Kyle Lowry prawdopodobnie nadal mocno przeżywa utratę DeMara DeRozana, ale rozpoczął sezon 2018/2019 będąc w naprawdę znakomitej formie. Często gra drugie skrzypce, ale to od jego podań zależy skuteczność kolegów, m.in. Kawhiego Leonarda. W tym elemencie rozgrywający bije rekordy.
Z bilansem 9-1, Toronto Raptors są na czele wschodniej konferencji. To fantastyczny start również dla trenera Nicka Nurse’a, który przejął ekipę od Dwane’a Caseya. Szkoleniowiec zorientowany na ofensywę wprowadził do gry Raps wiele płynności. Przejawia się to m.in. w grze Kyle’a Lowry’ego, który na ten moment jest najlepszym podającym w lidze. Średnio rozdaje 11,6 asyst na mecz, co jest znakomitym wynikiem. Poprzedniej nocy Raptors na własnym parkiecie pokonali Los Angeles Lakers.
Spotkanie przeciwko ekipie LeBrona Jamesa Lowry zakończył z linijką 21 punktów (8/19 FG, 3/7 3PT), 15 asystami, 6 zbiórkami i 2 przechwytami. To głównie on dostarczał piłkę do Serge’a Ibaki, który był pierwszą strzelbą Raptors w tym starciu kończąc go z dorobkiem 34 oczek. Zespół był bez Kawhiego Leonarda, który w miniony piątek doznał drobnego urazu stopy i sztab medyczny wolał dmuchać na zimne. Koledzy bez lidera składu poradzili sobie fantastycznie.
Dla Lowry’ego to ósmy mecz z rzędu z minimum 10 asystami – ustanowił tym samym nowym rekord Raptors. Seria Kyle’a rozpoczęła się w trzecim meczu rozgrywek przeciwko Washington Wizards. Jego podania stały się kluczowym elementem dla całej ofensywnej filozofii Raptors i Nicka Nurse’a. Lowry niezwykle dojrzał pod tym kątem. W swoim debiutanckim sezonie notował średnio zaledwie 3,2 asysty i był bardziej skupiony wokół zdobywania punktów. Odkąd gra w Toronto, przerodził się w prawdziwego generała.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET