończyłby się katastrofalnym blamażem. Pozostali zawodnicy (8 graczy) trafili 7 rzutów z gry na 36 (19%). Nie da się wygrać takim składem węgla i papy.
POZOSTAŁE WYNIKI:
New York Knicks – Chicago Bulls 113:105
Toronto Raptors – Orlando Magic 121:109
Dallas Mavericks – Philadelphia 76ers 122:102
Phoenix Suns – Cleveland Cavaliers 122:113
Wspieraj PROBASKET
