Boston Celtics rozpoczęli sezon od bilansu 2-2 i nadal mają wiele kwestii do rozwiązania. Jedną z najważniejszych jest wykorzystanie maksimum potencjału idącego za grą Gordona Haywarda. Zawodnik przyznał, że demony ostatniej kontuzji nadal go prześladują i minie jeszcze trochę czasu.
W ostatnim meczu Boston Celtics, Gordon Hayward zagrał 25 minut, w trakcie których zrobił 11 punktów, 4 zbiórki i 3 asysty. Sztab medyczny cały czas pilnuje obciążenia zawodnika, a ten na bieżąco melduje o stanie swojej kostki. Hayward wrócił do gry po koszmarnym złamaniu w pierwszym meczu sezonu 2017/2018. Oprócz wyleczenia kontuzjowanej stopy, zawodnik musiał także odzyskać pewność siebie i zrzucić wszelkie obawy przed agresywnym atakowaniem kosza.
Gordon zagrał w trzech z czterech meczów C’s na start bieżących rozgrywek. Po każdym spotkaniu w którym wyszedł na parkiet odczuwał ból w okolicach miejsca, które kontuzjował rok temu. – Myślę, że jeszcze przez jakiś czas ten ból będę odczuwał – mówi Hayward. – Zaplanowaliśmy odsunięcie mnie od pierwszego meczu back-to-back w Nowym Jorku. Poza tym cały czas mam ograniczenie czasowe. Po prostu staramy się zaplanować obciążenie, jakie na siebie przyjmuję – tłumaczy skrzydłowy.
Przed sezonem Brad Stevens mówił, iż liczy na to, że zarówno Hayward, jak i Kyrie Irving będą gotowi do gry w meczach back-to-back. Zespół widząc jednak reakcję kostki Gordona postanowił zastosować dodatkowe środki ostrożności, by w żaden sposób zdrowiem zawodnika nie ryzykować. – Chciałbym grać w każdym meczu ile tylko mogę, ale wiem, że moja forma nadal nie jest na najwyższym poziomie. Wierzę, że sztab podejmuje właściwe decyzje – kontynuuje wychowanek Butler.
Dotąd limit czasowy Haywarda zatrzymał się na 25 minutach i C’s pozostaną przy tym ograniczeniu dopóki zawodnik nie odzyska większego komfortu i nie będzie odczuwał bólu. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że przed jego zespołem jeszcze sporo pracy. – Zagraliśmy trzy mecze przedsezonowe i w nich też nie wyglądaliśmy najlepiej. Jestem pewien, że znajdziemy rozwiązanie, co nie zmienia faktu, że tak – przed nami jeszcze sporo pracy – kończy.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET