Możemy pisać, że Zachód jest napakowany i każdy może wygrać z każdym. Możemy snuć plany o wygranej Bostonu. Możemy wierzyć, że LeBron James zagra w dziewiąty raz z rzędu w finale ligi. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy: każdy wynik inny, niż kolejny pierścień GSW będzie niespodzianką. Czy ktoś ją sprawi?
Golden State Warriors
Przyszli: 5
Odeszli: 5
Zostają: Jordan Bell, Quinn Cook, Stephen Curry, Kevin Durant, Draymond Green, Andre Iguodala, Damian Jones, Shaun Livingston, Kevon Looney, Klay Thompson
Przyszli: DeMarcus Cousins (Pelicans), Jacob Evans (Debiutant), Danuel House (Suns), Jonas Jerebko (Jazz), Damion Lee (Hawks)
Odeszli: Chris Boucher (Raptors), JaVale McGee (Lakers), Zaza Pachulia (Pistons), David West, Nick Young
Sezon 2017/18:
58 wygranych i 24 porażki. 2. miejsce na Zachodzie.
W play-off w finale rozgromili Cavs 4:0, a wcześniej przegrali tylko 5 meczów.
Składy wszystkich drużyn NBA na sezon 2018/19 znajdziecie tutaj.
Sezon NBA rusza już we wtorek 16 października – terminarz oraz najważniejsze daty znajdziecie tutaj.
Pozostałe zapowiedzi sezonu NBA znajdziesz tutaj!
Chwilo trwaj
Prawdopodobnie to stwierdzenie powtarzają sobie władze klubu z Oakland najczęściej. Jeśli można mówić o perfekcji w sporcie, Golden State Warriors są jej zdecydowanie najbliżej. Cztery finały w ciągu czterech lat, w tym trzy wygrane. Historyczny rekord 73-9. Niemal perfekcyjne przejście przez play-off (rok temu jedna porażka). Czego można chcieć więcej?
Nie, naprawdę, czego? W GSW zadali sobie to pytanie i wymienili swoje najsłabsze ogniwo na jednego z najlepszych centrów w lidze.
Boogieman
Sprowadzenie DeMarcusa Cousinsa to przesadny luksus. Już wcześniej Golden State było niemal nie do pokonania, teraz dołożyli jeszcze centra, który może zdobywać po 30,40 punktów na mecz. Ostatnim razem 5 All-Starów w jednej drużynie było w latach 60-tych w Boston Celtics. Wtedy jednak liga była znacznie mniejsza, a poważne rozgrywki dopiero się rodziły. Teraz jednak Warriors dokonali tego samego w lidze, w której salary cap jest dla wielu przekleństwem.
Sam transfer Boogiego był dziwny. Kontuzjowanego centra nie chciano w Nowym Orleanie, nikt też w lidze specjalnie się nim nie zainteresował. GSW podjęli ryzyko. Trzeba przyznać, że nie było ono duże. Cousins dostanie minimalną płacę, jaką może dostać w lidze, a za rok będzie mógł podpisać kontrakt z kimś innym. Wojownicy mają też ten luksus, że mogą spokojnie poczekać na powrót do zdrowia swojego nowego podkoszowego. Wydaje się, że to sytuacja dla nich idealna, ale…
Co z tym ego?
Jeśli ktokolwiek może powstrzymać mistrzów NBA, tylko oni sami. Brzmi, jak wyświechtany slogan, ale prawdziwy. Houston Rockets stracili ważne elementy obronne, Los Angeles Lakers dopiero są w budowie, Utah Jazz to nie ten poziom, a Portland Trailblazers nie są w stanie zatrzymać nikogo. Którego zespołu mogliby się więc obawiać Wojownicy?
Siebie. Dzisiejsza NBA jest podzielona na zawodników ważnych, gwiazdy, super-gwiazdy i all-time greatest. Każdy zawodnik w lidze ma ego. Tym bardziej zawodnicy, którzy co roku są wybierani do drużyn gwiazd. 5 All-Starów będzie domagało się minut, określonej liczby rzutów i punktów. Jaka będzie dynamika zespołu? Czy Kevin Durant odda jeszcze nieco ze swoich rzutów? Przecież już na to się zgodził, odchodząc z Oklahomy City Thunder. Stephen Curry przestanie rzucać? Najlepszy strzelec w historii ma nie rzucać? Bez sensu. Draymond Green nie będzie rzucał już wcale? A może Klay Thompson, o którego odejściu mówi się dużo, zostanie jeszcze bardziej ograniczony w ofensywie? Skądś Cousins musi dostać minuty i rzuty. Z Zazą Pachulią czy JaValem McGee nie było takiego problemu. Tutaj może być. Ego może dać o sobie znać.
Steven Kerr coś wymyśli
Niemal każdy w lidze ogłosił już, że najlepszym trenerem jest Brad Stevens. Celtics nic z nim jeszcze nie wygrali, ale młody szkoleniowiec już dostaje peany pochwalne. Inni ciągle twierdzą, że prym wiedzie Gregg Popovich. Niemal każdy jednak pomija Steve’a Kerra. Przyjmujemy za pewnik, że GSW to maszynka, która się nie zacina, a Kerr pozwala zwyczajnie zawodnikom grać. Teraz jednak stanie przed kolejnym wyzwaniem. Jak upchać w drużynie tylu zawodników o takim potencjale? Jak podzielić minuty? Kto będzie zaczynał mecz, a kto będzie kończył? Jak dużo z dystansu będzie mógł rzucać Boogie? Jak sprawić, by Klay był zadowolony ze swojej roli? Co zrobić, by Draymond znów rzucał? Na te i wiele innych pytań trener Warriors musi znaleźć odpowiedź. Im szybciej tego dokona, tym lepiej jego drużyna będzie funkcjonowała.
Koniec dynastii?
To może być ostatni rok Golden State Warriors, jakie znamy. Za rok opcję zawodnika znów będzie miał Durant. Klay będzie wolnym agentem, Green rok później (więc przyszły rok będzie ostatnią okazją na handlowanie jego kartą). Boogie ma kontrakt na rok i najprawdopodobniej nie zostanie na dłużej. Thompsona w swoim składzie widziałaby niemal cała liga. Green co jakiś czas przebąkuje o braku uznania dla jego usług, czy za małych pieniądzach. KD, jakby odszedł, mógłby udowodnić, że jest w stanie sam pociągnąć drużynę do mistrzostwa. W zasadzie na dłużej w drużynie na pewno zostanie tylko Stephen Curry. Najważniejszy zawodnik tej organizacji podpisał długi kontrakt, natomiast z roku na rok Steph cierpi na liczne kontuzje. Można więc już dzisiaj zastanawiać się, jak długo jeszcze będzie trwała epoka Wojowników. Jedno jest jednak pewne: w nadchodzącym sezonie Golden State Warriors znów będą zdecydowanym faworytem NBA.
Czy Golden State Warriors obronią mistrzostwo NBA w 2019 roku?
- Tak (83%, 519 Votes)
- Nie (17%, 109 Votes)
Total Voters: 628