Silny skrzydłowy porozumiał się z Cleveland Cavaliers w sprawie nowego 4-letniego kontraktu. Musimy jednak pamiętać, że Love’a obowiązuje jeszcze rok poprzedniej umowy, a to oznacza, że nowe porozumienie wejdzie w życie dopiero od sezonu 2019/2020. Po odejściu LeBrona Jamesa, Kev będzie nowym liderem.
Pamiętacie Kevina Love’a z czasów Minnesoty Timberwolves? Opuszczał zespół jako jego lider i All-Star, któremu przewidywano naprawdę wspaniałą karierę. Potem trafił do Cleveland Cavaliers, by walczyć obok LeBrona Jamesa. Nagle gwiazda Love’a nie świeciła już tak mocno, co nie zmienia faktu, że grał dla drużyny liczącej się w walce o mistrzostwo. W 2016 zdobył swój pierwszy tytuł, będąc niezawodnym sojusznikiem LBJ-a w drodze po sukces.
W trakcie ostatnich lat wiele razy pojawiały się doniesienia o niejasnych relacjach między Lovem i Jamesem, ale prawde mówiąc na parkiecie obaj mieli do siebie wiele szacunku. Love pogodził się z rolą „tego drugiego”. Teraz z kolei nastały zupełnie nowe okoliczności. James sprawdzi, jak się gra na zachodzie, a Kevin właśnie podpisał z Cavs 4-letnie przedłużenie kontraktu, co oznacza, że przez kolejne pięć sezonów zarobi w Ohio 145 milionów dolarów. 25 milionów dostanie za kolejny sezon, ale to pieniądze ze schodzącego kontraktu.
Jak skrzydłowy poradzi sobie w zupełnie nowych okolicznościach? Znów będzie liderem rotacji i to głównie przez niego będzie przechodziła ofensywna Cavaliers. W ostatnich latach mocne piętno na zawodniku odcisnęły kontuzje. Ciężko powiedzieć, czy będzie w stanie nawiązać do tego, jak grał w Minnesocie. W poprzednim sezonie Love notował na swoje konto średnio 17,6 punktu, 9,3 zbiórki trafiając 45,8 FG% i 41,5 3PT%. Te statystyki – zwłaszcza punktowe – mogą w rozgrywkach 2018/2019 znacząco podskoczyć.
Co myślicie o tej decyzji Cavaliers? Czy Love jest warty tak dużych pieniędzy? Czy może zespół z Ohio będzie tej inwestycji żałował?
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET