To nie jest łatwy sezon dla „Żarów” z Florydy, jednak mimo wszystko zespół zajmuje obecnie miejsce premiowane udziałem w fazie play-off. Na dziewięć meczów przed końcem pierwszej fazy rozgrywek ich bilans to 36 wygranych i 37 porażek, a przewaga nad Orlando Magic to tylko jedna wygrana. Każde zwycięstwo będzie więc dla podopiecznych Erica Spoestry na wagę złota.
Miami Heat grają w tym sezonie pod hasłem „One last dance”, które dotyczy oczywiście pożegnania się ich żywej legendy – Dwyane’a Wade’a – z parkietami NBA. Wyraźnie widać, że „Flash” chciałby w swoich ostatnich rozgrywkach zagrać play-offach i w wielu meczach wchodzi w rolę lidera, biorąc na siebie ciężar zdobywania punktów w kluczowych momentach. W tę właśnie rolę wcielił się także ostatniej nocy w wygranym wyjazdowym spotkaniu z Washington Wizards 113:108. Wade zanotował 20 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst, przybliżając zespół o kolejny krok do celu. Zarówno jemu, jak i całej ekipie Heat nie można odmówić charakteru i woli walki, za co wyraźnie cenią ich kibice, którzy licznie stawiają się w hali American Airlines Arena. Dzięki temu Heat mają obecnie czwartą najlepszą frekwencję w lidze w tym sezonie i wielką ochotę na to, by grać jak najdłużej.
Trener Eric Spoestra filozofię zespołu oparł przede wszystkim na defensywie, tym samym zespół z Miami ma trzecią najlepszą obronę w lidze, tracąc 105,9 punktu na mecz, co odbija się na ataku, który w lidze zajmuje dopiero 26. lokatę (105,7 punktu na mecz). Najlepszym strzelcem jest Josh Richardson, który zdobywa średnio „zaledwie” 16,7 punktu na mecz. To właśnie ten gracz wyrasta na nowego lidera Heat, co w dużej mierze jest spowodowane problemami – głównie zdrowotnymi – zawodników o nieco wyższym statusie, na co wskazywać może choćby wysokość jego kontraktu. Richardson potrafił jednak wykorzystać okazję i odwdzięczyć się dobrą grą, dzięki czemu wystąpił w tym sezonie w 71 meczach – wszystkie rozpoczynał w pierwszej piątce – i w porównaniu do kolegów jest okazem zdrowia, gdyż drugi w zespole pod względem występów od pierwszej minuty jest Hassan Whiteside, który wychodził jako starter 53 razy. Nie da się również ukryć, że rotacja Miami przechodziła wiele ewolucji, o czym świadczy fakt, że w tym sezonie aż 13 zawodników choć raz wychodziło w pierwszej piątce. Tym bardziej należy docenić Richardsona za równą formę na przestrzeni całych rozgrywek.
Skoro już wywołaliśmy do tablicy Hassana Whiteside’a, to warto wspomnieć nieco więcej o graczach, którzy mieli wieść prym w ekipie zarządzanej przez Pata Riley’a. Center jest właśnie jednym z tych zawodników, od których wymagać należy znacznie więcej, niż prezentuje. Podkoszowy gra mocno w kratkę, choć i tak na parkiecie pojawia się częściej niż w poprzednim sezonie. Jego średnie również nie wyglądają źle, mimo, że w ataku zalicza regres, notując 12,5 punktu, do których dokłada niespełna 12 zbiórek i bardzo solidne 2 bloki na mecz. Nie da się jednak ukryć, że wyrosła mu ciekawa konkurencja w osobie Bama Adebayo i wielokrotnie można odnieść wrażenie, że Panowie nieco „blokują” się nawzajem. 21-letni center gra niewiele mniej i jego średnie nie są tak okazałe (8,5 punktu, 7 zbiórek na mecz), jednak wydaje się być przygotowywany do większej roli w przyszłości i już w kolejnym sezonie może zyskać rolę regularnego startera. Ostatniej nocy to on wyszedł pierwszej piątce i spotkanie kończył z imponującym dorobkiem 16 punktów, 11 zbiórek, 8 asyst i 4 bloków. Należy również pamiętać o sporym kontrakcie Hassana, opiewającym na kwotę 27 milionów dolarów za przyszły sezon, będącym opcją gracza. Whiteside zapewne opcję wykorzysta, lecz wiele wskazuje na to, że w trakcie sezonu 2019/2020 Miami Heat dołożą starań, by gracza wytransferować lub zaczekają do końca trwania umowy i „wyczyszczą” salary cap na kolejny sezon, nie przedłużając współpracy.
Zawodnikiem, wobec którego wymagania z pewnością były wysokie jest Goran Dragić. Ciężko mieć do gracza pretensje – kontuzja kolana zabrała mu większość sezonu, stąd do tej pory wystąpił w zaledwie 27 meczach. Obecnie pełni rolę zmiennika i w jego grze widać zaległości, jednak jeżeli będzie zdrowy, to z pewnością pomoże na finiszu Regular Season. Jego średnie na poziomie 14,6 punktu i 4 asyst wrażenia nie robią, choć kibice na Florydzie mają nadzieję, że teraz, kiedy ważą się losy play-off MVP ostatniego Eurobasketu grać będzie powyżej tego poziomu statystycznego. On również posiada w swoim kontrakcie opcję gracza na kolejne rozgrywki na kwotę ponad 19 milionów dolarów i ciężko przypuszczać, by z niej zrezygnował. Scenariusz w przypadku jego osoby może być podobny, jak i u Hassana Whiteside’a.
Gracz, który poza Richardsonem poczynił największy postęp w tym sezonie to z pewnością Justise Winslow. Jego stroną jest fakt, że potrafi grać na pozycjach od jeden do cztery i przy chwiejnym rosterze zdecydowanie potwierdził przydatność, notując średnie na poziomie niespełna 13 punktów, ponad 5 zbiórek i ponad 4 asyst, trafiając przy tym 1,5 trójki na mecz. To również młody gracz i cieszy fakt, że osiągnął progres we wszystkich kategoriach statystycznych, choć w jego przypadku również martwi fakt, że opuścił już 12 meczów w tych rozgrywkach, w tym ostatnie pięć. To spora strata, jak na ten etap sezonu, a jego brak może okazać się odczuwalny dla rotacji.
Poza wyżej wspomnianymi mamy całą grupę solidnych graczy w osobach Diona Waitersa, Kelly’ego Olynyka, Rodney’a McGrudera, Jamesa Johnsona i Derricka Jonesa Jr-a – każdy z nich wnosi coś do zespołu, a w kwestii poczynań ofensywnych legitymuje się średnią punktów w przedziale pomiędzy 7 a 11 na mecz. Ponadto jest jeszcze pojawiający się sporadycznie na parkiecie Ryan Anderson ze swoim uciążliwym kontraktem. I na deser pozostają Ci, który w barwach Heat zdobył trzy tytuły mistrzowskie – Dwyane Wade i Udonis Haslem. Pierwszy z nich w pełni zaakceptował rolę zmiennika, co uczynił dla dobra organizacji i w żadnym z 62 występów w tym sezonie nie był starterem. Nie przeszkadza mu to notować średnio ponad 14 punktów, 4 asyst i niespełna 4 zbiórek. Nie będzie zdziwieniem, jeżeli w finalnej fazie sezonu to on weźmie na siebie grę, tak jak uczynił to choćby ostatniej nocy i wprowadzi zespół do play-offów – jeżeli oczywiście zdrowie pozwoli. Natomiast Haslem na parkiecie pojawił się w tym sezonie zaledwie kilka razy, lecz ma na swoim koncie najwięcej zbiórek w historii organizacji i cieszy się ogromnym szacunkiem fanów ze względu na swoją lojalność dla klubu na przestrzeni całej kariery. Jego zakończenie kariery również jest wyznacznikiem pewnej zmiany pokoleniowej w Miami.
Chodź dla florydzkiej organizacji jest to sezon pewnych rewolucji, to miło będzie ich zobaczyć w najlepszej ósemce. Zasługują na to zarówno fani, jak i sami gracze, w tym przede wszystkim wieloletni lider, który na przestrzeni ostatnich dwóch sezonów potrafił zaakceptować zmianę statusu, przyczyniając się do rozwoju młodych graczy. Wszyscy w Miami są świadomi, że „idzie nowe” i należy się cieszyć, że transformacja nie jest gwałtowna, a zawodnicy, którzy pełnią już znaczną rolę w zespole są gotowi, by przejąć stery na najbliższe kilka lat bez wielkiego uszczerbku w wynikach sportowych, co w niedalekiej przyszłości może dać Miami spore szanse na walkę o wysokie cele w lidze.
Tylko dla wtajemniczonych i czytających uważnie 🙂 Założyliśmy na Facebooku specjalną grupę dyskusyjną dla czytelników i przyjaciół PROBASKET.
Grupa jest zamknięta, ale zapraszamy do niej wszystkich pozytywnych fanów NBA – https://www.facebook.com/groups/probasketpl/ – to ma być miejsce, gdzie będziemy dzielić się spostrzeżeniami i wymieniać doświadczeniami. Dołącz do grona pozytywnych fanów NBA.
Czy wiesz, że na stronie PZBUK możesz oglądać mecze NBA NA ŻYWO?
Dostęp do transmisji meczów NBA na stronie PZBUK ma każdy zarejestrowany użytkownik, który ma minimum złotówkę na koncie gracza. Transmisje są dostępne zarówno w przeglądarce na komputerach, jak i w telefonach komórkowych. Mecze NBA są z oryginalnym amerykańskim komentarzem – zdarza się, że mecz jest bez komentarza.
Jeśli chcesz skorzystać z możliwości strony PZBUK, to zwróć uwagę na specjalną ofertę powitalną.
Jeśli postawisz swój pierwszy zakład za minimum 50zł i po kursie 1,8 lub większym, to niezależnie od tego czy ten zakład wygra czy przegra, przy kolejnym logowaniu dostaniesz od PZBUK dodatkowy darmowy zakład o wartości 50zł – do wykorzystania oczywiście w serwisie PZBUK.
Co ciekawe PZBUK jako jedyny bukmacher na rynku nie ma warunków obrotu dla darmowego zakładu. Czyli, jeśli zagrasz za minimum 50zł po kursie co najmniej 1,8, to przy kolejnym logowaniu otrzymasz darmowy zakład 50zł – wszystkie wygrane z niego możesz od razu wypłacić na konto lub grać dalej, to będzie Twoja decyzja.
Aby korzystać ze strony PZBUK należy mieć skończone 18 lat.