Dzisiejsza noc z NBA zaczęła się nieco wcześniej, bo już o 21.30 Minnesota Timberwolves podejmowała u siebie Memphis Grizzlies. Pomimo słabego startu Miśki obudziły się z zimowego snu i ostatecznie nie dały złudzeń Leśnym Wilkom. Obcy teren zdobyły też ekipy Blazers oraz Lakers. Na uwagę zasługuje zwłaszcza spotkanie Jeziorowców z Heat. Bohaterem tego spotkania jak i całego wieczoru był LeBron James, który zaaplikował swojej byłej drużynie 51 punktów przełamując tym samym złą passę, jaka towarzyszyła mu od 4 lat. W innych spotkaniach większych szans gościom nie dała ekipa Magic. Kolejną porażkę zaliczyli Golden State Warriors, którzy ulegli lepiej dysponowanym zawodnikom San Antonio Spurs.
MINNESOTA TIMBERWOLVES- MEMPHIS GRIZZLIES 87:100
– Do gry po ciężkiej kontuzji (złamana szczęka)powrócił JaMychal Green, który zanotował 8 punktów i 8 zbiórek.
– Grizzlies są drugą najlepszą drużyną w lidze jeśli chodzi o średnią ilość punktów pochodzącą ze strat przeciwnika (21.9). Miśki utrzymały ten trend w trakcie spotkania przeciwko Wilkom zmuszając ich do stracenia piłki, aż 0-krotnie (8 w samej pierwszej kwarcie).
– Największym zagrożeniem dla Wilków był duet Marca Gasola (26 punktów, 13 zbiórek) i Mike’a Conleya(18 punktów, 8 zbiórek). Obaj zawodnicy byli niebezpieczni zarówno zza łuku (6/12 3PT) jak i bliższych odległości, gdzie razem z Jarenem Jacksonem Jr. zmuszali Timberwolves do fizycznej gry.
– Początek meczu nie był najłatwiejszy dla Miśków. Podopieczni Toma Thibodeau zatrzymali gości w trakcie pierwszych 12 minut na skuteczności 33.3 %. Grizzlies zdobyli tylko 17 oczek, co jest najniższym wynikiem kwarty jeśli chodzi o przeciwników Wolves podczas obecnych rozgrywek. W głównej mierze wyniku zadecydowała druga i trzecia kwarta, w której Miśki wyszły nawet na 16-punktowe prowadzenie. Po przerwie dobrą robotę robił Gasol. Środkowy w drugiej połowie zaaplikował rywalom 18 punktów prowadząc Grizzlies do piątego zwycięstwa w sześciu meczach. W czasie ostatniej dekady Memphis notuje przeciwko Wolves bilans 26-8.
MIAMI HEAT-LOS ANGELES LAKERS 97:113
– Najlepszym indywidualnym występem wieczoru może pochwalić się LeBron James, który zaaplikował ekipie Żarów, aż 51 punktów(19/31 FG, 6/8 3PT) dokładając do tego 8 zbiórek i 3 asysty. Zawodnik trafił 8 z 9 pierwszych prób. Dla LeBrona jest to 13. Występ z minimum 50 punktami na koncie, wliczając w to pierwszy mecz zeszłorocznych finałów NBA.
– Dzięki zwycięstwu nad Miami LeBron przełamał pewną złą passę, która towarzyszy mu od momentu jego odejścia z Florydy (2014). Od tamtej pory James notuje przeciwko Heat bilans 0-4, a jego drużyny 0-7 jeśli weźmiemy pod uwagę dodatkowe 3 spotkania, w których LBJ nie wystąpił. Co ciekawe kolejnym przeciwnikiem Lakers będą Cleveland Cavaliers.
– Żary przystąpiły do meczu w osłabieniu. Przeciwko Jeziorowcom nie zagrał Goran Dragić (problemy z prawym kolanem) oraz Dwyane Wade (narodziny córki). Lakers nie omieszkali wykorzystać tych braków i przejęli kontrolę nad grą już w pierwszej kwarcie.
ORLANDO MAGIC- NEW YORK KNICKS 131:117
– Orlando ruszyli z kopyta aplikując rywalom już w pierwszej kwarcie 44 punkty. Zawodnicy Magic trafili pierwsze 10 rzutów. 7 z nich były dziełem Aarona Gordona, który był wyjątkowo aktywny podczas pierwszych 12 minut. Zawodnik zdobył w ich trakcie, aż 20 punktów będąc głównym motorem napędowym ekipy z Florydy. Co ciekawe na 4 minuty przed końcem kwarty zawodnik usiadł na ławce rezerwowych.
– Zawodnicy Steve’a Clifforda złapali zadyszkę w drugiej kwarcie (35:23), lecz po przerwie ponownie złapali rytm i nie dali szans ekipie z Nowego Jorku. Oprócz wspomnianego Gordona (31 punktów, 13/17 FG) najlepiej wśród wygranych spisał się Nikola Vucević, któremu zabrakło jednej asysty do triple-double ( 28 punktów, 10 zbiórek, 9 asyst).
– Magic przez całe spotkanie trafiali 57% wszystkich oddanych prób. Dobra skuteczność pozwoliła im na zdobycie rekordowej w tym sezonie liczby punktów w meczu- 131. Poprzedni najlepszy wynik to ten z wczorajszego spotkania przeciwko Lakers (130). To pierwszy raz w historii organizacji kiedy drużyna notuje minimum 130 punktów w dwóch kolejnych meczach.
WASHINGTON WIZARDS- PORTLAND TRAIL BLAZERS 109:119
– Portland narzucili gospodarzom szybkie tempo już od samego początku spotkania. Na 4 minuty przed końcem pierwszej kwarty Blazers mieli na koncie 7 celnych rzutów zza luku (9 prób) oraz mieli 20-punktową przewagę (32-12). Waszyngton zerwał się jednak i zaliczył run 15:0. Po pierwszych 12 minutach na tablicy widniał wynik 32:25. Portland ponownie podkręcili tempo w następnej kwarcie i do przerwy prowadzili 62:41.
– Trzecia odsłona zakończyła się remisem, a w czwartej kwarcie mimo usilnych starań ekipy ze stolicy (39:28)nie udało się zmienić obrazu gry . Najlepiej wśród zawodników Terry Stottsa zaprezentował się Damian Lillard, który zdobył przeciwko Wizz 40 punktów.
– Portland zwyciężyli pomimo braku kilku ważnych graczy. Poza grą w dzisiejszym meczu byli Seth Curry (kolano), Maurice Harkless (kolano). Dodatkowo w trakcie gry za 6 fauli zeszli Al-Faraouq Aminu oraz Zach Collins.
SAN ANTONIO SPURS- GOLDEN STATE WARRIORS 104:92
– Warriors przystąpili do meczu bez kontuzjowanych Stephena Curry’ego oraz Draymonda Greena. W związku z tym ciężar gry spadł na barki Klaya Thompsona (25 pkt) oraz Kevina Duranta (26 punktów, 10 zbiórek, 6 asyst). KD w tym spotkaniu miał problemy ze skutecznością pudłując, aż 17 z 25 oddanych prób. Tym samym Wojownicy przegrali 5 spotkanie w 7 ostatnich meczach. Odkąd w ich szeregach zabrakło Curry’ego notują bilans 2-4.
– Spurs przez większość spotkania kontrolowali przebieg gry. Wojownicy tylko raz w trakcie całego spotkania wyszli na prowadzenie. Miało to miejsce w drugiej kwarcie kiedy to 2 celne rzuty z linii zanotował Andre Iguodala (46:45). Moment bycia na prowadzeniu trwał jednak minutę, a jego następstwem był run Spurs 11:2.
– Wśród Ostróg tradycyjnie pierwsze skrzypce grało trio Aldridge- DeRozan- Gay, które łącznie zdobyło 63 punkty. Dla LA było to pierwsze od tygodnia spotkanie z minimum 20 oczkami na koncie. Oprócz dobrej postawy w ataku (24 pkt, 10/16 FG) Aldridge świetnie spisał się także na deskach zbierając, aż 18 piłek.